W samorządach

Tyszkiewicz: Darmowa służba zdrowia to fikcja

Jestem za częściowymi opłatami za usługi medyczne – twierdzi Wadim Tyszkiewicz, prezydent Nowej Soli.

„Bezpłatna służba zdrowia? To w dużej mierze fikcja, jakiej w tym kraju wiele” – napisał na swoim profilu na Facebooku słynący z kontrowersyjnych wpisów prezydent Nowej Soli.

 

Tyszkiewicz wspomina swoją wizytę w przychodni. „Kilka dni temu wybrałem się na okresowe badania. Czekając w kolejce przyglądałem się ludziom obsługiwanym przez recepcję. Większość osób płaciła za usługi medyczne. Moją uwagę zwrócił bardzo skromnie ubrany, bardzo szczupły, smutny i przygaszony młody człowiek w wieku ok. 20 lat. Zapłacił za prześwietlenie kolana 80 zł (może to było USG). Inne osoby płaciły od 20 do 100 zł za proste badania. Większość z tych osób nie wyglądała na krezusów finansowych, choć może nie powinienem ludzi oceniać po wyglądzie. Ale mi ich po prostu było żal. Mam świadomość tego, co znaczy dla osoby zarabiającej najniższą krajową wydać 100 zł na proste badanie, które jest dopiero wstępem do właściwego leczenia. Domyślam się, że spora część polskiego społeczeństwa nie chce i nie może czekać w kolejce po wiele miesięcy po bezpłatne, należne usługi medyczne i decydują się oni na zapłatę za nie, w prywatnych placówkach” – pisze Tyszkiewicz.

 

I zadaje pytanie: „Nie rozumiem dlaczego kolejne ekipy rządowe nie rozwiązują tego problemu? Przecież 95% z nas płaci za dentystów. Większość kobiet odwiedza prywatne gabinety ginekologów. Ja jestem za częściowymi opłatami za usługi medyczne i oficjalnym skończeniem z fikcją i oszukiwaniem samych siebie. Myślę, że opłata np. 10 zł za wizytę u lekarza nie zrujnuje portfeli Polaków, a zdecydowanie skróci kolejki do lekarzy. Znam lekarzy, którzy mówią o tym, że często zamiast leczyć, występują w roli powierników, spowiedników, doradców, psychologów.... Jest spora grupa osób, która wizyty u lekarza traktuje jako sposób na zabicie czasu, zajmując przez to miejsce ludziom naprawdę potrzebującym pomocy”.

 

Tyszkiewicz atakuje też Polaków korzystających bez umiaru z finansowanych przez ZUS wyjazdów do sanatoriów.  „Mój przyjaciel lekarz opowiedział mi zdarzenie z jakimi ma kilka razy w tygodniu do czynienia. Pani, stała pacjentka, dobrze znana lekarzowi, odczekała swoje w kolejce i zażądała od niego skierowania do sanatorium. Lekarz zapytał, kiedy ostatni raz skorzystała pani z tego narodowego dobrodziejstwa? Pani odpowiedziała, że wróciła z bardzo fajnego sanatorium w Kołobrzegu w lipcu tego roku i na wszelki wypadek bierze kolejne skierowanie, żeby załapać się na darmowe wczasy w przyszłym roku. Na utrzymanie państwowych sanatoriów idą setki milionów złotych, choć są one dostępne tylko dla nielicznych, tych sprytniejszych i zaradniejszych Polaków”.

 

I puentuje: „Jedni umierają z braku pomocy, inni płacą ostatnimi zaskórniakami za leczenie, jeszcze inni odpoczywają w darmowych sanatoriach na koszt ZUS, czyli nasz. (…) Dziwny jest ten kraj”.

TAGI: opieka zdrowotna, polityka spoleczna, prezydent miasta,

Aby zapewnić prawidłowe działanie i wygląd niniejszego serwisu oraz aby go stale ulepszać, stosujemy takie technologie jak pliki cookie oraz usługi firm Adobe oraz Google. Ponieważ cenimy Twoją prywatność, prosimy o zgodę na wykorzystanie tych technologii.

Zgoda na wszystkie
Zgoda na wybrane