W samorządach

Obrona to także zadanie cywila

Jaką rolę pełnią samorządy w systemie obrony cywilnej kraju? Jak wyglądają dziś systemy bezpieczeństwa polskich miast? Pora postawić te pytania ekspertom, samorządowcom i urzędnikom.

Ludzie, środki, podstawy prawne. Te trzy elementy trzeba rozważyć, gdy mowa o „roli samorządów w systemie obrony cywilnej kraju”. Cudzysłów bierze się stąd, że był to temat jednego z paneli dyskusyjnych podczas kongresu Odporność, zorganizowanego w marcu w Warszawie.
Jedną z uczestniczek spotkania była Marta Majewska, burmistrz Hrubieszowa. Podkreślała nie tylko konieczność zwiększenia ilości pieniędzy przeznaczanych na obronę cywilną i zarządzanie kryzysowe, ale także kwestię ram prawnych takich działań, tych bowiem wciąż brakuje. – W każdej, nawet w najmniejszej gminie, mamy dziesięć dokumentów dotyczących obrony cywilnej – większość jest nieaktualna, martwa. Rola włodarzy ogranicza się tu do podpisu pod ewentualnymi aktualizacjami – nie ukrywała burmistrz. – Samorząd musi dostać narzędzia: scenariusze, na podstawie których JST zgłosi to, czego mu trzeba. Musimy też wiedzieć choćby to, kto [w sytuacji ostatecznej – przyp. red.] nie będzie mobilizowany, bo jest specjalistą – w przeciwnym razie nie będzie ani dobrego żołnierza, ani fachowca w gminie.
Opinię tę poparł dr Piotr Kobzdej, zastępca dyrektora Departamentu Zdrowia Urzędu Marszałkowskiego Województwa Pomorskiego oraz zastępca przewodniczącego zespołu ds. koordynacji przyjęcia na teren województwa pomorskiego osób poszkodowanych i rannych napływających z terytorium Ukrainy. – W przypadku kryzysu uchodźczego z 2022 roku zadziałały specustawy, jednak takie traktowanie samorządów, z pozycji siły, nie sprawdzi się na dłuższą metę – argumentował, co z kolei potwierdziła burmistrz Majewska podkreślając, że nie chodzi o odgórne nakazy z centrum, ale o ustawodawstwo, które niejako wtłoczy samorządy w ramy działającego systemu.
Hrubieszów ma tu świeże doświadczenia. – Po wybuchu wojny dotarła do nas rzesza uchodźców – trzy, cztery tysiące osób na dobę. Wtedy wszystko oparło się na ludziach, bo potrzeba pomocy była nadrzędna. Jednak musimy przecież wiedzieć: jak rozliczać faktury? Skąd brać pieniądze, skoro w takiej sytuacji nie mogliśmy wykorzystywać środków na zarządzanie kryzysowe? W lutym 2022 roku wszystko opierało się na ofiarności i wpłatach od ludzi, ale dziś ludzie są już zmęczeni i nie mam pewności, czy zachowaliby się w ten sam sposób – mówiła Marta Majewska.
Minęły dwa lata i gmina Hrubieszów została poddana kontroli NIK. Dokładnie: kontroli sposobu realizacji zadania zleconego przez wojewodów na prowadzenie punktów recepcyjnych. – Jestem ciekawa wyników, bo dla przykładu, nadal nie znam odpowiedzi na pytanie, co z wynagrodzeniami pracowników, którzy przygotowywali taki punkt, ale nie pracowali w nim bezpośrednio – pyta dziś burmistrz.

Pieniądze, ludzie, edukacja

Inny kluczowy element to kadry. O ile w dużych miastach stworzono wydziały ds. zarządzania kryzysowego i bezpieczeństwa, o tyle w mniejszych, takich jak Hrubieszów, są to pojedyncze osoby. – W metropoliach pracują profesjonaliści, powiązani często ze służbami, wojskiem czy strażą pożarną. Ale jak radzić sobie w mniejszych gminach, gdzie są jedna, dwie osoby pracujące do godziny piętnastej? – pytał Piotr Kobzdej.
No i wreszcie pieniądze, zarówno na działania inwestycyjne, jak i na programy edukacyjne, które pozwolą nauczyć obywatela odpowiednich zachowań. Z dotychczasowych doświadczeń samorządu wynika, że ludzie wciąż oczekują wskazania konkretnych kroków, które należy podjąć.
– Zaufanie idzie z góry, mieszkańcy muszą widzieć, że urząd miasta jest przygotowany. Wtedy lepiej zareagują na ulotkę z instrukcją indywidualnych przygotowań – podkreśliła Marta Majewska, na co prowadzący debatę Ariel Drabiński, publicysta, twórca opracowań na temat wyzwań demograficznych i migracyjnych zareagował anegdotą z Wysp Brytyjskich: – Rozdawano tam ulotki, jak zachować się w czasie ataku zombie. Wszyscy chętnie brali, tymczasem była to typowa instrukcja postępowania w sytuacji kryzysowej.

Obywatelu, musisz wiedzieć

W kwestii edukacji obywatelskiej mieliśmy okazję poznać perspektywę zagraniczną – a to za sprawą dr. Wojciecha Piotrowicza z Uniwersytetu Ekonomicznego Hanken w Helsinkach.
– W Finlandii widać inną filozofię. W sytuacji kryzysu to nie rząd czy samorząd mówi, co mają robić mieszkańcy, bo przez ten czas służby są z założenia zajęte czym innym. Dlatego przez pierwsze 72 godziny ludzie muszą pomóc sobie sami. Odpowiedzialność spoczywa na społeczności – mówił dr Piotrowicz. – Wcześniej oczywiście obywatele muszą się przeszkolić, i tu jest rola państwa. W Finlandii można zamówić instruktora, który przeprowadzi szkolenie w lokalnym zakładzie pracy czy gminnej bibliotece. I o tym chyba w Polsce zapominamy, bo jak często samorząd spotyka się z pracownikami lokalnej firmy czy szkoły, by dowiedzieć się, jakie są mają środki bezpieczeństwa?
Mamy tu do nadrobienia 30 lat zaległości – podsumował naukowiec, dodając przy tym, że sami Finowie też uważają, że ćwiczą zbyt mało. I to mimo że ćwiczenia na wypadek działań hybrydowych na granicy rosyjsko-fińskiej prowadzono tu już około 2018 roku, a ostatnie zorganizowano trzy miesiące przed samymi wydarzeniami.
Pieniądze na edukację to jedno, ale w polskich warunkach nie do przecenienia jest też kwestia wydatków inwestycyjnych. Tymczasem w planowanej ustawie o ochronie ludności i obronie cywilnej na potrzeby obrony cywilnej przeznaczono 0,1 proc. PKB. To zbyt mało by odbudować zaniedbany system. Jak zauważył Piotr Kobzdej, remont jednego schronu dla plus minus stu osób to koszt pół miliona złotych. Zdaniem uczestniczącego w debacie Bartosza Gruceli z partii Razem. kwota na ustawienie od nowa systemu obrony cywilnej powinna sięgać 1 proc. PKB.


Jarosław Margielski, prezydent Otwocka
Uświadomiliśmy sobie, że jesteśmy w poważnej sytuacji, i – patrząc na to co się dzieje na Ukrainie – nie jesteśmy przygotowani na to, co może się wydarzyć. Gdybyśmy znaleźli się w podobnej sytuacji, jak miasta na Ukrainie, nie tylko w jej wschodniej części, to w wielu przypadkach nie bylibyśmy w stanie zapewnić ciągłości działania. A i tak jesteśmy w sytuacji lepszej niż wiele innych JST. Potrzebne są procedury, planowanie w trybie ciągłym, ocena ryzyka. Inwentaryzacja źródeł wody, odtworzenie tych, które zostały zamknięte, zapewnienie analogowej komunikacji na wypadek awarii internetu i łączności komórkowej, określenie dysponentów zasobów – np. koparek… Do tego pytania: jak wytwarzać żywność? Jak zapewnić dostawy prądu? Musimy być gotowi na różne scenariusze, rożne modele. Wiadomo, że coś nas zaskoczy, ale musimy mieć gotowe plany. Warunki szklarniowe się skoczyły. To ostatni moment.

Arkadiusz Nowalski, burmistrz Sejn
Mamy w kraju wielu polityków, którzy mówią, że nie mamy metod, systemów… to nieprawda, mamy te rzeczy, trzeba się tylko spotkać przy jednym stole. Powinniśmy doprowadzić do rozmów i stworzenia korpusu odporności. Wiadomo, że armia na wojnie zabiera to, co jest jej potrzebne. Jak się na to przygotować? Szkolić kadry. W przeciwnym razie nie będzie kim zarządzać w czasach kryzysu. Warto też podjąć wysiłki w celu eliminacji fake newsów i dezinformacji. Tu widzę słabość w zakresie finansowania mediów lokalnych, bo one dają nam odporność na takie działania.

Paweł Makuch, prezydent Pruszkowa
Największą ze zmian ostatniego okresu jest podejście mieszkańców i uświadomienie sobie realności zagrożenia. Musimy zdać sobie sprawę, że stan pokoju i stan wojny hybrydowej wymagają dwóch różnych typów działań. Zarówno wojna, jak i wcześniej COVID-19 pokazały nam, że możemy zdecentralizować nasze działanie. Dlatego potrzebujemy zwiększenia kompetencji straży miejskich i straży gminnych. Warto skopiować tu rozwiązania z krajów, w których obok policji państwowej działa policja miejska.

Paweł Micek, zastępca dyrektora Regionalnego Centrum Bezpieczeństwa, UM Olsztyn
W 2015 roku stworzyliśmy regionalne centrum bezpieczeństwa obejmujące miasto Olsztyn, sześć gmin ościennych i powiat ziemski. W tym centrum pracują dyżurni wszystkich służb. Dzięki temu oszczędzamy czas – gdy wpływa zgłoszenie, wszystkie służby wiedzą o sprawie natychmiast. Zbudowaliśmy też regionalny magazyn kryzysowy dla miasta i dwunastu gmin Miejskiego Obszaru Funkcjonalnego. Na sprzęt wydaliśmy ponad 11 mln zł, ale musi być człowiek, który będzie ten sprzęt obsługiwał. W zarządzanie kryzysowe muszą być zaangażowani wszyscy obywatele.

Joanna Pinska, dyrektor Wydziału Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego, UM Gdańsk
O ile dobrze radzimy sobie w sytuacjach kryzysowych, o tyle w momencie powszechnej mobilizacji wszyscy nasi pracownicy odpowiedzialni za kluczowe funkcje znaleźliby się w grupie podlegającej mobilizacji A nie są to ludzie, których można z dnia na dzień zastąpić. Jak wtedy zachować ciągłość realizacji zadań? Warto już teraz zbilansować ten personel tak, by część mężczyzn zastąpić kobietami. Mamy kobiety kierujące autobusami czy motornicze tramwajów, ale to za mało. Podobnie z wyposażeniem, które w razie kryzysu być może będzie musiało zostać przekazane wojsku.


Fot. Freepik

Aby zapewnić prawidłowe działanie i wygląd niniejszego serwisu oraz aby go stale ulepszać, stosujemy takie technologie jak pliki cookie oraz usługi firm Adobe oraz Google. Ponieważ cenimy Twoją prywatność, prosimy o zgodę na wykorzystanie tych technologii.

Zgoda na wszystkie
Zgoda na wybrane