W samorządach

Teraz jest wojna, ale później będą reformy – goście z Ukrainy w redakcji Wspólnoty

System postsowiecki przyzwyczaił ludzi do postawy roszczeniowej. Wiele osób czeka tylko na to co zrobią władze miasta. Po pierwszych wyjazdach do Polski zrozumiałem, że władze nie powinny jednak robić wszystkiego za swoich mieszkańców, a tylko im pomagać – mówi mer Kobeliaków.

Pobyt samorządowców z Ukrainy jest jednym z elementów inicjatywy Prezydenta Bronisława Komorowskiego, dotyczącej pomocy dla tego kraju oraz rządowego programu wspierania reform u naszych sąsiadów na Wschodzie.  

 

W ramach programu samorządowcy z różnych części Ukrainy odwiedzali polskie miasta i przyglądali się pracy polskich samorządów. W redakcji Wspólnoty gościli przedstawiciele miejscowości Kobeliaki,  położonej ok. 70 km na południe od Połtawy. Mer Oleksandr Isyp i sekretarz rady Serhij Gałuszko trafili na staż do zaprzyjaźnionego ze Wspólnotą samorządu miasta Rejowiec Fabryczny.

 

W trakcie pobytu w Polsce delegacja z Kobeliaków zapoznała się z funkcjonowaniem i zarządzaniem usług komunalnych w tym gospodarki odpadami, także zarządzaniem ulicami miejskimi, mieszkalnictwem wodociągami, oświatą. – Samorządowcy z Ukrainy oglądali m.in. zakład przetwarzania odpadów. Zapoznali się z tym jak wygląda u nas transport, segregacja i zagospodarowanie odpadów. Byli pod dużym wrażeniem – przekonuje burmistrz miasta Stanisław Bodys, który oprowadzał gości po Rejowcu Fabrycznym i okolicach.

 

W czasie spotkania z radą miasta mer i sekretarz Kobeliaki zapoznawali się natomiast z działalnością organu uchwałodawczego w zakresie budżetu, organizacji rady, strategii i programów rozwojowych miasta. Wiele z tego co obserwowali chcieliby wprowadzić w swoim miasteczku. – Oleksandr jest reformatorem. Dzięki podróżom po Europie wprowadził w mieście wiele nowości – opowiada Serhij Gałuszko, sekretarz rady gminy Kobeljaki.

 


– Najpierw trzeba jednak pracować nad zmianą mentalności niektórych mieszkańców. Co z tego, że wprowadzimy pojemniki do segregacji jak większość i tak nie będzie z tego korzystać – twierdzi mer ukraińskiego miasteczka.

 

– System postsowiecki przyzwyczaił ludzi do postawy roszczeniowej. Wszyscy czekają aż coś zrobią władze miasta. Po pierwszych wyjazdach do Polski zrozumiałem, że władze nie powinny robić wszystkiego za mieszkańców, a tylko im pomagać – zauważa Isyp.

 

 

Ale goście z Ukrainy wiele mówią przede wszystkim o konieczności dużej reformy samorządowej i administracyjnej kraju. – Tutaj obserwujemy jak ważne jest wsparcie unijne dla projektów inwestycyjnych oraz dążenie do zwiększenia partycypacji społecznej. Także u nas mieszkańcy muszą się czuć odpowiedzialni za swoje sprawy – dodaje Isyp. Samorządowcy planują nawiązanie partnerskich kontaktów z Rejowcem Fabrycznym. – Ważne byłyby staże naszych urzędników w Polsce, aby naocznie przekonać się jak może funkcjonować samorząd lokalny – mówi Gałuszko.

 

Zdaniem Isypa Ukraina potrzebuje nie tylko nowych kompetencji dla władz samorządowych i nowego podziału wpływów z podatków, ale też nowego podziału administracyjnego. Jak wyjaśniają delegaci z Kobeliaków obecnie wiele instytucji samorządowych i rządowych się dubluje. W ramach gmin działają mniejsze jednostki samorządowe o takich samych kompetencjach, a pieniądze są dzielone skrajnie nieefektywnie. Isyp i Gałuszko podają przykład z okolic Kobeliaków, gdzie działa gmina, dobrze wyposażona finansowo, w której nie ma ani jednej szkoły, ani domu kultury, ani kanalizacji. Ich zdaniem powinna być ona częścią Kobeliaków.

 

Wspólnie zastanawiamy się też jak szybko reformy, mogą w obecnych warunkach wejść w życie. – Teraz jest wojna – mówi Isyp (który nie ma wątpliwości, że agresorem jest w tym konflikcie sama Rosja). – Dlatego wszystkie zasoby skierowane są na sprawy wojskowe. Do reform wrócimy jak tylko uda nam się tę wojnę wygrać. Problemem jest też wielu zwolenników poprzedniego prezydenta, którzy są przeciwni większym reformom – mówi.

 

 

Ponieważ samorządowcy z Ukrainy są wyraźnie zauroczeniu Unią Europejską pytam czy zauważają też negatywne strony tej organizacji. Np. przerost biurokracji i ogromną liczbę urzędników, ale Oleksandr odpowiada krótko. – Na Ukrainie w przeliczeniu na 1000 mieszkańców jest dwa razy więcej urzędników niż w Polsce – twierdzi, ale tu akurat nie ma racji. W Polsce jest ok. 440 tys. urzędników, na Ukrainie 372 tys (dane z 2013 roku), przy ok. 38 mln mieszkańców w Polsce i 45 milionach na Ukrainie (na tysiąc mieszkańców wyjdzie więc 11,5 urzędnika w Polsce i 8,4 na Ukrainie).


– Myślę, że z tej dyskusji o reformach skorzystają obie strony – podsumowuje Stanisław Bodys, burmistrz Rejowca Fabrycznego, który razem z delegatami z kobeliaków gościł w redakcji Wspólnoty – Ukraińcy są dość sceptycznie nastawieni do naszych powiatów i u nas też wiele osób je krytykuje. Co ciekawe na Ukrainie burmistrz jest jednocześnie przewodniczącym rady gminy. Nie wiem czy nie jest to dobry pomysł. Wiele osób w Polsce widzi w tym szansę na większe zaangażowanie rady i podniesienie jej wagi, a także zmniejszenie możliwości sporów na linii rada - wójt – uważa Bodys.

TAGI: dobre praktyki, reportaż,

Aby zapewnić prawidłowe działanie i wygląd niniejszego serwisu oraz aby go stale ulepszać, stosujemy takie technologie jak pliki cookie oraz usługi firm Adobe oraz Google. Ponieważ cenimy Twoją prywatność, prosimy o zgodę na wykorzystanie tych technologii.

Zgoda na wszystkie
Zgoda na wybrane