– W 2010 r. w większym stopniu byłem technokratą. Teraz dojrzałem politycznie, zdobyłem wiedzę na temat miasta, jego funkcjonowania. Chodzi przede wszystkim o wiedzę na temat jego tkanki społecznej, udziału ludzi w zarządzaniu. Wiem już, że nie ma rozwoju miasta bez partycypacji. Co jeszcze? Stałem się też lepszym menedżerem. Potrafię lepiej współpracować z ludźmi, szybciej podejmować decyzje – mówi Krzysztof Żuk wywiadzie udzielonym lokalnemu dodatkowi „Gazety Wyborczej”.
Jak mówi, Lublin jest w końcu w pierwszej lidze polskich miast. – Absolutnie nie zgadzałem się z opiniami, że nigdy na to nie będziemy mieli szans. Za cztery lata staniemy w jednym szeregu choćby z Wrocławiem. Dlaczego? W pierwszej mojej kadencji kosztem dwóch miliardów złotych powstała infrastruktura niezbędna do rozwoju miasta. Chodzi o drogi dojazdowe do obwodnicy, rozwój transportu zbiorowego, modernizację ulic, budowę sieci ścieżek rowerowych oraz system roweru miejskiego, który chcemy powiększyć. Wydaliśmy 100 mln zł na uzbrojenie terenu dla biznesu w strefie ekonomicznej. To przynosi wymierne efekty w postaci miejsc pracy. Właśnie rozmawiamy w dwiema kolejnymi firmami z zakresu gospodarki innowacyjnej, które chcą tu inwestować. Dodam, że w kwestii oświaty, liczby żłobków, przedszkoli, szkół, basenów już dziś stawiani jesteśmy za wzór – wylicza Żuk.
Lublin, według Żuka, wybrał nieco inną drogę niż Wrocław. – Rafał Dutkiewicz mówił: Wybierzcie mnie, a ja wam wszystko załatwię. W Lublinie słuchamy rad dzielnic, stawiamy na partycypację, budżet obywatelski. Idziemy naprzód razem – dodaje.
Cały wywiad z prezydentem Lublina można przeczytać TUTAJ.