W samorządach

Biedny nie stanie się nagle bogatym, ale przynajmniej niech zostanie w miarę sprawiedliwie oceniony

Doceniam wkład pracy zespołu, który opracowuje prezentowane rankingi. Daje to pewien obraz sytuacji samorządów, ale do wiarygodnej oceny ich skuteczności działania jeszcze długa droga - pisze Janusz Kaczor, skarbnik Sosnowca.

 

 

Rywalizacja wzbudza emocje i zwiększa zainteresowanie daną dziedziną. Wybitnym daje poczucie satysfakcji, jeszcze innym pozwala uzmysłowić swoje miejsce w szyku. Jest też niewątpliwie źródłem postępu. Rywalizujemy od najmłodszych lat, może jeszcze nie w żłobku, ale już w przedszkolu i dalej w następnych okresach nauki. Kto silniejszy, kto zdolniejszy, kto atrakcyjniejszy... Rywalizują szkoły poprzez uzyskiwane wyniki nauczania (osiągnięcia w olimpiadach naukowych, zdawalność matury). Rywalizujemy wreszcie w różnych dyscyplinach sportowych.  Powyższe przypadki opierają się o jednoznaczne i zrozumiałe przez wszystkich kryteria, ocena nie jest skomplikowana i w miarę sprawiedliwa.

 

W naszym kraju w okresie transformacji po raz pierwszy w powszechnym odbiorze spotkaliśmy się z pojęciem ratingu. Przypomnę, że na początku XX wieku w Stanach Zjednoczonych w związku z dużym zainteresowaniem inwestycjami giełdowymi zaistniała potrzeba wypracowania w miarę jednolitej i obiektywnej oceny przedsiębiorstw - tak właśnie pojawił się rating.

 

Krótko mówiąc, rating to wiarygodność. Globalizacja, przepływ kapitału rozszerzyły zakres ratingu także na państwa, banki, samorządy. Metody oceny ich wiarygodności oparto na wieloletnim doświadczeniu i naukowych podstawach. Dokonują tego wyspecjalizowane międzynarodowe agencje ratingowe, aczkolwiek nawet w ich przypadku były w pewnym okresie zastrzeżenia, co do solidności opracowań.

 

Dlaczego ten może zbyt długi wstęp? Od pewnego czasu, bowiem, ocena i nadawanie każdemu działaniu cech sportowej rywalizacji stało się u nas powszechne – bo medialne. Co rusz pojawiają się w różnych czasopismach rankingi: przedsiębiorstw, kancelarii prawnych, teatrów, ostatnio nawet szpitali. W większości przypadków są one przygotowywane bez pogłębionej wiedzy, powierzchownie, mało merytorycznie. W zasadzie przeglądam je z uśmiechem na twarzy, nie przywiązując do nich większej wagi, ale ostatnio zauważyłem, że nie wszyscy traktują je z przymrużeniem oka. Więcej, wykorzystują te informacje – bardzo często nieświadomi ich nierzetelności – do swoich partykularnych celów. 

 

I teraz zmierzam do sedna nurtującej mnie sprawy. Od dłuższego czasu „Wspólnota” przygotowuje rankingi samorządów oceniając różne aspekty ich działalności. Do tej pory traktowałem je, jako urozmaicenie zamieszczanych w piśmie ważnych dla samorządowców artykułów, nota bene pisma będącego istotnym forum wymiany doświadczeń. Rok 2014 to rok wyborczy, trwa walka o głosy mieszkańców. Kandydaci na Radnych, Prezydentów, Burmistrzów, Wójtów wykorzystują każdy możliwy element do zdyskredytowania rywala, ale także do prezentowania swoich dokonań.

 

Zauważam, że prezentowane rankingi „ Wspólnoty” stają się ostatnio istotnym argumentem w walce wyborczej. Wniosek – nie można podchodzić do nich bezkrytycznie. Na sporządzających ligowe tabele spoczywa duża odpowiedzialność. Zarządzający jednostkami samorządu terytorialnymi umieszczonymi w górze tabeli wypowiadają się triumfalnie, ci z dołu tabeli tłumaczą rzekomo swoją nieudolność.

 

Doceniam oczywiście wkład pracy Zespołu, który opracowuje prezentowane rankingi, daje to pewien obraz sytuacji samorządów, ale do wiarygodnej oceny ich skuteczności działania jeszcze długa droga. To powinno się wyraźnie samokrytycznie podkreślać, aby przy okazji ich publikacji nie wyrządzać szkody.

 

Nie będzie zapewne zbyt odkrywcze, gdy napiszę, że samorządy są niezwykle skomplikowanym mechanizmem. Na ich sytuację wpływają zaszłości historyczne, położenie geograficzne, demografia, czynniki polityczne i oczywiście sposób sprawowania władzy. Ważnym trybem, niezwykle skomplikowanym w tym mechanizmie są finanse. Z jakże różnorodnymi formami finansowania - w dużym stopniu niezależnymi od lokalnego samorządu - mamy do czynienia. Jakże różne formy organizacji samorządu funkcjonują.

 

Dlatego sporządzenie wiarygodnego rankingu nie jest proste i wymaga pogłębionych badań w dążeniu do stworzenia algorytmu uwzględniającego możliwie jak najwięcej istotnych aspektów charakteryzujących działalność samorządu. Pytanie, czy to jest realne? Jeżeli nie, to miejmy do tego chociaż pewien dystans. Aby nie być gołosłownym podam tylko kilka przykładów na obniżoną wiarygodność rankingów Wspólnoty, chociażby w części dotyczącej zamożności per capita (ranking "Bogactwo Samorządów").

 

Ważnym źródłem dochodów są dofinansowania do realizowanych inwestycji. Zespół opracowujący ranking, słusznie w tej sytuacji wyodrębnił inwestycyjne dotacje celowe z budżetu, które wypaczałyby wynik, ale nie uwzględnił również innej formy dofinansowania, a mianowicie poprzez subwencję uzupełniającą, wynoszącą często kilkanaście, a być może więcej milionów złotych.

 

Drugi przykład: samorządy różnie rozwiązują kwestię gospodarki mieszkaniowej. Jedni prowadzą ją poprzez zakłady budżetowe – wówczas dochody i wydatki nie stanowią składowej budżetu gminy, inni realizują to zadanie w ramach jednostki budżetowej, co powoduje, że dochody i oczywiście wydatki zasilają budżet gminy nawet kilkudziesięcioma milionami złotych. Próby doprowadzenia do porównywalności w tym względzie także nie zauważyłem.

 

Kolejny problem. Istnieje wiele miast, które nazywam miastami – wyspami. Miasta takie, często byłe miasta wojewódzkie, posiadają całą gamę szkół ponadpodstawowych i pełnią w tym względzie, dodatkowo rolę służebną dla okolicznych małych miasteczek i wsi, których młodzież dojeżdża do szkół średnich miast – wysp. Ponieważ subwencja oświatowa naliczana jest na ucznia, to jej ogólna kwota otrzymywana przez te miasta znacząco przewyższa subwencję oświatową miast porównywalnych ludnościowo, ale zgrupowanych w kształcie plastra miodu – jak np. miasta aglomeracji śląskiej i zagłębiowskiej - gdzie tego typu zjawiska migracyjne młodzieży nie występują lub są sporadyczne.

 

Tego typu przykładów można zapewne wyszczególnić dużo więcej. Mówimy o znaczących kwotach, których uwzględnienie w układzie porównywalnym może ranking w istotny sposób zmienić ze świadomością jednak, że biedny nie stanie się nagle bogatym, ale przynajmniej zostanie w miarę sprawiedliwie oceniony.

 

Janusz Kaczor

Autor jest skarbnikiem gminy Sosnowiec.

 

 

Rankingi do pobrania z naszej strony (tutaj).

TAGI: dobre praktyki, rankingi, ranking wspólnoty,

Aby zapewnić prawidłowe działanie i wygląd niniejszego serwisu oraz aby go stale ulepszać, stosujemy takie technologie jak pliki cookie oraz usługi firm Adobe oraz Google. Ponieważ cenimy Twoją prywatność, prosimy o zgodę na wykorzystanie tych technologii.

Zgoda na wszystkie
Zgoda na wybrane