Dowództwo Żelaznej Dywizji, czyli 18. Dywizji Zmechanizowanej, ulokowano w Siedlcach. Jak wiadomo, będzie ona wyposażona w czołgi Abrams i koreańskie odpowiedniki HIMARS-ów – wyrzutnie K239 Chunmoo. Czy siedlczanie są dumni z tego, że w ich mieście stacjonuje dowództwo polskiej pancernej pięści?
Z informacji, które docierają do mnie od mieszkańców oraz w mojej opinii jesteśmy bardzo zadowoleni, że właśnie w Siedlcach ulokowano dowództwo 18. Dywizji. Uważam, że wzmacnia to nasze bezpieczeństwo, chociaż są głosy, że gdyby doszło do konfliktu zbrojnego, to punkt dowodzenia stanie się jednym z pierwszych celów. Jestem też przekonany, że miasto zyskuje na tej lokalizacji i dzięki wojsku może się szybciej rozwijać. Kiedy tylko objąłem urząd, spotkałem się z byłym już dowódcą dywizji, generałem Jarosławem Gromadzińskim i ustaliliśmy zasady szerokiej współpracy. Na przykład wraz z delegowanymi przez generała Gromadzińskiego oficerami spotykaliśmy się z absolwentami siedleckich gimnazjów, aby zachęcić ich do wyboru klas wojskowych, które powstały przy naszych szkołach ponadpodstawowych. Dla młodych siedlczan to bardzo atrakcyjna oferta, bo wojsko gwarantuje pewność zatrudnienia, pewność zarobków, a w dowództwie dywizji – jeśli nic się nie zmieniło – będzie ponad dwa tysiące etatów.
Obecnie dowodzenie 18. Dywizją Zmechanizowaną im. gen. broni Tadeusza Buka objął generał brygady Arkadiusz Szkutnik. Mieliśmy okazję porozmawiać i zadeklarować obopólne dążenie do jak najlepszej współpracy.
Formowanie 18. Dywizji rozpoczęło się w 2018 roku. Jak obecnie układa się współpraca wojska z władzami miasta w sprawach lokalizacji jednostki, potrzebnych inwestycji, aktualizacji planów zagospodarowania itp.?
Współpracę z wojskiem oceniam jako wzorową, ale podkreślam, że z każdym inwestorem staramy się współpracować po partnersku. Od tego jesteśmy jako samorząd i jako urząd miasta. A co do inwestycji w jednostce wojskowej, w tej chwili budowana jest siedziba sztabu, powstają bloki mieszkalne. W przygotowaniu jest uzgodniony już z nami układ komunikacyjny zapewniający niezakłócony transport do i z jednostki. Będą na to przeznaczone ogromne środki, bo trzeba dostosować drogi i ulice do poruszania się po nich ciężkim sprzętem. Te właśnie inwestycje wciąż są przed nami.
Siedlce mają długą tradycję wojskową, tu przed II wojną mieściło się dowództwo 9 DP, stacjonował 22 pp i 9 pac, wojsko uczestniczyło w życiu społecznym, sportowym, gospodarczym, a nawet religijnym miasta. Czy dziś znowu widać obecność armii w mieście?
Tak, już dzisiaj na obecności wojska bardzo zyskała oprawa uroczystości z okazji świąt państwowych i miejskich nadająca tym wydarzeniom odpowiednią rangę i podniosły charakter. Przemarsz kompanii honorowej, orkiestra wojskowa, służba wartownicza, salwy honorowe, a także żołnierska grochówka tworzą niepowtarzalną atmosferę i są ważnym elementem wychowania patriotycznego dzieci i młodzieży oraz dorosłych siedlczan. A do obchodów świąt doszły jeszcze Dni 18. Dywizji Zmechanizowanej. Na to wydarzenie mieszkańcy mogą przyjść i zapoznać się najnowocześniejszymi rodzajami uzbrojenia, którymi dysponuje dywizja. Pokazom towarzyszą dodatkowe atrakcje, jak przeloty samolotów, skoki na spadochronach, co zawsze bardzo uatrakcyjnia święto. Wojsko jest też obecne w sportowym życiu miasta, bo dowództwo Żelaznej Dywizji przykłada dużą wagę do tego, aby żołnierze byli sprawni. I nie chodzi mi tylko o coroczny mecz piłki nożnej, który reprezentacja miasta rozgrywa z drużyną 18. Dywizji. Odbywają się także gale sportów walki, a nasze miejskie kluby podejmują ścisłą współpracę z wojskiem. Liczymy się też z tym, że wojsko zechce pozyskiwać do służby także sportowców.
W 1998 roku Siedlce – podobnie jak 32 inne miasta – straciły status województwa. W świetle wielu badań, raportów i publikacji miasta te przeżyły poważny regres rozwojowy. Czy Siedlce podniosły się po tym spowolnieniu? Jakie mają perspektywy?
Siedlce podnosiły się z tego kryzysu sukcesywnie. Odbudowywały się siedleckie przedsiębiorstwa, takie jak Mostostal, Drosed, Polmos, Siedlecka Spółdzielnia Mleczarska, firmy deweloperskie. Powstał zakład produkujący pojazdy szynowe należący do międzynarodowej grupy Stadler. Rozwijały się przedsiębiorstwa należące do miejscowych biznesmenów. Myślę, że w przyszłości ten rozwój będzie postępował szybciej. Szczególnie wtedy, gdy autostrada dotrze do wschodniej granicy, a sytuacja polityczna na Wschodzie ustabilizuje się na tyle, aby można było podjąć szerszą współpracę. Myślę o Białorusi i Ukrainie, bo w przeszłości mieliśmy wiele sygnałów płynących od przedsiębiorców zza wschodniej granicy bardzo zainteresowanych współpracą z Polską i przedsiębiorcami z Siedlec. Przed wybuchem tej tragicznej wojny byłem z miejską delegacją gospodarczą w Brześciu, gdzie rozmawialiśmy o wspólnych przedsięwzięciach, jak targi czy wymiana pracowników dla budowy nowych kompetencji i doświadczeń. Dzisiaj te wszystkie plany zostały wstrzymane, ale jestem przekonany, że kiedy wojna się skończy wrócimy do współpracy, bo także dzięki niej Siedlce jako ośrodek ponadregionalny mają szansę na dynamiczny rozwój.
O niektórych z miast tracących status województwa, na przykład o Włocławku, powstały książki jako o miastach upadłych, podobnych do Detroit. O Siedlcach takiej książki nie ma?
Jako miasto rozwijamy się stabilnie, a jako samorząd staramy się pozyskiwać środki na rozwojowe inwestycje. Trzeba też pamiętać, że mamy w Siedlcach dużą uczelnię wyższą – Uniwersytet Przyrodniczo-Humanistyczny, dający ponad 5200 studentom możliwość kształcenia się na 41 kierunkach oraz drugą, nieco mniejszą – Akademię Nauk Stosowanych Mazovia, gdzie kształci się ok. 1700 studentów na 7 kierunkach. Dzięki szkołom wyższym mamy wyedukowane kadry dla lokalnej gospodarki i nie tylko. Jednak przede wszystkim mamy niezwykle aktywnych i przedsiębiorczych siedlczan, którzy pokazali, że wszelkie trudności da się pokonać i każdy trudny okres przetrwać.
Jednym z głośniejszych przedsięwzięć jest planowana budowa Instalacji Termicznego Przekształcania Odpadów Komunalnych z odzyskiem energii. Na jakim etapie jest ta inwestycja?
Pozyskaliśmy na nią 160 mln zł z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Szczególnie dzisiaj, kiedy surowce kopalne trzeba zastępować innym paliwem, jest to inwestycja o ogromnym znaczeniu dla miasta. Instalacja termicznego przekształcania odpadów to kolejny etap modernizacji przedsiębiorstwa już dziś dostarczającego mieszkańcom ciepło systemowe i – w kogeneracji – wytwarzającego energię elektryczną do systemów zasilania. W przyszłości, dzięki wykorzystaniu frakcji energetycznej odpadów jako paliwa, będziemy też mogli ograniczyć ogromne koszty wytwarzania energii cieplnej i elektrycznej nie tylko z tytułu ograniczenia wydatków na uprawnienia do emisji CO2 kosztujące nas obecnie niemal 50 mln zł, ale też z tytułu oszczędności w zakupie miału węglowego. To pozwoli nam zaoferować mieszkańcom konkurencyjne ceny ciepła i ciepłej wody.
Tego typu inwestycje zwykle wywołują sprzeciw pewnej części mieszkańców obawiających się spalarni odpadów. Czy dotyczy to także społeczności Siedlec?
Jest pewna, niewielka grupa osób wyrażających swoje obawy, co wynika z niewiedzy, bo przecież są badania mówiące, że ostre normy obowiązujące takie przedsięwzięcia i skuteczne technologie ograniczają emisję szkodliwych substancji. Ba, instalacje termicznego przekształcania odpadów są o wiele bardziej bezpieczne niż tradycyjne ciepłownie spalające miał węglowy. Ilość wydobywającego się z komina pyłu przy spalaniu frakcji kalorycznej jest wielokrotnie niższa, a to właśnie pył jest głównym nośnikiem odpowiedzialnym za emisję szkodliwych substancji. Ludzie reagują niepokojem, bo od przeciwników takich instalacji najczęściej słyszą określenie „spalarnia śmieci”, podczas gdy na tradycyjne ciepłownie nie mówi się „spalarnia miału węglowego”, a na turbiny gazowe „spalarnia gazu”. Jak wiadomo, w instalacjach energetycznych nie spala się śmieci zmieszanych, trafiających wprost ze śmietników. Odpady są segregowane, z nich są odzyskiwane surowce wtórne, a frakcja energetyczna wywożona jest do instalacji termicznego przekształcania w innych miastach, za co dziś my musimy płacić. Zdecydowanie korzystniej jest zatrzymać tę frakcję u siebie, wykorzystać dla zmniejszenia kosztów wytwarzania energii i dać mieszkańcom korzystną cenę. Na szczęście, osób obawiających się takich instalacji jest niewiele.