Wskaźnik bezrobocia w Jaworznie w październiku 2023 roku, według danych GUS, wyniósł tylko 4 proc. Dlaczego więc miasto buduje Jaworznicki Obszar Gospodarczy, skoro kondycja rynku pracy jest bardzo dobra?
Odpowiedź jest prosta. Nie ma pewności, że sytuacja gospodarcza państwa się nie zmieni, że w perspektywie kilku czy kilkunastu lat gospodarka nie zwolni, nie nastąpi tąpnięcie skutkujące ograniczaniem produkcji i zwalnianiem pracowników. Rozwój rynku pracy i jego dywersyfikacja to sposób budowania odporności na zmiany koniunktury. Każdy powinien to robić na swoim poziomie i w zakresie, który od niego zależy. W przypadku Jaworzna, miasta stojącego górnictwem i energetyką, to szczególnie ważne. Musimy intensywnie szukać alternatywy dla tych gałęzi przemysłu, wiemy, że w tej postaci mają przejść do historii w wyniku polityki klimatycznej Unii Europejskiej. Czekają nas wyzwania stawiane krajom członkowskim, takie jak rozwój gospodarki bezemisyjnej, elektromobilności, wspieranie alternatywnych źródeł energii, tworzenie zielonych miast. Nie chcąc powtórki i dramatów z końca lat 90. już dziś planujemy nowe, silne i przyszłościowe filary gospodarcze miasta.
Jak doszło do wyboru terenów pod rozwój nowych gałęzi gospodarki?
W studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego zaproponowaliśmy postrefowanie miasta. Postanowiliśmy wyraźnie wyodrębnić strefy przemysłowe i zapobiec rozlewaniu się ich na strefy mieszkaniowe. Szanujemy również to, że nasze miasto jest wielką enklawą zieleni. Jaworzno ma predyspozycje do takiego strefowania, można wyodrębnić i dość skutecznie odseparować od siebie tereny o różnym przeznaczeniu strategicznym. Z powodu uwarunkowań geologicznych, ukształtowania terenu i z uwagi na dotychczasowy model zabudowy cierpimy na niedostatek terenów inwestycyjnych. Dlatego naszą uwagę zwrócił obszar w okolicach elektrowni Jaworzno II i III – byłe wyrobisko popiaskowe zasypane łupkiem z kopalni węgla. Taki sposób rekultywacji był mało efektywny, cienka warstwa gleby nie zapewniała właściwych warunków do życia posadzonych tam drzew. W większości były to gatunki uchodzące dziś za inwazyjne, takie jak dąb czerwony, czeremcha amerykańska, robinia akacjowa. Podszyt praktycznie tam nie istniał. Pomyśleliśmy, że skoro teren nie jest cenny przyrodniczo, możemy przeznaczyć go pod planowaną strefę przemysłową, którą nazwaliśmy Jaworznickim Obszarem Gospodarczym. Ma on zresztą znakomite położenie – w pobliżu elektrowni, co gwarantuje łatwy dostęp do infrastruktury, w niedużej odległości od trasy S1 i autostrady A4, a także linii kolejowej.
Ten teren należał już do miasta?
Nie, właścicielem były Lasy Państwowe. Zaproponowaliśmy Lasom zamianę gruntów, oferując im lasy miejskie, znacznie lepszej jakości, rosnące na terenach pierwotnych, a nie poprzemysłowych, zadbane i w dobrej kondycji. Żeby jednak do zamiany doszło, potrzebna była specustawa. Przygotowało ją Ministerstwo Klimatu i Środowiska, Sejm przyjął w lipcu 2021 r., a prezydent Andrzej Duda podpisał w sierpniu 2021 r. Ten akt prawny dotyczył Jaworzna i Stalowej Woli – dwóch miast typowo przemysłowych z dużym ryzykiem trwałej utraty funkcji w bliskiej przyszłości.
Żeby zachęcić inwestorów, należy zaoferować im przygotowane, uzbrojone tereny, a nie tylko porośnięte łatwymi do usunięcia wątłymi drzewkami. Skąd pozyskać pieniądze na tak wielkie przedsięwzięcie infrastrukturalne?
Zdobyliśmy łącznie 350 mln złotych dotacji na rozwój naszej strefy. Środki pochodziły z Rządowego Programu Inwestycji Strategicznych, przeznaczymy je głównie na uzbrojenie terenu: dostawę wody, odbiór ścieków, zagospodarowanie wód deszczowych i infrastrukturę drogową. Jaworznicki Obszar Gospodarczy zostanie wręcz obudowany drogami. Poprawimy wjazd do miasta od strony Katowic i Mysłowic, kompleks dróg zapewni sprawną obsługę strefy przemysłowej – największej nowej strefy ekonomicznej w naszym regionie. Zbudujemy nową stację uzdatniania wody. To bardzo ciekawe przedsięwzięcie – wykorzystamy wodę pompowaną dziś z byłej kopalni węgla i traktowaną jak odpad i zabezpieczymy potrzeby całego JOG-u, jak i przyszłe potrzeby bytowe naszych mieszkańców. To nowe ujęcie miejskie zapewni bezpieczeństwo dostaw wody na kolejne dziesięciolecia.
Przedsiębiorcy z jakich branż są w Jaworznie najbardziej pożądani?
Naszym naturalnym partnerem jest branża elektromobilności. Poprzedni rząd polecił spółce ElectroMobility Poland, aby rozważyła lokalizację fabryki samochodów elektrycznych Izera właśnie w Jaworznie. Zarząd spółki przeanalizował ostatecznie wiele lokalizacji i okazało się, że nasze miasto faktycznie oferuje najlepsze warunki do inwestowania i rozwoju. Izera została nawet wpisana do Krajowego Planu Odbudowy jako jeden z kamieni milowych do osiągnięcia. Uważam, że niezależnie od opcji i sympatii politycznych ta fabryka powinna powstać. Minister Michał Kurtyka zadbał o to, by spółka ElectroMobility Poland nie była traktowana jako byt polityczny, a gospodarczy i ekonomiczny. Firma jest już właścicielem działki w Jaworznie – przystąpiła do przetargu i za teren o powierzchni 117 ha zapłaciła 128 mln zł. A kogo jeszcze oczekujemy? Generalnie zapraszamy przedsiębiorców działających w przemyśle 4.0 i 5.0, oferujących stabilne i wymagające wysokiej specjalizacji miejsca pracy. Przemysł 5.0, nazywany dziś piątą rewolucją przemysłową, to zresztą ścieżka rozwoju wytyczona przez Komisję Europejską. Zakłada wspieranie działań ukierunkowanych na osiągnięcie celów technicznych i ekonomicznych, takich jak wzrost produkcji czy wydajności, ale też poszukiwanie rozwiązań w celu poprawy dobrostanu pracowników, ochrony środowiska oraz uodpornienia łańcucha dostaw na sytuacje kryzysowe.
Powrócę do pierwszego pytania. Jak skłonić przedsiębiorców do zainwestowania w Jaworznie przy tak niskim poziomie bezrobocia w mieście? Istnieje realne niebezpieczeństwo braku rąk do pracy.
O lokalizacji biznesu decyduje wiele czynników, rynek pracy oczywiście jest ważny, ale niejedyny. Dużą rolę pełni otwartość i przyjazność administracji samorządowej. Jesteśmy nastawieni na rozwój i otaczamy indywidualną opieką każdego solidnego i rzeczowego inwestora. Naszym atutem jest też lokalizacja. W okolicznych miejscowościach, jak Sosnowiec, Mysłowice czy Dąbrowa Górnicza, zaczyna już brakować atrakcyjnych terenów, które można by łatwo przeznaczyć na rozwój przemysłu. Zasięg oddziaływania JOG-u nie będzie tylko lokalny, obejmie sporą część regionu, łącznie z Małopolską. Zresztą, nie przygotowujemy oferty sami. Już w 2019 roku podpisaliśmy umowę z Katowicką Specjalną Strefą Ekonomiczną o wspólnych działaniach na rzecz inwestorów, co otworzyło zupełnie nowy rozdział w aktywizacji gospodarczej naszego miasta. Zyskaliśmy partnera o dużym doświadczeniu i możliwościach w zakresie pozyskiwania inwestorów. Jestem pewien, że Jaworznicki Obszar Gospodarczy stanie się tętniącym życiem, przemysłowym sercem Jaworzna i całego regionu. Z nowoczesnymi zakładami produkcyjnymi i usługowymi, położonymi z dala od osiedli mieszkaniowych. Strefa jest też zaplanowana jako nieuciążliwa dla otoczenia.
Czy działania związane z tworzeniem strefy przemysłowej nie byłyby łatwiejsze, gdyby Jaworzno było członkiem Górnośląsko-Zagłębiowskiej Metropolii (GZM)?
Kwestia naszej przynależności do GZM nie ma tu żadnego znaczenia. Robimy swoje, mamy tę przewagę, że wszystko zależy od nas i nikt za nas nie decyduje.
Rozmawiałem z panem około 6 lat temu, kiedy GZM zaczynała formalnie funkcjonować. Tłumaczył pan wtedy, dlaczego Jaworzno nie przystąpiło do Metropolii. Czy dziś nie żałuje pan tej decyzji?
Odpowiem trochę przekornie: sporo ludzi związanych z Metropolią niejeden raz mówiło mi, że miałem rację. Przyglądałem się wtedy obszarom metropolitalnym na świecie i towarzyszyło mi wiele obaw. Bywa tak, że centrum metropolii rozwija się znakomicie, a obrzeża stają się obszarami biedy i wykluczenia społecznego. Za nimi z kolei rozciąga się wianuszek obszarów submetropolitalnych, gdzie ludzie chcą mieszkać, bo mają tam spokój z dala od wielkomiejskiego zgiełku. Nie krytykuję żadnych pomysłów i poczynań koleżanek i kolegów z Metropolii, życzę GZM jak najlepiej. Spotykamy się przy wielu okazjach, dyskutujemy, nawiązujemy kontakty, nawet snujemy jakieś wspólne plany. Jesteśmy członkiem Związku Gmin i Powiatów Subregionu Centralnego Województwa Śląskiego, organizacji, która reprezentuje nasze wspólne interesy w staraniach o środki na rozwój regionalny. Budujemy porozumienia, jak kształtować kierunki rozwoju, żebyśmy zbyt mocno nie konkurowali, a współpracowali osiągając efekt synergii. Doskonale sprawdza się wymyślony przeze mnie mechanizm kwalifikowanej większości w głosowaniach, który powoduje, że działamy zgodnie i bez konfliktów.
Mimo wszystko mieszkańcy Jaworzna nie narzekają na brak integracji transportu organizowanego przez miasto z systemem transportowym GZM? Obowiązują przecieżodrębne taryfy biletowe.
Nie ma głosów krytyki, ponieważ my oferujemy każdemu mieszkańcowi sieciowy bilet roczny na całą sieć transportową organizowaną przez Jaworzno – w cenie 240 zł. Jego zasięg jest ogromny, pozwala dojechać naszymi liniami do Mysłowic, Sosnowca, Katowic, a nawet małopolskiego Chrzanowa. Przyzna pan, że 240 zł rocznie za bilet normalny albo 120 zł za ulgowy to nie jest specjalnie obciążający portfel wydatek w porównaniu do wydatków na bilety okresowe w innych miastach w Polsce, także na terenie GZM. Co więcej, oferujemy mieszkańcom przejazdy bardzo nowoczesnym taborem. 80 proc. pracy przewozowej wykonują autobusy elektryczne. Są klimatyzowane, ciche, wygodne, cieszą się dużą popularnością i okazały się niezawodne. Jestem bardzo otwarty na integrację systemu taryfowego z Metropolią, ale trudno by mi było pogodzić się z radykalnie wyższymi cenami biletów dla naszych mieszkańców.
Za kilkanaście tygodni wybory samorządowe. Podjął już pan decyzję o kandydowaniu na kolejną kadencję?
Nie odpowiem na to pytanie. Ugrupowanie, z którego startowałem w wyborach w 2018 roku, ma obywatelski charakter i obowiązują w nim demokratyczne procedury. Najpierw wspólnie podsumujemy pięć ostatnich lat, przeanalizujemy, czy zrealizowaliśmy obietnice wyborcze i dopiero wtedy wskazany zostanie kandydat na prezydenta.
No więc w jak dużym zakresie zrealizował pan swój program?
Zdecydowana większość obietnic została spełniona w 100 proc., mała część jest w trakcie realizacji. Dosłownie pojedyncze rzeczy nie były możliwe – przeszkodziła nam pandemia. Nadal mają jednak sens i powinny być zrealizowane w przyszłości. Mogę się jednak pochwalić, że mamy też na koncie dodatkowe – czasem ogromne, a nieplanowane wcześniej przedsięwzięcia.
A jak z budżetem na 2024 rok?
Zapowiada się bardzo dobrze. Plan jest rekordowo wysoki, mamy zaplanowany imponujący poziom wydatków inwestycyjnych, spłacamy spory kawał zadłużenia i nie planujemy powiększania długu. Oby wszystko poszło dobrze i nikt i nic nam nie popsuło planów.
Zatem jakie ma pan plany na nową kadencję?
Jeżeli będę kandydował, to o tym opowiem, ale dziś jeszcze nie czas. Stowarzyszenie Jaworzno Moje Miasto ma plan rozwoju Jaworzna. Od lat cierpliwie i skutecznie pracujemy, by Jaworzno się rozwijało. Kiedyś wyciągaliśmy miasto z poważnych tarapatów i zapaści społecznej i gospodarczej, dziś chcemy, by Jaworzno nieustannie pięło się w górę. Kończymy prace nad nowym, bardzo ciekawym programem.
Wygląda pan na zadowolonego z dorobku, a nie obawia się pan przyszłości?
Nigdy nie jestem do końca zadowolony, chciałbym by było idealnie, a to niestety z różnych powodów nie zawsze jest możliwe. Ale faktycznie, z grupą moich współpracowników i przyjaciół zmieniliśmy Jaworzno na takie, które wielu ludzi lubi i są z niego dumni. To bardzo cieszy, niemniej jednak martwi mnie, że nie wszyscy czują się tak samo dobrze, trzeba jeszcze sporo wokół zmienić. Obawy o przyszłość? Na tę część, na którą mamy wpływ, patrzę z wiarą i optymizmem. Mam dobry zespół, lubimy wyzwania i potrafimy pracować, a materia – nasze miasto – jest wdzięczna, mamy ciągle bardzo duży potencjał rozwojowy.