W samorządach

Niedzielne referendum w Mielniku rozstrzygnie losy parku historycznego

Wójt realizuje marzenie swojego życia: chce zbudować wielki park historyczny „Trylogia”. Część mieszkańców uważa, że gmina się przez to zadłuży.

– To będzie taka atrakcja, że pół Polski przyjedzie – Adam Tobota, wójt Mielnika, nie kryje dumy z parku historycznego „Trylogia”. – Niebezpieczna i nieprzemyślana inwestycja, wójt nie skonsultował jej z nami, a każdego, kto ośmiela się go skrytykować, traktuje jak wroga – odpowiada Andrzej Maruszeczko, który stanął na czele grupy zbuntowanych mieszkańców. 21 kwietnia w referendum w sprawie odwołania wójta okaże się, kto z próby sił wyjdzie zwycięsko.

 

Na końcu świata

Mielnik leży na końcu świata. Co do tego zgadzają się obaj: Tobota i Maruszeczko. Gdy wójt pokazuje plan remontu jednego z kluczowych wydziałów w urzędzie i słyszy wyrazy uznania, że będzie jak na Zachodzie, odpowiada: – Ale my jesteśmy na Wschodzie, dalekim. Z kolei Maruszeczko o swoim domu we wsi Wajków mówi: – U mnie nawet droga się kończy, dalej jest tylko Bug.

 

Z Mielnika do Białegostoku jest 110 km, do Siematycz – 20 km, do granicy z Białorusią – 11, ale przejścia granicznego nie ma. Drewniane domy, w każdej wsi cerkiew, niedaleko góra Grabarka, otaczana kultem przez wyznawców prawosławia w Polsce. No i Bug, który malowniczo toczy wody, przyciągając amatorów wędkarstwa. Przyroda urzeka. Masa zwierzyny i ptactwa. Były nawet żubry, ale spoufalały się z ludźmi, miejscowi opowiadają, że jeden tak pogonił chłopa, że ten uciekając rękę połamał i zwierzaki trzeba było odłowić i do Puszczy Białowieskiej odstawić. Cisza dosłownie powala. Można przejechać 20 kilometrów samochodem i nie zobaczyć drugiego auta. Bieda? Na pewno. Ludzie żyją skromnie, a młodzi uciekają zazwyczaj zaraz po liceum. Bo co tu robić i gdzie pracować.

 

Ale gmina ma dojną krowę. We wsi Adamowo gigantyczną bazę ulokowało Przedsiębiorstwo Eksploatacji Rurociągów Naftowych (PERN). To przepompownia na rurociągu „Przyjaźń”,

która przyjmuje ropę z Białorusi, magazynuje w 15 kosmicznie wyglądających zbiornikach i następnie przesyła do Płocka. PERN płaci gminie co roku 8 mln zł podatku od nieruchomości. Solidnie i na czas. Cały budżet Mielnika to 13 mln zł. Gdyby nie PERN, gmina by zbankrutowała. A tak ma się nieźle, remontuje drogi, buduje kanalizację, jest nawet Orlik.

 

A będzie jeszcze lepiej, bo do Adamowa trafi końcówka ropociągu Brody – Adamowo. Powstaną dwa kolejne zbiorniki. Każdy, jak szacuje wójt Tobota, da gminie dodatkowy milion z podatku rocznie. Można spokojnie planować przyszłość. I budować wielki historyczny park.

 

Po co gminie Trylogia?

Adam Tobota jest historykiem z wykształcenia i zamiłowania. O parku historycznym, takim jak na Zachodzie, marzy od lat. – To jedyna szansa na rozwój turystyki – mówi. Rządzi trzeci rok, w 2010 r. w drugiej turze pokonał wójta Eugeniusza Wichowskiego, który sprawował władzę pięć kadencji. Tobota wcześniej był radnym. – Już w 2006 roku zastanawialiśmy się nad produktem turystycznym. Przygotowałem dla komisji rozwoju prezentację, w której pokazałem, że można stworzyć sieć wiosek tematycznych. W Tokarach przy granicy z Białorusią zbudować stanicę kresową Dzikie Pola. Stamtąd wozami drabiniastymi wozić turystów do Niemirowa, miasteczka związanego z działalnością powstańczą, a z Niemirowa tratwami płynęliby do Wajkowa, który mógłby być wsią rybacką – opowiada.

 

Ale fachowcy odradzali. Bo daleko od tras przelotowych, ciężko będzie to utrzymać. W sierpniu 2011 r. poseł Robert Tyszkiewicz z Białegostoku widząc, że Tobota jest zakręcony na punkcie historii, podsunął mu inną myśl: – Porozmawiajmy z Jerzym Hoffmanem, niech rekwizyty z „Ogniem i mieczem” trafią do nas.

 

Umówili się z reżyserem i przedstawicielami Studia Filmowego Zodiak. Doszli do porozumienia: rekwizyty przyjadą do Mielnika, a gmina zbuduje park historyczny „Trylogia”, gdzie będą eksponowane.

 

Grunty, 21 hektarów, gmina otrzymała za darmo od Agencji Nieruchomości Rolnych. Zaś Wydział Architektury Politechniki Białostockiej przygotował koncepcję architektoniczno-przestrzenną parku. I wtedy zdarzył się cud. To była wiosna 2012 roku.

 

– Urząd marszałkowski ogłosił konkurs na nowe atrakcje turystyczne woj. podlaskiego. To dla nas była niepowtarzalna okazja. W ciągu kilku miesięcy przeprowadziliśmy przetarg na dokumentację budowlaną i wykonawczą, odebraliśmy dokumenty i zdobyliśmy pozwolenie na budowę. Osobiście woziliśmy papiery, żeby na pocztę nie tracić czasu, sam biegałem od pokoju do pokoju, żeby wszystko załatwić. Udało się. Zdobyliśmy dofinansowanie: 27 mln zł z Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Podlaskiego. Nasz wkład własny to 3 miliony – mówi Tobota.

Właśnie trwa przetarg na wykonawstwo. Prace ruszą w sierpniu, mają się zakończyć do grudnia 2014. Wielkie otwarcie parku – wiosną 2015.

 

Cud techniki

O „Trylogii” wójt może rozprawiać bez końca. Wylicza atrakcje. Przede wszystkim to nie będzie muzeum, ale naszpikowane elektroniką multimedialne centrum, gdzie przez zabawę będzie się uczyć historii. Do 2015 roku powstanie Stanica Chreptiowska, zaczątek wielkiej „Trylogii”. Co to będzie? Wójt wylicza: zaraz za bramą – „living history”, gdzie goście przebierają się w XVII-wieczne stroje i wchodzą na majdan. Tam czekają na nich warsztaty, strzelanie z kuszy i muszkietów, bicie monet. Dalej zaczyna się przygoda multimedialna. W chacie z makietą Rzeczypospolitej na interaktywnych monitorach można samemu przeprowadzić bitwę. Nawet podłoga to wielki ekran.

 

W centrum Stanicy stanie trzypoziomowy Budynek Komendanta. W podziemiu kina: zwykłe oraz jedyne w Polsce stacjonarne 7D, potrafiące obrócić widzów do góry nogami razem z fotelem. Główna atrakcja to film pokazujący atak husarii na piechurów. W podziemiu ulokowana zostanie też sala studia filmowego Zodiak, prezentująca stroje od Hoffmana, ale i demaskująca oszustwa filmowe, np. konie ze styropianu. Do tego interaktywna sala badacza, gdzie z gotowych elementów tworzy się opisy scen i budowli z powieści Sienkiewicza. A sam powieściopisarz pozwoli się... sfotografować. Będzie jak żywy, na hologramie.

 

Na parterze znajdzie się pokój komendanta Wołodyjowskiego z jego figurą woskową oraz sala jadalna, zaaranżowana w formie bogatego dworu na 170 osób. A na pierwszym piętrze pokoje hotelowe. I one niezwyczajne. Każdy otrzyma patrona z powieści Sienkiewicza. W pokoju Azji Tuhajbejowicza znajdzie się namiot turecki, a pokój Basieńki pomalowany zostanie w leciutkie pastele. Nocleg niedrogi, 70-100 zł. Z kolei na poddaszu będzie wielka przestrzeń, tzw. green-box, gdzie można organizować konferencje, może nawet powstaną studia filmowe.

 

To nie koniec atrakcji. W Chreptiowie staną cztery chaty żołnierskie, w jednej znajdzie się sala komputerowych gier historycznych. Na wałach zamontowane zostaną elektroniczne lunety, w których można oglądać, jak wojska nacierają na Chreptiów. I jeszcze lochy... jeden poprowadzi do grobu Wołodyjowskiego w ruinach Kamieńca.

 

– Żeby zdobyć dofinansowanie, musieliśmy założyć, że przynajmniej przez pięć lat inwestycja nie będzie dochodowa. Dlatego wstęp do parku skalkulowaliśmy na 9 zł, bilet do kina tradycyjnego – na 12 zł, a do kina 7D – 15 zł. Rocznie odwiedzi nas 87 tys. osób. To i tak ostrożna liczba, park dinozaurów w Krasiejowie już w pierwszym roku miał 118 tys. gości, w drugim 300 tys. Tymczasem parków jurajskich jest w Polsce kilkanaście, a nasza „Trylogia” będzie jedyna – kwituje wójt Tobota.

 

Ktoś tu jest megalomanem?

Wójt wszystkie liczby wziął z sufitu – Andrzej Maruszeczko, mieszkaniec Mielnika, jest do rozmowy przygotowany. – A jak przyjedzie 60 tys. gości rocznie? A jak tylko 40 tysięcy? Kto poniesie koszty? Oczywiście, gmina – mówi. – Wójt założył, że bilet do tradycyjnego kina kupi 81 tys. osób. Czyli musiałoby pracować 16 godzin dziennie przez okrągły rok! Proszę mi pokazać choć jedno kino w Polsce, które tak pracuje! Czy pan myśli, że pół Polski zjedzie tu po to, żeby przejechać się konno, zobaczyć jak się bije monety, kowal kuje podkowę czy zrobić sobie zdjęcie z Sienkiewiczem? A film 7D? Kto go wyprodukuje i kiedy? Cała Stanica Chreptiowska to raptem siedem budynków. Ja na swojej posesji mam cztery, niewiele mniej – ironizuje.

 

Dlaczego jest takim wrogiem przedsięwzięcia? – Bo to niebezpieczna inwestycja, robiona bez biznesplanu, oparta na fantazjach, nie na realiach. Jeśli cokolwiek się nie powiedzie, to gmina poniesie koszty. Pytam: dlaczego mieszkańcy mają na to łożyć jako podatnicy? Takie inwestycje na całym świecie realizuje się z udziałem prywatnego kapitału. Wójt, który wcześniej niczego nie zbudował, porywa się z motyką na słońce.

 

Maruszeczko uchodzi za porywczego. Urodził się w Koszalinie, ale sam nazywa siebie polskim Ukraińcem, bo jego rodzice byli przesiedleńcami w ramach akcji „Wisła”. Skończył malarstwo na Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie. Prowadził agencję reklamową, swego czasu jedną z lepszych w kraju. Teraz, jak mówi, wrócił do malowania. Żona jest popularną dziennikarką telewizyjną. Zamieszkali w Mielniku, bo pokochali Bug, lokalną kulturę i obyczajowość. – Tu wielu przyznaje się do ukraińskich korzeni, czuję się swobodnie – mówi Maruszeczko.

 

Dementuje, że robi referendum po to, by zastąpić Tobotę na stanowisku. – Zebraliśmy się, żeby wójtowi pokazać, że musi liczyć się z mieszkańcami. On jest arogancki, traktuje ludzi jak głupków, a ja uważam, że w gminie jest wielu ludzi z potencjałem, którzy mają mądre spojrzenie. Rada w większości za nim stoi, bo podjęła już tyle błędnych decyzji związanych z „Trylogią”, że nie może się z nich wycofać. Jeśli ludzie odwołają Tobotę, to wtedy wyłoni się kandydat na następcę. Ale to nie będę ja. Chciałbym być radnym, przed wyborami stworzę własny komitet wyborczy i powalczę o głosy – mówi.

 

Trylogia w głowie każdego Polaka

Przewodniczący rady gminy Jan Zduniewicz dobrze zna Maruszeczkę. – To nie jest lokalny wariat, to bardzo inteligentny człowiek. Może trochę niespełniony? Może szuka miejsca dla siebie? – zastanawia się. Zduniewicz prowadzi pensjonat w centrum Mielnika. – Andrzej zarzuca mi, że popieram budowę parku, bo obłowię się na gościach. Bzdura, wycofuję się z interesu, odchodzę w tym roku na emeryturę, pensjonat przekazuję załodze. Na brak gości nie narzekam, mam stałą klientelę, która przyjeżdża w każdym sezonie – mówi. I rzuca: – Dają gminie 27 mln na park, jak takich pieniędzy nie wziąć?

 

Wójt Adam Tobota zarzutów Maruszeczki też nie rozumie. – Wszystkie nasze wyliczenia poparte są opiniami ekspertów. To prawda, że zaciągniemy kredyt na pokrycie wkładu własnego, ale zadłużenie sięgnie 20 procent budżetu. Do granicy bezpieczeństwa daleko – uśmiecha się. I wylicza: w pięciu wschodnich województwach mieszka 10 mln osób. Nawet jakby co dziesiąty postanowił tylko raz przyjechać, to minimum 87 tys. gości będziemy osiągać przez ponad 10 lat. A szkoły? W trzech województwach jest 15 tys. placówek. Jakby połowa zorganizowała wyjazd jednego autokaru na 50 osób, to da ponad 350 tysięcy osób. Trylogia jest w głowie każdego Polaka, to lektura w gimnazjum i liceum. To musi się udać.

 

Maruszeczko: – Stanica Chreptiowska, o której wójt tyle mówi, to ledwie jedna jedenasta całego parku. Kto zechce przyjechać, żeby zobaczyć jedną jedenastą?! A co z resztą „Trylogii”? Skąd dofinansowanie? „Trylogia” to niejedyny sposób na rozwój gminy!

 

Tobota: – Od czegoś trzeba zacząć. Już to, co teraz robimy, będzie ogromnym magnesem. Właśnie zgłosił się przedsiębiorca, który chce urządzić park linowy, inny oferuje jazdę konną. Budowa całej „Trylogii” obliczona jest na lata, całości od razu nie zrobimy.

 

Wójt ma swoją teorię, dlaczego Maruszeczko tak na niego nastaje. Na Wschodzie miejscowi boją się władzy, bo tak zostali ukształtowani przez pokolenia. Maruszeczko jest z zewnątrz, przyjechał z Warszawy. Gdy zaczął podburzać ludzi, znalazł aplauz, za jego plecami schronili się ci, którzy mają do wójta jakąś ansę, a bali się wychylić. Maruszeczko poczuł, że łapie wiatr w żagle, że może będzie mógł porządzić. Poza tym poprzedni wójt, który rządził pięć kadencji, ma grono popleczników, którzy chcieliby jego powrotu, licząc na późniejsze profity. – A może i ja błąd popełniłem, że za mało z ludźmi rozmawiałem, za mało tłumaczyłem, że ten park to szansa dla nas wszystkich. Jedyna w swoim rodzaju – dodaje Tobota.

 

Maruszeczkowie tracą wszystko

Ostatnie tygodnie w Mielniku są bardzo niespokojne. 14 marca przed południem dom Maruszeczków w Wajkowie staje w ogniu. Pożar wybucha na poddaszu, gdy wszyscy domownicy są w środku. Dach kryty strzechą płonie jak pochodnia. 60 strażaków kilka godzin walczy z pożogą. Andrzej z żoną i dziećmi uciekają. Tracą wszystko, dorobek życia.

 

Wójt oferuje im pomoc, noclegi na koszt gminy, ale pogorzelcy jej nie przyjmują. Cała okolica zbiera dla nich dary. Dzieci dostają ubrania, zabawki, znajoma gospodyni, pani Halina, która ma duży dom, przyjmuje ich do siebie. Andrzej zakasuje rękawy i całe dnie spędza na odbudowie domu. Przed nim wiele tygodni, a może i miesięcy ciężkiej pracy.

 

Gdy rozmawiamy na trzy tygodnie przed referendum, jest wieczór, właśnie zmęczony wrócił do tymczasowego schronienia u pani Haliny. O tragedii, która go spotkała, mówi niechętnie. Jeśli już, to o ludziach, którzy pomagają. – Nie wiedziałem, że otoczą mnie taką opieką. Dzieci strasznie przeżyły pożar, straciły wszystkie zabawki. Ale zaraz dostały nowe od kolegów. Jeden chłopiec przyniósł swoją konsolę do gier i powiedział, że to prezent, że on co prawda lubi grać, ale wie, że mojemu synkowi bardziej się przyda – opowiada wzruszony.

 

Gdy tak siedzimy i rozmawiamy, do pokoju wchodzi rezolutna 6-latka, córka pana Andrzeja. Przynosi talerz świeżo usmażonych racuchów. – To dla was, z panią Halinką zrobiłam. Tato, a wiesz, że pani Halinka chce, żebyśmy do niej mówili: babciu? – mówi ucieszona.

Po jakimś czasie przychodzi jeszcze raz i przynosi kwiatek, który sama wycięła z papieru i posklejała. – To dla ciebie, tato.

 

Tu jest praca zadaniowa

Sekretarz gminy Piotr Wysocki zabiera mnie do samochodu i obwozi po gminie. Pokazuje jedyną w Polsce czynną kopalnię kredy. Opowiada o planach przekształcenia Mielnika w uzdrowisko, bo pod ziemią są wody o bardzo wysokim stopniu zmineralizowania. Kredy z kopalni, która wykorzystywana jest m.in. w produkcji kosmetyków, można by używać do zabiegów w sanatorium. Gmina została już nawet podzielona na strefy uzdrowiskowe, wkrótce ruszą próbne odwierty, trzeba tylko znaleźć prywatnego partnera do inwestycji. To obok parku historycznego druga szansa na rozwój i promocję. Jedziemy też oczywiście na pola, na których stanie „Trylogia”. Charakterystyczna rozłożysta sosna przy drodze to idealny znak rozpoznawczy.

 

Wysocki był sekretarzem również za poprzedniego wójta, Eugeniusza Wichowskiego. – Przegrał, bo za bardzo był pewny swego, a ludzie oczekiwali jakiejś zmiany. Wrócił do swego gospodarstwa i z niego żyje – mówi.

 

Adam Tobota pytany o przyczyny swego zwycięstwa śmieje się: – Podejrzewam, że jakby ludzie wiedzieli, jaki naprawdę jestem, to by mnie nie wybrali – mówi. W gabinecie obok drzwi wisi duża tablica z obietnicami wyborczymi, które złożył w 2010 roku. Przy każdym adnotacja czerwonym flamastrem, na jakim etapie jest realizacja. – No może tylko dwóch nie uda mi się spełnić. To chyba nie najgorzej, prawda? – pyta.

 

Nie kryje, że przewietrzył urząd, pościągał młodych, niezmanierowanych, wykształconych, nawet z innych miejscowości. Co prawda po wyborach spłacając długi, dał pracę temu i owemu, ale tamtych osób już nie ma. – Same odeszły, bo się nie nadawały. Jedna dziewczyna, którą zgodnie z obietnicą zatrudniłem w Ośrodku Dziejów Ziemi Mielnickiej, nie umiała z ludźmi pracować, pisała ciągle donosy na kolegę, że jej przestrzeń w pracy zawłaszcza. Stąd mam wrogów. Ludzie obarczają mnie winą za to, że źle dzieci wychowali! A ja wiem czego chcę, u mnie pracuje się zadaniowo, nie ma godzin od do. Teraz wszyscy pracujemy na wspólny sukces, czyli na „Trylogię”. Mimo że chcą mnie za to odwołać. Ale mam przeczucie, że to referendum im się nie uda.

TAGI: budżet, dobre praktyki, finanse samorządowe, obiekty budowlane, promocja, referendum, reportaż,

Aby zapewnić prawidłowe działanie i wygląd niniejszego serwisu oraz aby go stale ulepszać, stosujemy takie technologie jak pliki cookie oraz usługi firm Adobe oraz Google. Ponieważ cenimy Twoją prywatność, prosimy o zgodę na wykorzystanie tych technologii.

Zgoda na wszystkie
Zgoda na wybrane