Rozmowy Wspólnoty

Musimy przywracać prawdę historyczną o czasach wojny

Powinniśmy przeciwstawiać się oszczerczym posądzeniom – mówi Mirosław Mac, wójt gminy Markowa na Podkarpaciu. – Jednym z ostatnich działań jest lokomotywa z napisem „Zamordowani przez Niemców za ratowanie Żydów podczas II wojny światowej” jeżdżąca na trasie Przemyśl – Berlin. Beatyfikacja rodziny Ulmów ma znaczenie religijne, ale działania towarzyszące temu wydarzeniu mają przywracać prawdę historyczną o tamtych czasach.

10 września w Markowej będzie miała miejsce uroczystość beatyfikacji rodziny Ulmów, mieszkańców tej wsi zamordowanych w 1944 roku przez Niemców za ukrywanie Żydów. Jak gmina przygotowuje się do tego wydarzenia?

Kiedy dostaliśmy wiadomość o beatyfikacji, a potem o lokalizacji tej uroczystości w Markowej, podjęliśmy współpracę z archidiecezją przemyską, bo to ona jest głównym organizatorem wydarzenia i 21 marca tego roku podpisaliśmy porozumienie o współpracy. Jako gospodarze, bo msza beatyfikacyjna będzie odprawiana na stadionie w bezpośredniej bliskości Domu Ludowego, a więc na terenach gminnych, przygotowujemy te miejsca pod kątem logistyki oraz niezbędnej infrastruktury dla zapewnienia wygody i bezpieczeństwa uczestnikom uroczystości. Spodziewamy się obecności około 25 tysięcy wiernych, licznej grupy dziennikarzy oraz wielu ważnych gości z kraju i zagranicy, dlatego zapewnienie odpowiedniej komunikacji, nieutrudnionego i bezpiecznego dostępu dla wiernych, służb i oficjalnych gości jest niezwykle ważne. Wymaga to utwardzenia placów i korytarzy komunikacyjnych, a także poprawy estetyki tych miejsc.

W czerwcu rozpoczęliśmy przebudowę zabytkowego Domu Ludowego, który znajduje się w bezpośrednim sąsiedztwie. Nawiasem mówiąc, do modernizacji przygotowywaliśmy się już od pewnego czasu, wcześniej opracowaliśmy dokumentację, ekspertyzy. W ubiegłym roku rozpoczęliśmy pierwszy etap inwestycji, w tym koncentrujemy się na wyglądzie zewnętrznym budynku i otoczeniu. Warto dopowiedzieć, że jest to obiekt także związany z Ulmami, bo tu Józef Ulma działał w spółdzielni mleczarskiej, a jako że było to miejsce aktywności społecznej przedwojennych markowian, to także Wiktoria Ulma często tu przebywała.

Wracając do kwestii przygotowań, to oprócz zajmowania się obszarem związanym z ceremonią beatyfikacji przygotowujemy także inne obiekty gminne do dyspozycji gości. Chodzi o szkoły i miejsca, w których mogą odbywać się wydarzenia kulturalne i religijne, bo w przeddzień beatyfikacji zaplanowane jest Spotkanie Młodych, w którym wezmą udział m.in. członkowie stowarzyszeń katolickich.

 

Jak układa się wasza współpraca w przygotowaniu beatyfikacji z Kościołem, władzami państwowymi i ponadgminnymi władzami samorządowymi?

Metropolita przemyski abp Adam Szal do współpracy przy organizacji uroczystości beatyfikacyjnych oprócz nas zaprosił też m.in. starostę łańcuckiego i marszałka województwa podkarpackiego, a także wojewodę, który realizuje część zadań z zakresu zabezpieczenia technicznego. Działamy m.in. na forum zespołu zarządzania kryzysowego i sztabu powołanego przez panią wojewodę w celu opracowania zasad koordynacji pracy wszystkich służb i zabezpieczenia organizacji wydarzenia. Współpracujemy przy planowaniu sprawnego przyjęcia pielgrzymów, obsługi gości i w innych podobnych sprawach.

Otrzymaliśmy od samorządu wojewódzkiego 1,2 mln zł na prace infrastrukturalne, o czym zdecydował sejmik na nadzwyczajnym posiedzeniu. Zwróciliśmy się też do premiera o wsparcie przygotowań z rezerwy budżetu państwa. To dla nas bardzo ważne, bo informacja o uroczystościach w Markowej pojawiła się dopiero w tym roku, kiedy nasz budżet był już uchwalony. Oczywiście, wygospodarowaliśmy pewne środki, ale skala potrzeb związanych z organizacją wielkiego ogólnopolskiego wydarzenia zdecydowanie przekracza możliwości finansowe wiejskiej gminy.

Kiedy mówimy o współpracy administracji w organizacji beatyfikacji rodziny Ulmów, to trzeba powiedzieć o inicjatywie prezydenta Andrzeja Dudy, który powołał specjalny komitet zajmujący się obchodami towarzyszącymi beatyfikacji. W jego skład weszli samorządowcy, przedstawiciele ministerstw oraz inne osoby, a celem jest upowszechnianie w kraju i świecie wiedzy o tragedii Ulmów i przechowywanych przez nich Żydów oraz o rzeczywistych okolicznościach i przyczynach tej tragedii. Bardzo ważne jest, aby opowiadać światu, jak Polacy naprawdę zachowywali się w czasie wojny i przeciwstawiać się oszczerczym posądzeniom. Jednym z ostatnich działań jest lokomotywa z informacją o rodzinie Ulmów jeżdżąca na trasie Przemyśl – Berlin. Beatyfikacja Ulmów ma znaczenie religijne, a działania towarzyszące temu wydarzeniu mają przywracać prawdę historyczną o tamtych czasach.

 

W 2016 roku otwarto Muzeum Polaków Ratujących Żydów podczas II wojny światowej im. Rodziny Ulmów w Markowej, a dwa lata później w 2018 roku, w rocznicę zamordowania Ulmów (24 marca 1944 r.), zostało ustanowione święto państwowe: Narodowy Dzień Pamięci Polaków ratujących Żydów pod okupacją niemiecką. W jakim stopniu te wydarzenia wpłynęły na zwiększenie ruchu gości i turystów w Markowej?

Do niedawna cały ruch turystyczny w Markowej wiązał się ze skansenem budownictwa wiejskiego z przełomu XIX i XX wieku. Muzeum Polaków Ratujących Żydów od początku swego istnienia konsekwentnie budowało własną markę, kanały dotarcia do zainteresowanych gości i ściągało kilkadziesiąt tysięcy zwiedzających rocznie. Potem pandemia zakłóciła naturalny rozwój ruchu turystycznego w Markowej, podobnie jak w innych miejscach w Polsce. Teraz ten ruch rośnie, to zarówno zwykli turyści, ale jest też coraz więcej pielgrzymek. To już widzimy i we współpracy z dyrekcją muzeum, Towarzystwem Przyjaciół Markowej, które prowadzi skansen i marszałkiem województwa staramy się sprostać temu wyzwaniu. Przygotowywane są programy, tworzone ścieżki edukacyjne, a w Domu Ludowym chcemy utworzyć punkt obsługi ruchu turystycznego. W naszym przypadku bardzo ważna jest współpraca muzeum i skansenu, bo muzeum jest niewielkie, dlatego w przypadku większej liczby grup zwiedzających trzeba umiejętnie kierować je równolegle do muzeum i do skansenu, aby turyści nie tracili czasu stojąc w kolejce. Do tych dwóch miejsc wkrótce dojdzie trzecie, czyli nasz kościół parafialny, w którym znajdą się relikwie męczeńskiej rodziny Ulmów. Zresztą w kościele już można zauważyć pierwsze grupy pielgrzymów. Na korzyść turystów i pielgrzymów przybywających do Markowej działała także bliskość tych trzech obiektów i dodatkowo cmentarza, na którym pozostał obecnie symboliczny, a do niedawna rzeczywisty grób rodziny Ulmów.

 

Czy Markowa ma odpowiednią infrastrukturę turystyczną, noclegową i gastronomiczną do obsługi ruchu turystycznego?

Niestety, nie. Dotychczasowy ruch nie dawał wystarczającej nadziei na zyski, więc nie było przedsiębiorców gotowych zaryzykować otwarcie restauracji czy pensjonatu. Być może to się zmieni i znajdzie się przedsiębiorca, który dojrzy potencjał drzemiący w tym ruchu.

 

Oprócz Ulmów w Markowej były też inne rodziny ratujące Żydów w czasie niemieckiej okupacji. Czy przyjezdni odwiedzający Markową mogą zapoznać się z historią tych ludzi?

O rodzinach ratujących Żydów w Markowej i na Podkarpaciu turysta usłyszy w muzeum, a wiedzę dopełni w skansenie. Właśnie w skansenie od dwóch lat znajduje się chałupa Szylarów, obiekt będący autentycznym świadkiem historii. To w tej chałupie Szylarowie ukrywali Żydów i robili to w czasie, kiedy znali już straszną zbrodnię dokonaną przez Niemców na rodzinie Ulmów. Ta oryginalna chałupa została przeniesiona do skansenu i zwiedzający mogą na własnej skórze doświadczyć, w jakich warunkach ukrywali się prześladowani Żydzi. Na strychu znajduje się odtworzona kryjówka – niewielka przestrzeń o wysokości trochę ponad metr, zasłonięta ulami i snopkami słomy, w której musiała się pomieścić siedmioosobowa rodzina żydowska. Na potrzeby turystów wysokość kryjówki została nieco podwyższona, ale każdy może się przekonać, w jakich warunkach toczyło się życie uciekinierów w czasie wojny. Przewodnicy na podstawie zgromadzonych informacji i relacji usłyszanych od swoich najbliższych opowiadają o rodzinie Szylarów oraz o innych rodzinach, bo w Markowej było więcej przypadków ukrywania Żydów. Dzięki temu turyści mogą dowiedzieć się, jak w czasie wojny wyglądała pomoc Polaków dla ukrywających się rodzin żydowskich w Markowej, na Podkarpaciu i w całej Polsce, bo takich miejsc jak Markowa i takich przykładów bohaterskich postaw było w Polsce więcej. O tym chcemy mówić, to chcemy pokazywać i promować takie wzorce.

 

Nagłośnienie męczeństwa Ulmów to w skali krajowej i międzynarodowej stosunkowo świeża sprawa. Jak zmieniła ona życie gminy i samej wsi?

Z całą pewnością Markowa stała się bardziej znana. Ludzie w Polsce mówią, że wiedzą, że słyszeli, że czytali o Markowej, więc tragedia Ulmów przyniosła nam rozgłos. Czy w innych obszarach życia naszej społeczności zaszła jakaś istotna zmiana, będziemy mogli przekonać się w przyszłości. Wydaje mi się, że jeszcze za wcześnie na taką ocenę. Bardzo dobrą pracę wykonuje u nas Towarzystwo Przyjaciół Markowej, które pobudza zainteresowanie mieszkańców nie tylko sprawami drugiej wojny światowej, ale też całą historią naszej małej ojczyzny, troszczy się o zachowanie lokalnej tradycji, o budowanie naszej marki. Widać, że dzięki pracy Towarzystwa także media krajowe, a nawet zagraniczne coraz bardziej interesują się dziejami naszej społeczności.

 

Czy i jak często od momentu, gdy Polska podpisała porozumienie z Izraelem w sprawie odwiedzin przez wycieczki izraelskiej młodzieży w Polsce miejsc martyrologii Polaków, takie wycieczki zajeżdżają do Markowej?

Kiedyś tych wycieczek było więcej. Jeszcze przed powstaniem muzeum zajeżdżały one przed pomnik rodziny Ulmów i na cmentarz. Potem pandemia i napięcia między Izraelem i Polską wyhamowały ten trend. Ostatnio wypracowano porozumienie w tej sprawie i gdy wejdzie w życie zobaczymy, czy izraelskie wycieczki powrócą. Jesteśmy na nie przygotowani, w muzeum ekspozycja jest opisana po polsku, angielsku i hebrajsku. W ubiegłym roku ambasador Izraela Jacov Livne był w Markowej i uczestniczył w uroczystości nadania rodzinom tytułu Sprawiedliwych wśród Narodów Świata, na wrześniowych uroczystościach także spodziewamy się grupy Żydów, myślę więc, że i wycieczki wrócą do Markowej.


Józef i Wiktoria Ulmowie

Byli mieszkańcami czteroipółtysięcznej wsi Markowa. Podczas okupacji niemieckiej, zapewne pod koniec 1942 r., mimo biedy i zagrożenia życia Ulmowie dali schronienie Żydom: Saulowi Goldmanowi i jego czterem synom (w Łańcucie nazywano ich Szallami), a ponadto dwóm córkom oraz wnuczce Chaima Goldmana z Markowej – Lei (Layce) Didner z córką o nieznanym imieniu i Geni (Gołdzie) Grünfeld. O fakcie ukrywania Żydów przez rodzinę Ulmów doniósł Niemcom prawdopodobnie granatowy policjant z Łańcuta. Rankiem 24 marca 1944 r. przed ich dom przybyło pięciu niemieckich żandarmów oraz kilku granatowych policjantów. Najpierw zamordowali Żydów, potem Józefa i Wiktorię (będącą w siódmym miesiącu ciąży). Następnie podjęto decyzję o zabiciu dzieci.
W 1995 r. Wiktoria i Józef Ulmowie zostali uhonorowani pośmiertnie tytułem Sprawiedliwy wśród Narodów Świata. W 2010 r. prezydent RP Lech Kaczyński odznaczył ich Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski.

Aby zapewnić prawidłowe działanie i wygląd niniejszego serwisu oraz aby go stale ulepszać, stosujemy takie technologie jak pliki cookie oraz usługi firm Adobe oraz Google. Ponieważ cenimy Twoją prywatność, prosimy o zgodę na wykorzystanie tych technologii.

Zgoda na wszystkie
Zgoda na wybrane