Rozmowy Wspólnoty

Jesteśmy na pierwszej linii awangardy przemysłowej i gospodarczej

Polskie firmy nie zawsze są w stanie konkurować z gigantami z Azji, Turcji czy Afryki, bo tam nie obowiązują reguły wprowadzone w Unii Europejskiej. Dlatego ARP zmieniła swój charakter z organizacji, która gasi pożary, na taką, która wspomaga polskich przedsiębiorców i kształtuje trendy rozwojowe. Samorządy lokalne traktujemy w tych działaniach jako ważnego partnera – mówi Cezariusz Lesisz, prezes Agencji Rozwoju Przemysłu S.A.

Jak można pokrótce scharakteryzować współpracę Agencji Rozwoju Przemysłu z administracją samorządową?

ARP istnieje od ponad 30 lat, będąc obecna przy niemal wszelkich działaniach w życiu gospodarczym naszego kraju od 1989 roku. Była świadkiem wielu transformacji, przekształceń i restrukturyzacji przedsiębiorstw. W 1995 roku byliśmy twórcą pierwszej w Polsce strefy ekonomicznej w Mielcu, dwa lata później powstała Tarnobrzeska Specjalna Strefa Ekonomiczna. Prowadziliśmy działania ukierunkowane na pozyskiwanie inwestorów, wspieraliśmy administrację krajową i lokalną w tym zakresie, zwłaszcza na terenach z wysokim bezrobociem. Ściśle współpracujemy z samorządami budując dobry klimat wokół inwestycji w Polsce. Ten klimat dla inwestorów zagranicznych jest szczególnie ważny, sprawia, że czują się pewniej, swobodniej, że zostali zaopiekowani. Dzięki naszemu zaangażowaniu rozwija się także Starachowicka Specjalna Strefa Ekonomiczna, podobnie Legnicka, Wałbrzyska, a w podstrefie Kobierzyce przyczyniliśmy się do ulokowania ogromnej inwestycji spółki LG Energy Solution. To wszystko wymaga nawiązywania i utrzymywania długofalowych partnerskich kontaktów z władzami miast, powiatów i regionów.

 

Czyli działacie z dala od polityki, wspierając samorządy niezależnie od opcji sprawującej władzę w poszczególnych miastach.

Dobrze pan zauważył. Działamy w szeroko rozumianym interesie państwa polskiego, a inwestorów nie interesują spory polityczne. Kapitał nie ma barw politycznych.

 

Spółki, których udziałowcem jest ARP, działają zgodnie ze Strategią na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju. Jak to w praktyce wygląda?

Z jednej strony mamy krajową strategię promowaną przez rząd Mateusza Morawieckiego, z drugiej wytyczne polityki ESG, które można realizować równolegle.ESG (Environmental, Social, Governance) oznacza zarządzanie z uwzględnieniem aspektów środowiskowych, społecznych i korporacyjnych. W Polsce ten model zarządzania bywa określany jako społeczna odpowiedzialność biznesu. Polega on na tym, że nie skupiamy się wyłącznie na krótkoterminowym zysku. W portfelu ARP jest ponad 70 spółek, w tym w ponad 50 mamy większościowe udziały albo akcjonariat. Mamy więc wpływ na wybór strategii rozwojowych, piszemy plany restrukturyzacyjne, wspieramy spółki pożyczkami, kapitałem. Te firmy z reguły nie działają w dużych ośrodkach przemysłowych, ale w mniejszych miejscowościach, jak Gniezno, Świdnica czy Mielec. Budujemy tam i utrzymujemy bliskie relacje ze społecznościami lokalnymi. Na przykład w Gnieźnie działa spółka Polanex, która istnieje od 1945 roku. Odkupiliśmy ją od prywatnego właściciela i zarządzamy nią, a spółka realizuje wiele ważnych lokalnych inicjatyw. Zorganizowaliśmy m.in. klasy patronackie w miejscowej szkole średniej, sfinansowaliśmy komputery do pracowni szkolnych. Z kolei w Kielcach od syndyka masy upadłościowej w 2016 roku odkupiliśmy Świętokrzyskie Kopalnie Surowców Mineralnych. Dziś spółka działa pod nazwą Świętokrzyska Grupa Przemysłowa Industria i angażuje się  we wspieranie lokalnego sportu, sponsoruje młodzieżowe kluby. Przejęła nawet drużynę piłki ręcznej Vive Kielce, dwudziestokrotnego mistrza Polski.

 

Wspomniał pan o mniejszych ośrodkach. Do nich adresowany jest, realizowany przez ARP, program Fabryka, którego celem jest powstrzymanie depopulacji tak miast. Co udało się już w ramach tego programu zrobić?

Uruchamiając program Fabryka postawiliśmy sobie za cel aktywizację potencjałów średnich miast, szczególnie tych, które tracą funkcje społeczno-gospodarcze. Narzędziem jest budowa nowoczesnych, doskonale wyposażonych budynków biurowo-usługowych. Program opiera się na ścisłej współpracy z samorządami lokalnymi, których zadaniem jest przeznaczenie na ten cel działki w dobrej lokalizacji. Agencja finansuje tam budowę obiektu spełniającego wiele funkcji: usługową, gastronomiczną, edukacyjną, czasem hotelową i oczywiście biurową. Kolejnym krokiem będzie jego komercjalizacja, a w dalszej perspektywie przekazanie zarządzania nim władzom samorządowym. Tutaj muszę przypomnieć, że ARP jest zaangażowana w realizację Strategii na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju, której założeniem jest decentralizacja różnych instytucji i wyprowadzenie z Warszawy tych, które lepiej mogłyby realizować swoje funkcje w mniejszych ośrodkach. Komercjalizacja obiektów powstałych w ramach programu Fabryka to możliwość realizacji tego założenia. Program najbardziej zaawansowany jest dziś w Elblągu, Włocławku, Chełmie i Stalowej Woli, jego kolejną odsłoną prawdopodobnie będziemy Wałbrzych.

 

Sondowaliście zainteresowanie najmem lokali w takich budynkach?

Dla każdej inwestycji przygotowany został biznesplan, mamy dokładnie rozpoznany lokalny rynek, znamy aktualne stawki czynszu, dzierżawy i najmu w mieście oraz prognozy ich zmian, wiemy jakie podmioty zaoferują w najbliższym czasie dodatkowe powierzchnie biurowe i usługowe i jak wpłynie to na ceny i popyt. Przyszłą komercjalizację naszych obiektów poprzedziły szczegółowe analizy.

 

Czy jest możliwość dołączenia do tego programu przez inne polskie miasta?

Chcielibyśmy ten program kontynuować, ale jego zakres będzie zależał od naszych finansowych możliwości. ARP nie jest tu zasilana z budżetu państwa, inwestuje własne pieniądze. Ale jako spółka Skarbu Państwa na pewno będziemy realizować misję wspierania polskiej gospodarki oraz miast mających potencjał rozwojowy i szukających instrumentów powalających ten rozwój przyspieszyć.

 

Jaki jest cel powołania przez ARP zielonego funduszu? Kto będzie jego beneficjentem?

Polski Zielony Fundusz ARP ma być pierwszym polskim zielonym funduszem infrastrukturalnym, inwestującym w najbardziej perspektywiczne branże: morską energetykę wiatrową, rozwój OZE, ale także – co jest niezmiernie ważne dla samorządów – w dekarbonizację gospodarki komunalnej ze szczególnym uwzględnieniem ciepłownictwa. Chcemy pomóc w reformie lokalnych systemów ciepłowniczych w celu odejścia od spalania węgla. Chcemy zainteresować funduszem inwestorów, którzy szukają możliwości lokowania kapitału w długim horyzoncie czasowym, powyżej 10 lat. Mam na myśli na przykład zagraniczne fundusze emerytalne, oczekujące stałej i stabilnej stopy zwrotu. Ciepłownictwo taką stabilność przychodową gwarantuje. Polski Zielony Fundusz zaoferuje samorządom wsparcie na warunkach atrakcyjniejszych niż proponuje sektor bankowy. Będą to między innymi obligacje przychodowe, które są idealnym instrumentem dla tych jednostek, które zamierzają zrealizować inwestycję przynoszącą przychód, lecz których wskaźnik zadłużenia nie pozwala już na zaciąganie wysokich zobowiązań. Obligacje przychodowe mają tę zaletę, że nie wliczają się do zadłużenia i ARP mogłaby je obejmować na przykład na 10 czy 15 lat. Samorząd pozyskiwałby dzięki temu gotówkę pozwalającą na inwestycje w ciepłowniach i elektrociepłowniach w kierunku zastępowania kotłów węglowych takimi na gaz, a docelowo na wodór.

 

Lokalne ciepłownie wodorowe?

Oczywiście. ARP do niedawna zajmowała się głównie restrukturyzacją spółek, ale teraz stawiamy na inwestycje o kluczowym znaczeniu dla rozwoju Polski. Wodór będzie paliwem przyszłości, a dziś na globalnych rynkach toczy się już rywalizacja w zakresie technologii wodorowych. ARP mocno wspiera te działania. Jako przykład mogę podać podpisanie w lipcu listu intencyjnego na rzecz utworzenia Centralnej Doliny Wodorowej im. Braci Łaszczyńskich.

 

Poproszę o kilka zdań na temat tej inicjatywy.

Dolina będzie funkcjonować na terenie trzech województw: łódzkiego, mazowieckiego i świętokrzyskiego. Powstanie na bazie klastra wodorowego Świętokrzyskiej Grupy Przemysłowej Industria, o której już wspominaliśmy. Centralna Dolina Wodorowa to kompleksowy projekt, obejmujący całą ścieżkę produkcji i wykorzystania wodoru, począwszy od elektrolizerów, które przekształcą energię elektryczną w wodór, poprzez jego magazynowanie, a kończąc na wykorzystaniu do produkcji energii elektrycznej. Idea doliny wodorowej polega na zaangażowaniu instytucji naukowych, uczelni wyższych, samorządów lokalnych, małych i średnich przedsiębiorstw oraz ewentualnie lokalnych solidnych kotwic gospodarczych, takich jak KGHM na Dolnym Śląsku czy Orlen w Płocku. W Polsce mamy 8 dolin wodorowych: dolnośląską, śląsko-małopolską, podkarpacką, wielkopolską, zachodniopomorską, pomorską, mazowiecką i właśnie centralną. Technologia produkcji i wykorzystania wodoru jest już mocno zaawansowana, ale wciąż wymaga kosztownych badań i finansowania eksperymentalnych projektów. Tym bardziej, że dążymy do pozyskiwania zielonego wodoru z wykorzystaniem OZE. W założeniach Centralnej Doliny Wodorowej jest produkcja zielonej energii z farm wiatrowych i słonecznych o mocy 2 gigawatów oraz uruchomienie elektrolizerów wodoru o mocy 250 megawatów.

Jako ciekawostkę podam, że dzięki zaangażowaniu ARP w dawnej spółce Rafako został zaprojektowany i wybudowany autobus elektryczny Pilea, wykonany w ok. 60 proc. z polskich komponentów. Wkrótce zaprezentowana zostanie jego wodorowa wersja o nazwie Pilea H2. Takie autobusy to przyszłość transportu miejskiego nie tylko w dużych ośrodkach, ale także mniejszych miastach.

 

W naszej rozmowie wciąż przewija się wątek średnich miast. W jaki sposób prezydenci i burmistrzowie z takich ośrodków mogą dotrzeć ze swoimi pomysłami, potrzebami w zakresie wspierania inwestycji lokalnych, do ARP?

Choć ARP istnieje od ponad 30 lat, mam wrażenie, że wielu samorządowców nie do końca zdaje sobie sprawę z naszej oferty. Dlatego proponuję włodarzom miast organizowanie spotkań z udziałem przedstawicieli lokalnego biznesu, na które chętnie przyjadą eksperci ARP i zaprezentują instrumenty finansowe dostosowane do lokalnych potrzeb. Przedstawią nie tylko ofertę ARP, ale też PARP czy PFR. Mówiąc o lokalnym biznesie mam na myśli właścicieli zakładów produkcyjnych, warsztatów, restauratorów. Mamy naprawdę interesujące i niestandardowe oferty, przynoszące korzyści i przedsiębiorcom, i samorządom. Na przykład jeśli urząd rozpisuje przetarg na budowę infrastruktury to wygrywa go przedsiębiorca, który posiada ludzi i sprzęt i jest w stanie zagwarantować wkład własny. Tymczasem ARP może zbudować finansowanie pod taki kontrakt, aby także mniejsze spółki, niemające kapitału własnego w wystarczającej wysokości, mogły wygrywać przetargi. To wpływa korzystnie na obniżenie cen na lokalnym rynku usług.

 

Podsumowując, ARP, która brała udział w procesach prywatyzacyjnych w Polsce, dziś stara się wspierać rozwój krajowych podmiotów?

Bezmyślna prywatyzacja to dla nas zamknięty etap. Staramy się uzyskiwać jak największy efekt z zarządzania spółkami, które są w naszym portfelu oraz wspieramy lokalne rynki. Polskie, ale także europejskie firmy nie zawsze są w stanie konkurować z gigantami z Azji, Turcji czy Afryki, bo tam nie obowiązują reguły wprowadzane w Unii Europejskiej, spółki spoza Europy są w stanie oferować niższe ceny produktów i usług. Dlatego ARP zmieniła swój charakter z organizacji, która gasi pożary, na taką, która wspomaga polskich przedsiębiorców i kształtuje trendy rozwojowe. Chcemy być na pierwszej linii awangardy przemysłowej i gospodarczej, a samorządy lokalne traktujemy w tych działaniach jako ważnego partnera.

Aby zapewnić prawidłowe działanie i wygląd niniejszego serwisu oraz aby go stale ulepszać, stosujemy takie technologie jak pliki cookie oraz usługi firm Adobe oraz Google. Ponieważ cenimy Twoją prywatność, prosimy o zgodę na wykorzystanie tych technologii.

Zgoda na wszystkie
Zgoda na wybrane