Prawo

Dwadzieścia lat w RIO

Dla niektórych to był epizod, dla innych praca na całe zawodowe życie. Razem z samorządem terytorialnym powstawały organy nadzorujące. Wbrew częstym wyobrażeniom o bezdusznych instytucjach pracowali w nich ludzie. Przyjaciele samorządu, pasjonaci. W tym roku regionalne izby obrachunkowe obchodzą 20. urodziny.

Mało komu dane jest budować organ państwowy od zera. Na początku 1993 r. zadanie takie przypadło siedemnastu dopiero co powołanym prezesom izb. – Mieliśmy do dyspozycji ustawę, rozporządzenie Rady Ministrów z grudnia 1992 r. o organizacji izb i zadeklarowaną pomoc wojewodów – wspomina Bogdan Cybulski, były prezes RIO we Wrocławiu (dziś na emeryturze), pierwszy przewodniczący Krajowej Rady RIO. Właściwie nikt nie miał doświadczeń w budowie podobnych struktur, brakowało ludzi, którzy mieliby o tym jakiekolwiek pojęcie.

 

W 1992 roku Cybulski był radnym miejskim. Pracował też naukowo na Uniwersytecie Wrocławskim. – To był listopad. Ówczesny wojewoda wrocławski prof. Janusz Zaleski poprosił mnie na rozmowę i zapytał, czy wyrażę zgodę na przedstawienie premierowi mojej kandydatury na prezesa RIO we Wrocławiu. O uchwalonej ponad miesiąc wcześniej ustawie o regionalnych izbach obrachunkowych wiedziałem niewiele, bo w radzie miejskiej zajmowałem się wieloma sprawami, ale akurat nie budżetowymi – opowiada.

 

Wojewoda przekonywał, że musi na to stanowisko zaproponować prawnika lub ekonomistę i jednocześnie powinna to być osoba z doświadczeniem samorządowym. – Zgodziłem się, bo przecież miał to być jedynie epizod w pracy zawodowej. A skończyło się na siedemnastu latach w RIO – wspomina Cybulski.

 

Droga daleka, ale do Rio nie polecimy

Ustawa o regionalnych izbach weszła w życie 1 stycznia 1993 roku, ale w procesie legislacyjnym izby pojawiły się znacznie wcześniej, bo wraz z senackim projektem ustawy o samorządzie terytorialnym, nad którym prace trwały już pod koniec 1989 roku. Ustawę tę uchwalono 8 marca 1990 roku. W rozdziale „Nadzór nad działalnością komunalną” jako organy nadzoru wymieniono – obok Prezesa Rady Ministrów i wojewody – regionalne izby obrachunkowe.

 

Prac nad poselskim projektem ustawy o Najwyższej Izbie Kontroli i Regionalnych Izbach Obrachunkowych (1990) w Sejmie X kadencji nie doprowadzono do końca. Senat I kadencji w połowie 1991 r. miał do dyspozycji dwa autorskie projekty ustaw o regionalnych izbach obrachunkowych: prof. Karola Podgórskiego i prof. Teresy Dębowskiej-Romanowskiej. Prace nad kolejnymi wersjami tego drugiego projektu zakończono w Senacie II kadencji i ustawę o regionalnych izbach obrachunkowych uchwalono w Sejmie 7 października 1992 r. (279 posłów głosowało za, tylko 1 był przeciw).

 

Ustawa przewidziała powstanie 17 regionalnych izb obrachunkowych. Miały rozpocząć działalność 1 stycznia 1993 r., jednak tylko sześciu prezesów izb nominowano (a spośród nich tylko dwóch 1 stycznia). Część otrzymała nominacje w marcu, a nawet w kwietniu. Na stanowiska byli wybierani ludzie nieprzypadkowi i znani w regionie, bo dużo do powiedzenia przy wyborze mieli samorządowcy. Prawo do zaopiniowania wyboru członków kolegium i prezesa regionalnej izby obrachunkowej miały sejmiki, do których delegatów wybierały rady gmin.

 

Ponieważ  izby miały obejmować swoimi prerogatywami kilka województw, zgodę musiało wyrazić zazwyczaj kilka sejmików. Sprzeciw choćby jednego mógł skomplikować wybór. W przypadku izby w Białymstoku o jej składzie współdecydowały sejmiki trzech województw, w Warszawie – nawet pięciu. W ten sposób do izb trafiło wielu samorządowców. Wśród nich m.in. Stanisław Srocki, prezes RIO w Białymstoku, oraz Henryk Rzepa, pierwszy prezes RIO w Kielcach. Obaj byli „ludźmi Regulskiego”, czyli pełnomocnikami rządu ds. wprowadzenia reformy samorządowej w terenie. Najlepszymi fachowcami od samorządów, na jakich wtedy było stać nasze państwo. Mieli pomagać tworzyć samorządność w regionach.

 

Wybór prezesów to był jednak tylko początek drogi. Większy kłopot mieli oni sami z dobraniem kadry. W związku z tym chociaż pierwsze posiedzenia kolegiów najszybciej zorganizowanych izb odbyły się na początku marca, a pierwsze kontrole w gminach nawet w lutym, to większość izb mogła rozpocząć wypełnianie ustawowych zadań zdecydowanie później. Najczęściej w połowie roku. Nie było mowy o szybkim znalezieniu ludzi z doświadczeniem. Niewiele osób nawet słyszało, że coś takiego, jak izby obrachunkowe, powstało i nie wszyscy chcieli tam pracować.

 

 – Każdy z nas, prezesów, musiał w szybkim tempie wyszukiwać kandydatów na stanowiska przewidziane w etatyzacji izb. Przypominam sobie takie zdarzenie. Pod koniec stycznia 1993 r. spotkałem pod Uniwersytetem Wrocławskim mojego byłego studenta i spytałem, co robi, a on na to, że się ożenił i szuka pracy. Zaproponowałem mu pracę w „ryjo”. Po chwili wahania zapytał, czy będzie mógł tam wyjechać razem z żoną – śmieje się Cybulski. – Oczywiście nie zdziwiło mnie, że nie zna tego skrótu, ale fakt, że przyjął jako naturalne, że proponuję mu pracę w Rio de Janeiro, rozbawił mnie do łez.

 

Uwaga kontrola, a gmina kupuje czołgi

Podjęcie działalności kontrolnej przez izbę było szczególnie trudnym zadaniem. Od połowy stycznia 1993 r. prezesi RIO intensywnie szukali kandydatów na inspektorów kontroli. – Byliśmy przekonani, że nie możemy zatrudniać osób z nawykami wyniesionymi z innych instytucji kontrolnych, bo samorząd terytorialny jest zupełnie nowym rozwiązaniem ustrojowym, ma swoje, w znacznej mierze różne od pozostałych części administracji publicznej umocowania prawne – wspomina Cybulski. Stąd też znaczna część osób zatrudnianych na stanowiskach młodszych inspektorów to byli młodzi absolwenci ekonomii, prawa i administracji.

 

Inne doświadczenia miał Stanisław Srocki. On skorzystał w dużej mierze z pracowników, którzy do tej pory byli inspektorami w nadzorze wojewody. Dzięki temu w Białymstoku wystartowano wcześniej.

 

W izbie wrocławskiej pierwsze kontrole rozpoczęły się dopiero na przełomie czerwca i lipca 1993 r. Jak wspomina Cybulski, inspektorzy kontroli RIO Wrocław „przedstawili się” gminom kontrolując poprawność zakładania kont w bankach. – Zaczęliśmy wprawdzie stosunkowo późno, ale za to sprawdziliśmy poprawność relacji gmina – bank we wszystkich 169 gminach Dolnego Śląska. Chodziło o sprawdzenie, czy środki publiczne będące w dyspozycji gmin są bezpiecznie lokowane – opowiada ówczesny prezes wrocławskiej RIO.

 

Szczególnie w pierwszych latach, gdy dopiero kształtował się podział zadań i myślenie w kategorii samorządów, kontrolerzy RIO mieli pełne ręce roboty. – Jedna z gmin podjęła decyzję o kupnie czołgu. I nie chodziło o muzeum, a o dozbrojenie armii – opowiada Srocki. – W mediach pojawiały się wtedy informacje o biedzie w wojsku i samorządowcy chcieli wspomóc nasze siły zbrojne – śmieje się prezes RIO w Białymstoku.

 

Byli też „nawiedzeni” reformatorzy. Pewien wójt z dnia na dzień zwolnił wszystkich pracowników w urzędzie. Oczywiście gmina nie była w stanie funkcjonować i zakończyło się pozbawieniem go funkcji wójta i zarządem komisarycznym. Ówczesny wójt nie chowa jednak urazy do władz RIO, które przyczyniły się do jego odwołania. – Spotkałem go jakiś czas temu i jeszcze mi za to pozbawienie urzędu podziękował. Dziś jest dobrze prosperującym biznesmenem – opowiada z uśmiechem Srocki.

 

Anegdot związanych z niezrozumieniem zadań, jakie miała pełnić gmina, było znacznie więcej. Radni Wąchocka wzięli się nawet za unieważnianie w drodze uchwały ukazu cara, który po powstaniu styczniowym odebrał miastu prawa miejskie. – Ciężko było im wyjaśnić, że od tego są inne organy państwowe  – wspomina Henryk Rzepa, wówczas pełnomocnik prof. Jerzego Regulskiego ds. wdrożenia reformy samorządowej na województwo, a dziś prezes RIO w Kielcach. – Przez pierwsze dwa lata (1990–1992) system nadzoru nad gminami w ogóle nie funkcjonował i co kto zrobił, to zrobił. To przyzwyczaiło ludzi do takiego działania, które później niełatwo było zmienić – mówi Rzepa.

 

Powstaje krajowa rada

W 1997 roku w Sejmie specjalnie powołana podkomisja przygotowywała nowelizację ustawy o regionalnych izbach obrachunkowych. Jako eksperci w jej pracach brali udział trzej prezesi RIO, którzy zgłosili m.in. postulat utworzenia Krajowej Rady Regionalnych Izb Obrachunkowych. Chodziło o powołanie organu, który reprezentowałby izby przed centralnymi i naczelnymi organami państwa.  – Ciągle te instytucje zwracały się z prośbami o informacje dotyczące finansów samorządowych lub nowych rozwiązań prawnych, a dotykających spraw, w których organami właściwymi były izby. Ujawniły się też oczekiwania, że rozstrzygnięcia nadzorcze izb nie będą rozbieżne w podobnych sprawach – opowiada Cybulski.

 

Ostatecznie utworzenie Krajowej Rady Regionalnych Izb Obrachunkowych nastąpiło w lutym 1998 r. (premier zatwierdził wówczas projekt statutu KR RIO). Przewodniczącym KR RIO jest dziś prezes RIO w Łodzi Ryszard Krawczyk (obszerny wywiad z nim opublikowaliśmy w numerze 7/2013 „Wspólnoty”). Krajowa Rada ma za zadanie m.in. reprezentowanie izb wobec naczelnych i centralnych organów państwa, przedstawianie ministrowi właściwemu do spraw administracji publicznej wniosków dotyczących zmian w przepisach regulujących komunalną gospodarkę finansową, koordynowanie planów i programów kontroli i przedkładanie corocznie Sejmowi i Senatowi sprawozdań z działalności izb i wykonania budżetu przez jednostki samorządu terytorialnego.

 

Samych izb jest dzisiaj 16. Początkowo powstało 17, ale jedna – Regionalna Izba Obrachunkowa w Koszalinie – 31 grudnia 1998 r. przestała istnieć w związku z dostosowaniem zasięgu terytorialnego izb do nowego podziału terytorialnego państwa. 1 stycznia 1999 r. dokonano też zmian w zasięgu terytorialnym niektórych izb.

 

Dług samorządów sukcesem RIO

Co jest największym sukcesem regionalnych izb obrachunkowych w tym dwudziestoleciu? – Był początek lat 90., gdy niedawno mianowani prezesi regionalnych izb obrachunkowych spotkali się z prof. Leszkiem Balcerowiczem – wspomina Stanisław Srocki. Balcerowicz obawiał się bardzo, że Polska powtórzy błędy Brazylii, gdzie budżet centralny utrzymano w ryzach, ale rozpasane były deficyty regionalne, co spowodowało poważny kryzys. – Po 20 latach można powiedzieć, że u nas jest odwrotnie. Zadłużenie samorządów jest niewielkie w stosunku do zadłużenia budżetu państwa. Duża w tym zasługa i prawdopodobnie największy sukces regionalnych izb obrachunkowych – dodaje RIO.

 

Na inny aspekt zwraca uwagę Ryszard Krawczyk, prezes RIO w Łodzi, obecny przewodniczący Krajowej Rady RIO. – Kiedy zaczynaliśmy w 1993 roku, 29 proc. uchwał samorządów było sprzecznych z obowiązującym prawem, mimo że samorządy były poddane tymczasowo nadzorowi wojewodów. W chwili obecnej ten odsetek wynosi zaledwie 1,2 proc. i utrzymuje się przez ostatnie lata na poziomie nie wyższym niż 2 proc. badanych uchwał. Postęp jest widoczny i chyba istotny dla demokratycznego państwa prawnego.

Aby zapewnić prawidłowe działanie i wygląd niniejszego serwisu oraz aby go stale ulepszać, stosujemy takie technologie jak pliki cookie oraz usługi firm Adobe oraz Google. Ponieważ cenimy Twoją prywatność, prosimy o zgodę na wykorzystanie tych technologii.

Zgoda na wszystkie
Zgoda na wybrane