W samorządach

Kamery pomogą gdańskiej dzielnicy odzyskać dobre imię

Najpierw kradzieże torebek, później zabójstwo 5-letniej dziewczynki i śmierć 17-latki. Reakcją na te wydarzenia było powołanie straży sąsiedzkiej, teraz zainstalowanie kamer.

W styczniu 2014 roku na drzwiach budynków w Gdańsku-Brzeźnie pojawiły się kartki z napisem: „W Brzeźnie grasuje złodziej, który w godzinach porannych napada na kobiety. Jest to mężczyzna w kapturze i kominiarce. Prosimy o ostrożność”. W dzielnicy zapanował strach, mieszkańcy bali się wychodzić wieczorami z domów. Policja informowała, że sprawcy działają zawsze w ten sam sposób: podbiegają do kobiet w starszym wieku i wyrywają im torebki. Apelowali o spokój i czujność. Grupa mieszkańców wzięła sprawę w swoje ręce – zorganizowali straż sąsiedzka i patrolowali ulice.

 

Obecność straży sąsiedzkiej miała dać mieszkańcom Brzeźna i turystom poczucie bezpieczeństwa. I na pewno w jakimś zakresie ten cel udało się osiągnąć.

 

Rok po nagminnych kradzieżach torebek o nadmorskiej dzielnicy Gdańska znów zrobiło się głośno. W parku Haffnera przechodzień znalazł ciało 17-letniej Agaty. Jak się później okazało, dziewczyna została zamordowana przez swoją koleżankę. Sprawa nadal nie została do końca wyjaśniona. Nie do końca są znane motywy działania sprawczyni.

 

Kilka dni później, niedaleko miejsca znalezienia zwłok 17 latki policjanci natrafili na paczkę z trzema kilogramami marihuany. Policja oświadczyła wówczas, że nie łączy obu tych spraw. To może jednak wskazywać na to, że park był miejscem, w którym przechowywano narkotyki.

 

W połowie kwietnia 2015 roku doszło do kolejnej tragedii. W starych, opuszczonych bunkrach znaleziono ciało 5-letniej dziewczynki. Mordercą okazał się 31 letni Mariusz L., ojciec dziecka. W miejscu, w którym znaleziono ciało 17 latki stoi duży krzyż wykonany z drewna. Zawsze pali się świeczka. W starych bunkrach, w których znaleziono ciało dziecka stoją natomiast pluszowe misie i zabawki. Ktoś napisał drukowanymi literami „Gdzie byłeś Boże?”.

 

To nie koniec czarnej serii w brzeźnieńskim parku. W lipcu doszło tu do gwałtu. 51-letni recydywista zgwałcił 21-letnią Ukrainkę. Dziewczyna pracowała na jednym z pobliskich straganów. Mężczyzna zwabił ją do parku. Kobiecie udało się uciec, powiadomiła policję. Został złapany. Grozi mu do 12 więzienia.

 

Wydarzenia w Brzeźnie spowodowały, że straż sąsiedzka znów wyruszyła w miasto. Od władz Gdańska domagano się natychmiastowego działania - przede wszystkim umieszczenia w parku monitoringu.

 

– Docierało do nas wiele sygnałów, m.in. od rady dzielnicy, że osoby odwiedzające park nie czują się bezpiecznie – mówi prezydent Gdańska Paweł Adamowicz. – Dlatego postanowiliśmy wyposażyć okolicę w system miejskiego monitoringu wizyjnego. Mamy nadzieję, że wpłynie to na poprawę bezpieczeństwa mieszkańców oraz turystów przyjeżdżających szczególnie w okresie letnim do Gdańska. Według statystyk policyjnych miejski monitoring wizyjny zmniejsza przestępczość i wykroczenia o około 30 procent.

 

W parku o powierzchni około 10 ha zamontowano 12 kamer: jedną obrotową i jedenaście stacjonarnych. Zostały podłączone do studia w komisariacie na gdańskim Przymorzu. Kamera obrotowa znajduje się przy wejściu do parku od strony ulic: Krasickiego, Przemysłowej i Sybirków. Pozostałe zostały zamieszczone na ulicy Zdrojowej, czyli wejściu do parku od ulicy Krasickiego. Jedna z kamer ulokowana została przy wejściu na plażę nr 41. Pozostałe znajdują się w parku. Rozbudowa monitoringu kosztowała 299.810 zł, dodatkowo w ramach zamówienia publicznego miasto kupiło sprzęt do studia, w którym będzie odbierany obraz z kamer.

 

Oprac. na podst. www.gdansk.pl

TAGI: dobre praktyki, polityka miejska, polityka spoleczna, prezydent miasta,

Aby zapewnić prawidłowe działanie i wygląd niniejszego serwisu oraz aby go stale ulepszać, stosujemy takie technologie jak pliki cookie oraz usługi firm Adobe oraz Google. Ponieważ cenimy Twoją prywatność, prosimy o zgodę na wykorzystanie tych technologii.

Zgoda na wszystkie
Zgoda na wybrane