W samorządach

Im Rzeszów większy, tym lepiej

W rankingu „Wspólnoty” Rzeszów zdobył tytuł najszybciej rozwijającego się samorządu w latach 2010–2014 w kategorii miast na prawach powiatu. Według prezydenta Tadeusza Ferenca kluczem do sukcesu jest m.in. poszerzanie granic. Nowe tereny inwestycyjne, zwiększająca się liczba mieszkańców i zrównoważony rozwój to najlepsze zachęty dla przedsiębiorców do lokowania biznesu w stolicy Podkarpacia.

 

 

Po latach dobrej passy związanej z przyłączaniem do Rzeszowa kolejnych miejscowości trend chyba osłabł. W grudniu nie udało się panu przekonać do zmiany przynależności administracyjnej mieszkańców Miłocina. W ostatnich tygodniach prowadził pan konsultacje w sprawie przyłączenia do miasta już całych gmin, a nie tylko sołectw. Jest sukces?

Jeszcze nie. Ale nie składamy broni. Cały czas pracujemy nad tym, żeby gminy Krasne i Trzebownisko stały się częścią Rzeszowa, choć ostatnie badania społeczne nie wyszły tam najlepiej. Rzeczywiście, najlepsze były dla nas lata 2006–2010, wtedy praktycznie co roku przyłączaliśmy nowe miejscowości. Miasto powiększyło się o 117 proc., mieliśmy 53 km kwadratowe powierzchni, dzisiaj są o 64 km kw. więcej.

 

Jak do rozrastania się miasta podchodzą sami rzeszowianie?

Zdecydowana większość jest za – przynajmniej tak wynika z badań. Dlatego teraz musimy rozmawiać z mieszkańcami ościennych gmin. Do przyłączenia sołectw, które teraz już są w granicach Rzeszowa, podchodziliśmy po trzy, cztery razy.

 

Jakich argumentów używa pan podczas takich spotkań?

W 2005 roku przyłączaliśmy Załęże, gdy wchodziłem na salę rozlegały się gwizdy i buczenie. Na szczęście to ja miałem przewagę: mikrofon (śmiech). Ludzie pytali mnie, czy zbuduję im szkołę? Odpowiadałem, że tak.

 

A przeciwnicy przyłączenia tak spokojnie przyjmowali to do wiadomości?

Oczywiście, że nie. Mówili na przykład: po co nam szkoła, skoro nie ma dzieci. Ale sytuacja demograficzna się zmieniła. Na terenie starego sołectwa przybyło mieszkańców i ci, którzy wcześniej byli przeciwnikami, dzisiaj żądają rozbudowania szkoły, bo jest za mała. Gdyby teraz zapytał ich pan, czy wróciliby na stare śmieci, znacząca większość odpowiedziałaby: nie!

 

Więc gdzie tkwi problem?

Przeciwnikami poszerzania granic często są ludzie z lokalnymi wpływami. Niestety, zdarzało się, że i moi koalicjanci z rady miasta robili wszystko, żeby zablokować rozszerzenie miasta.

 

Nawet wśród rzeszowskich radnych są przeciwnicy?

Oczywiście. Mówią, że przyłączanie to zysk tylko dla sołectw, że miasto będzie musiało inwestować na rzecz tamtych mieszkańców. Bzdura. To będą już nasi ludzie i nakłady będziemy czynić w naszym mieście.

 

Jaka kwota z budżetu zasiliła już przyłączone miejscowości?

Dla przykładu w Załężu wydaliśmy 309 mln zł na infrastrukturę komunalną, sportową, ulice, chodniki. Gdyby miasto w 2010 roku nie wchłonęło tego sołectwa, nic by tam nie powstało. Budżet gminy, do której należała wioska, wynosił jakieś 30 mln zł rocznie, z tego dla Załęża przypadał niecały milion. Na innych obszarach wydaliśmy po około 70 milionów.

 

Rzeszów w przeliczeniu na jednego mieszkańca inwestuje 2898 zł, najwięcej w Polsce. Skąd w budżecie takie pieniądze?

Gdy obejmowałem urząd w 2002 roku, miasto dysponowało budżetem na poziomie 317 mln zł, na inwestycje było 50 milionów. Dzisiaj budżet to 1,3 mld zł. Na szczęście nie mamy problemów finansowych. I mamy dobre notowania w ratingach, dzięki czemu banki oferują nam niskie oprocentowanie kredytów. Do tego dochodzą pieniądze unijne. Jesteśmy drugim miastem po Gdańsku w pozyskiwaniu funduszy unijnych – ponad 13 tys. zł na osobę.

 

Jaka część tych kwot trafia do przyłączonych miejscowości?

Trudno to dokładnie określić, ale ogromna. Powstają piękne osiedla, więc musimy budować żłobki, przedszkola i szkoły. Budujemy korty tenisowe, powstały dwa nowe parki, nie mówiąc o infrastrukturze komunalnej, drogowej.

 

 

Wciąż nie rozumiem, jakie korzyści daje Rzeszowowi przyłączanie kolejnych miejscowości, skoro trzeba inwestować w ich rozwój.

Bez tych terenów nie byłoby gdzie lokować inwestycji. To nowe tereny, zarówno pod budownictwo mieszkaniowe, jak i dla biznesu. Musimy je pozyskiwać, aby zapewnić możliwość pracy kolejnym pokoleniom. W mieście przybywa 2,5 tysiąca osób rocznie, w ciągu ostatnich 10 lat ich liczba wzrosła aż o 25 tysięcy. Stąd starania o przyłączenie gmin Krasne i Trzebownisko, z czego szczególne znaczenie ma ta druga.

 

A podatki z nowych terenów?

Bezpośrednio po przyłączeniu ich wielkość jest znikoma. Jednak szybko realizujemy tam inwestycje, uzbrajamy tereny. Napływ ludzi i firm zmienia tę sytuację. Stawek podatków nie zwiększamy ponad poziom inflacji, wiele nawet likwidujemy, jak np. podatek od psów czy od budynków gospodarczych.

 

Dlaczego gmina Trzebownisko ma dla was takie znaczenie?

Tam jest port lotniczy. Chciałbym, żeby w całości leżał w granicach miasta. Gdy jadę z inwestorami na lotnisko przez Rzeszów, mamy piękną, oświetloną, kilkupasmową drogę. Na granicy z gminą Trzebownisko przechodzi ona w zwykłą wiejską ulicę. To robi złe wrażenie na inwestorach. Rzeszów ma podpisaną umowę na cargo z portem lotniczym w Miami. Od nas towary będą ruszać dalej, do Słowacji, Czech, Węgier i Europy Wschodniej. Obecny dojazd na lotnisko to wąskie gardło, które trzeba zlikwidować, a tamta gmina nic z tym nie robi.

 

Mówi pan, że rocznie przybywa wam dwa i pół tysiąca mieszkańców. Na nowych terenach powstaje mnóstwo osiedli. Osiedlają się na nich przyjezdni?

Zdecydowanie tak. Niedawno rozmawiałem z jednym z deweloperów. Według niego mieszkania w Rzeszowie sprzedają się idealnie właśnie na przyłączonych terenach. W 80 proc. nabywcami są osoby z zewnątrz, 3 proc. z zagranicy, a jedynie kilkanaście procent to mieszkańcy Rzeszowa. Dodam, że w większości sprowadzają się młodzi, energiczni ludzie. Średnia wieku w Rzeszowie wynosi 39 lat.

 

Co przyciąga młodych ludzi?

Edukacja i praca. Właśnie po to nam nowe tereny. Firmy, które się tu lokują, to nie tylko miejsca pracy, ale też współpraca z liceami, szkołami wyższymi. Staramy się tak profilować klasy w szkołach średnich, żeby młodzi ludzie zdobywali zawód, dzięki któremu dostaną pracę. Przedsiębiorcy mówią nam, kogo będą potrzebować za kilka lat, my tworzymy odpowiednią klasę. W ostatnim czasie, dzięki unijnemu dofinansowaniu, udało nam się powiększyć Centrum Kształcenia Ustawicznego, kupiliśmy obrabiarki, skrawarki i inne urządzenia wykorzystywane w działających w Rzeszowie fabrykach. Dzięki temu kończąc szkołę, absolwenci mogą od razu rozpocząć pracę na identycznych maszynach.

 

W naszym rankingu „Sukces kadencji 2010-14” zajął pan świetne, piąte miejsce. Będą kolejne sukcesy?

Ze sceny warto zejść, kiedy się jest na szczycie. Nie wykluczam, że to ostatnia moja kadencja. Ale spokojnie, jest jeszcze dużo do zrobienia – przyłączanie gmin, kolejka nadziemna, rozbudowa szpitala. Jeśli nie ja, zrobi to mój następca.

 

Ma pan już swojego kandydata?

Być może (śmiech).

 

 

 

Sołectwa włączone do Rzeszowa za prezydentury Tadeusza Ferenca

                                  

Rok

Przyłączone

Powierzchnia przyłączonego obszaru (w km kw.)

Ludność Rzeszowa

2006

Słocin i Załęże (z gminy Krasne)

14,36

163,5 tys.

2007

część Przybyszówki (z gminy Świlcza)

9,25

165,5 tys.

 

2008

pozostała część Przybyszówki (z gminy Świlcza) oraz Zwięczyca (z gminy Boguchwała)

14,24

 

170,0 tys.

2009

Biała

6,06

172 tys.

2010

część Miłocina (z gminy Głogów Małopolski) oraz Budziwój (z gminy Tyczyn)

18,77

ok. 180 tys.

Łącznie

 

62,68

 

 

 

 

 

 

Tadeusz Ferenc urodził się 10 lutego 1940 roku w Rzeszowie. Ekonomista. Pracę zaczynał od stanowiska robotniczego w rzeszowskiej WSK. Kierował przedsiębiorstwami w branżach: transportowej, przemysłowej, komunalnej. Przez trzy lata pracował w Afryce.

 

W swojej karierze zawodowej pełnił szereg funkcji, m.in. w latach 1972–1984 był zastępcą dyrektora ds. ekonomicznych w rzeszowskim „Transbudzie”, w roku 1984 kierował dużym przedsięwzięciem budowlanym w Libii, w latach 1985–1991 był dyrektorem naczelnym Miejskiego Zarządu Budynków Mieszkalnych w Rzeszowie. Od 1993 do 2002 r. pełnił funkcję prezesa Spółdzielni Mieszkaniowej „Nowe Miasto”, a w latach 1994–2001 był radnym w Radzie Miasta Rzeszowa, udzielał się w komisji budżetowej i komunalnej.

 

W latach 2001–2002 był posłem na Sejm RP, zasiadał w komisjach finansów i infrastruktury.

Autor wielu wystąpień i interpelacji, a także inicjator zmian w prawie spółdzielczym i energetycznym. Zajmował się problematyką wypłacania wkładów z książeczek mieszkaniowych, podejmował problem unormowania sprzedaży gruntów pod autostrady, które mogły być przedmiotem spekulacji.

 

W 2002 r. w pierwszych wyborach bezpośrednich został wybrany prezydentem Rzeszowa, funkcję tę pełni do dziś.

 

Jego pasją jest historia i sport. W młodych latach piłkarz Stali Rzeszów, później wiceprezes klubu oraz klubów Resovia i Czarni. Aktualnie zapalony tenisista.

 

Odznaczony Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski, Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski oraz Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski.

 

TAGI: dobre praktyki,

Aby zapewnić prawidłowe działanie i wygląd niniejszego serwisu oraz aby go stale ulepszać, stosujemy takie technologie jak pliki cookie oraz usługi firm Adobe oraz Google. Ponieważ cenimy Twoją prywatność, prosimy o zgodę na wykorzystanie tych technologii.

Zgoda na wszystkie
Zgoda na wybrane