Rozmowy Wspólnoty

Dwukadencyjność w samorządzie nie będzie na rękę partiom politycznym

Myślę że przed kolejnymi wyborami parlament zmieni przepisy, choć wiem, że liderzy partii nie są tym zainteresowani. Posłowie poczują się zagrożeni, że w wyborach do Sejmu może wystartować wielu aktualnych włodarzy – mówi Edward Maniura, burmistrz Lublińca.

Ma pan absolutnie unikalne doświadczenie, bo pracuje pan na stanowisku burmistrza od 26 lat i to w dwóch miastach – w latach 90. w Woźnikach, a od 2006 roku do dziś w Lublińcu. Jak z pańskiej perspektywy wygląda kwestia ograniczenia do dwóch kadencji możliwości pełnienia funkcji przez tę samą osobę?

Zacznę od tego, że przeszedłem wszystkie poziomy samorządności, przez dwie pierwsze kadencje pełniłem funkcję burmistrza miasta i gminy Woźniki. W tym czasie byłem również przedstawicielem w Krajowym Sejmiku Samorządu Terytorialnego. Potem przez trzy kadencje byłem posłem na Sejm RP, a w 2006 roku wróciłem do korzeni, czyli do samorządu. Byłem również przewodniczącym Rady Powiatu Lublinieckiego, kiedy w pierwszej kadencji powiatów można było łączyć funkcje samorządowe z funkcją poselską.

Odpowiadając na pytanie, mam mieszane uczucia co do kwestii dwukadencyjności. Prawodawca wprowadzając tę zmianę nie dostrzegł jej konsekwencji. Po pierwsze, powoduje ona, że od początku drugiej kadencji większość włodarzy będzie myślała, jak się zabezpieczyć na przyszłość. Po drugie, nie bierze pod uwagę, że w polskim prawie są przepisy, które po zakończeniu funkcjonowania w samorządzie wprowadzają konkretne ograniczenia. Jeżeli ktoś jest wójtem czy burmistrzem w małej gminie, to właściwie nie może być zatrudniony w żadnej z lokalnych firm, bo w stosunku do nich wydawał decyzje administracyjne. W firmach komercyjnych, kiedy stosowany jest zakaz konkurencyjności, w kontrakcie przewidziane są odszkodowania za okres, w którym nie można podejmować pracy u konkurencji.

Dodam, że w mojej ocenie dwukadencyjność jest wątpliwa z uwagi na brak przepisów w konstytucji w zakresie ograniczenia biernego prawa wyborczego. Osobiście jednak uważam, że przed kolejnymi wyborami parlament zmieni tę decyzję, choć wiem, że liderzy nie są tym zainteresowani. Stanie się tak, bo posłowie będą się czuli zagrożeni, że w wyborach sejmowych może wystartować wielu aktualnych włodarzy.

Premier jest ewidentnie przeciwny zmianie tych przepisów. Czy uważa pan za możliwe przepchnięcie ustawy, której sprzeciwia się premier?

Moja wyobraźnia i doświadczenie podpowiadają mi, że w tej materii wszystko jest możliwe. Parlamentarzyści będą musieli konkurować z bardzo rozpoznawalnymi włodarzami miast i przez to wielu z nich może nie dostać się do Sejmu czy Senatu. Jest jeszcze opcja, że na bazie niezadowolenia powstanie jakaś rzeczywiście silna organizacja samorządowa, która podejmie decyzję o starcie w wyborach. Teraz mamy Bezpartyjnych Samorządowców, ale to niewielka siła, proszę sobie jednak wyobrazić tysiąc nowych, bardzo dobrze znanych w swoich środowiskach osób, które czują się w pełni sił i chcą działać. Trochę żałuję, że poprzedni rząd wycofał się ze wstecznej dwukadencyjności, bo już teraz mielibyśmy mocno zmieniony parlament z bardzo dużą grupą samorządowców. Z tego, co pamiętam, w parlamencie w 1997 roku było ich ponad 120.

I wszelki słuch po nich zaginął. Mieliśmy w Sejmie wybitnych samorządowców, a polityka jak była antysamorządowa, tak jest.

Nie zgodzę się, bo w 1997 roku, mimo że główni liderzy nie byli związani z samorządem, to głęboka reforma samorządowa została przeprowadzona. I przypomnę, że wtedy została uchwalona bardzo dobra ustawa o dochodach jednostek samorządu terytorialnego, którą niestety zawetował prezydent Kwaśniewski.

Wróćmy jeszcze do kwestii dwukadencyjności. Wspomniał pan, że samorządowiec po zakończeniu kadencji ma niewielkie możliwości zatrudnienia. Ale wśród działaczy ruchów miejskich, w mediach lokalnych, panuje przekonanie, że wieloletni burmistrzowie budują układy i lokalne koterie, w efekcie są nie do ruszenia, a miasta na tym tracą. Co pan o sądzi o tych zarzutach?

Tak, to się zdarza, ale nie jest to moim zdaniem powszechne. Jeżeli gdzieś są włodarze wielokadencyjni, to tylko dlatego, że ciężko pracują, mają efekty i ludzie po prostu nie chcą zmian. W przypadku takich zarzutów zawsze podaję przykład kanadyjskiego miasta Mississaugi, w którym byłem dwukrotnie. Widziałem, w jak nieprawdopodobny sposób się rozwijało. Tamtejsza burmistrz Hazel McCallion – zmarła w ubiegłym roku w styczniu w wieku 102 lat – odchodziła po 36 latach pełnienia funkcji, mając 93 lata. Podejrzewam, że gdyby startowała na kolejną kadencję, to by wygrała, bo ze 150-tysiecznego miasta zrobiła 700-tysięczną metropolię przylegającą do Toronto.

Ostatnio kolejny raz został pan wybrany do zarządu Związku Miast Polskich. Jakie inne zadania niż dwukadencyjność korporacja powinna w najbliższym czasie podjąć?

Przede wszystkim kwestie związane z finansami, bo już nie da się funkcjonować w oparciu o przepisy, które dzisiaj obowiązują. To dobrze, że rząd przygotowuje nową ustawę, ale chcielibyśmy jak najszybciej zobaczyć konkretne wyliczenia, jak to będzie w poszczególnych samorządach wyglądać.

Oczekuję też od rządu bilansu otwarcia i jasnych reguł rozdziału środków na inwestycje. Subwencja rozwojowa jest jak najbardziej potrzebna, ale musi być oparta o przejrzyste kryteria, a nie jak w Polskim Ładzie, kiedy niektóre gminy w naszym powiecie dostały szesnaście razy więcej pieniędzy od Lublińca. Ja rozumiem dwa, trzy, nawet pięć razy więcej, ale nie szesnaście, bo to jest przepaść. A na dodatek w moim mieście wystąpiły duże ubytki w podatku dochodowym od osób fizycznych. Zresztą, nie tylko w nim.

Zanim powstanie nowa ustawa o dochodach jednostek samorządu terytorialnego, to działamy pod rządami starego reżimu prawnego. A to oznacza, że z finansowaniem wydatków bieżących raczej będą problemy…

Tak, będą gigantyczne problemy. To sygnalizują wszyscy samorządowcy, w miastach w okolicach września zabraknie pieniędzy na finansowanie wydatków bieżących.

Poprzedni rząd, cokolwiek by o nim mówić, mając świadomość tego, jak narozrabiał, pod koniec roku transferował kilkanaście miliardów.

Myślę, że tak samo powinno być w tym roku i jako Związek Miast Polskich kierujemy taką prośbę do rządu, żeby w ostatnim kwartale nastąpiło przekazanie dodatkowej subwencji na zbilansowanie braków w finansowaniu wydatków bieżących. Drugi temat dla zarządu związku to wyprowadzenie na prostą finansowania oświaty. W tym temacie ZMP wypowiadał się wielokrotnie, bo to nie jest tylko kwestia wielkości subwencji oświatowej, ale również wydatków na oświatę niepubliczną. Nie może być tak, że płacimy gigantyczne kwoty placówkom niepublicznym, w których nie obowiązuje generująca potężne koszty Karta Nauczyciela. W naszych szkołach jest przez to biedniej, a w placówkach niepublicznych mają high life.

I trzecia rzecz, którą musimy się zająć w tym roku, to bezpieczeństwo. Nie mamy instrukcji, nie ma środków przeznaczonych na bezpieczeństwo. Jesteśmy kompletnie nieprzygotowani na zagrożenia.

Jest już projekt ustawy o ochronie ludności i obronie cywilnej.

Jest projekt, ale musi przejść całą procedurę. My go opiniujemy, ale jeżeli zostaną nałożone na nas nowe obowiązki, to w myśl zapisu w artykule 167 Konstytucji RP powinny za tym pójść odpowiednie środki. Oczywiście, samorządy nie mogą uchylać się od wykonywania zadań na rzecz swoich mieszkańców, ale stale zabierano nam pieniądze i dodawano nowe zadania. Przecież problem finansowania to jest nie tylko problem podatku PIT. W wielu gminach faktycznie zlikwidowano opłatę targową, bo wprowadzono zwolnienia dla rolników i teraz wszyscy są rolnikami. Dochodzi do tego brak wpływów z wieczystego użytkowania, bo wprawdzie w roku wprowadzenia zmian jednorazowo dostaliśmy trochę więcej, ale teraz tych dochodów już nie mamy. Miejsc, gdzie kurki z pieniędzmi zostały zakręcone, jest o wiele więcej.

Dwa lata temu Lubliniec obchodził jubileusz 750-lecia. Jakie osiągnięcia miasto odnotowało w ostatnich latach?

Taki jubileusz przeżywa się raz na 50 lat, więc przygotowywaliśmy się do niego bardzo starannie. Cały 2022 to był rok różnych imprez i spotkań. Muszę powiedzieć, że obchody tak się udały, że nie słyszałem krytyki nawet od tych, którzy zawsze nas krytykują. A oprócz imprez dla mieszkańców odbyła się uroczysta sesja rady miejskiej, podczas której nastąpiło przekazanie nowego sztandaru miasta oraz nadanie tytułów honorowych obywateli. Z okazji jubileuszu powstał hymn Lublińca, natomiast na wniosek mieszkańców wykonane zostały insygnia dla burmistrza i przewodniczącego rady.

Spotkania, uroczystości i koncerty to były ważne elementy tych obchodów, ale w tym czasie miasto zrealizowało wiele wspaniałych inwestycji. Za ponad 50 mln zł zakończyliśmy modernizację oczyszczalni ścieków, był w tym wkład środków unijnych w wysokości prawie 28 milionów. Wykonaliśmy szereg inwestycji drogowych, bardzo potrzebnych. Rozpoczęła się też przebudowa wiaduktu w ciągu drogi wojewódzkiej. Wprawdzie nie jest to nasze zadanie, ale nowy obiekt nada ciekawy wyraz architektoniczny tej części miasta. Bardzo zabiegałem, żeby wiadukt został przebudowany, bo był w bardzo złym stanie technicznym. Cieszę się, że do realizacji tego zadania udało się przekonać marszałka i Zarząd Dróg Wojewódzkich w Katowicach.

Jeszcze przed obchodami 750-lecia powstała przepiękna Lubiteka – Miejsko-Powiatowa Biblioteka Publiczna, której żadne miasto wojewódzkie by się nie powstydziło. Wybudowaliśmy też przy dworcu kolejowym centrum przesiadkowe z czteropoziomowym parkingiem, stale wykorzystywanym przez przyjezdnych i mieszkańców, z uwagi na fakt, iż Lubliniec jest ważnym węzłem kolejowym w regionie.

W efekcie tych działań uzyskujemy bardzo dobre wyniki w rankingach ogólnopolskich. W ubiegłym roku Lubliniec zajął drugie miejsce w kategorii miast powiatowych jako gmina dobra do życia. Tylko Stalowa Wola znalazła się przed nami, a za nami był Kołobrzeg. Konkurs organizowała Polska Agencja Prasowa. W rankingu „Wydatki inwestycyjne samorządów 2020–2022”, który opublikowała „Wspólnota”, zajęliśmy 20. miejsce w kraju w kategorii miast powiatowych i 1. miejsce w województwie śląskim.  W rankingu „Sukces kadencji 2018–2023” w klasyfikacji końcowej Lubliniec zajął 23. miejsce w skali całej Polski oraz 2. miejsce w woj. śląskim. To są efekty dobrej pracy urzędników miejskich oraz ścisłej współpracy z mieszkańcami. Przez trzy lata wydaliśmy ponad 100 milionów na inwestycje. A kiedy zrobiłem podsumowanie wszystkich środków wydanych w mieście na inwestycje, od kiedy jestem w Lublińcu, to wyszło ponad 600 milionów złotych. To olbrzymie pieniądze.

Lubliniec jest w subregionie ważnym miastem po Częstochowie, więc pełni także funkcje ponadmiejskie. Jak się panu współpracuje z kolegami z okolicznych gmin?

Bardzo dobrze i myślę, że dobrze ich reprezentuję, bo ostatnio oprócz wyboru do zarządu Związku Miast Polski zostałem wybrany także do zarządu Subregionu Centralnego Województwa Śląskiego. Nie było dyskusji, to koleżanki i koledzy wójtowie i burmistrzowie zaproponowali, żebym kontynuował swoją misję. W poprzednim zarządzie ZMP byłem jedyny, który uczestniczył we wszystkich posiedzeniach i w większości omawianych tematów starałem się być bardzo aktywny. Uważam, że moje wieloletnie doświadczenie samorządowe pozwala mi pogodzić obowiązki burmistrza miasta z pełnieniem funkcji w związkach ogólnopolskich oraz w zewnętrznych organach opiniodawczo-doradczych, takich jak Zespół do Spraw Infrastruktury, Urbanistyki i Transportu Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego czy Komitet Monitorujący Program Fundusze Europejskie na Infrastrukturę, Klimat, Środowisko na lata 2021–2027.

Aby zapewnić prawidłowe działanie i wygląd niniejszego serwisu oraz aby go stale ulepszać, stosujemy takie technologie jak pliki cookie oraz usługi firm Adobe oraz Google. Ponieważ cenimy Twoją prywatność, prosimy o zgodę na wykorzystanie tych technologii.

Zgoda na wszystkie
Zgoda na wybrane