Jak pan ocenia bieżącą sytuację samorządu, w szczególności w gminach wiejskich i małych miasteczkach, których sporo należy do związku?
Zacznę od apelu, aby wszystkie gminy wiejskie i miejsko-wiejskie wstępowały do związku. Dlaczego? Ponieważ kiedy jest nas więcej, to mamy większą siłę oddziaływania. Koledzy samorządowcy, jesteście nam bardzo potrzebni nie jako bierni członkowie, ale do pracy. Powinniśmy być reprezentowani w ponad 100 komisjach, więc potrzebni są do tego doświadczeni samorządowcy. Bardzo proszę, żebyście się zgłaszali do Biura Związku Gmin Wiejskich RP, dokładny adres jest na stronie internetowej.
Jeśli chodzi o obecną sytuację, to od zmiany ustaw w 2019 roku, głównie w prawie podatkowym, mamy znaczący ubytek dochodów z tytułu udziałów w PIT oraz rosnącą lukę w finansowaniu oświaty. Doprowadziło to do destabilizacji finansów. Dotknęła one wszystkie regiony. Dla przykładu, w województwie śląskim samorządy straciły środki w wysokości 6,6 mld zł. Poprzedni rząd podejmował próby naprawienia tej sytuacji, ale niestety rekompensata pokryła w gminach miejsko-wiejskich tylko 44,5 proc. strat, a w gminach wiejskich nieco ponad 50 proc.
Tymczasem wydatki bieżące wzrastają w takim tempie, że dochody bieżące nie są w stanie ich pokryć, a wymaga tego reguła wydatkowa. Przypomnę, że samorządy muszą zabezpieczyć środki na kolejne podwyżki płacy minimalnej, na funkcjonowanie placówek oświatowych, na podwyżki dla nauczycieli, które nie znalazły pełnego pokrycia w przyznanej subwencji oświatowej, a także na wzrost odpisów na zakładowy fundusz świadczeń socjalnych. Niestety, budżety w 2024 roku nie zabezpieczają środków koniecznych na te cele wydatkowe. Dlatego dzisiaj kieruję apel do Ministerstwa Finansów, bo wzorem lat ubiegłych musimy otrzymać finansową kroplówkę w wysokości około dwóch milionów złotych dla najmniejszych gmin.
Minister zapowiedział, że decyzja w sprawie dodatkowego finansowania zapadnie na przełomie września i października.
Tak, na to liczymy, bo to naprawdę niezbędne, żeby gminy mogły zamknąć budżety bieżące i uchwalić nowe na przyszły rok.
Patrząc na tę niedobrą sytuację muszę zapytać, jakie działania w najbliższym czasie planuje podjąć zarząd związku w celu poprawy sytuacji ekonomicznej samorządów i uzdrowienia sytuacji w oświacie?
Potrzebne są zmiany porządkujące sferę kosztów funkcjonowania naszych jednostek i tam, gdzie to możliwe, dokonanie oszczędności. Pilne zmiany niezbędne są w oświacie.
Proszę sobie wyobrazić, że funkcjonowały w tym roku szkoły, w których nie było ani jednego ucznia. Z powodu stanowiska poprzedniego rządu i kuratorów nie można było ich zlikwidować, choć w wielu miejscach na obszarach wiejskich mamy do czynienia z totalną zapaścią demograficzną. Do wielu klas pierwszych zapisało się często jedno, dwoje lub piątka dzieciaków. Byliśmy zmuszeni do łączenia klas pierwszej z drugą i trzecią do wspólnego nauczania, co niekorzystnie wpływa na rozwój dzieci. Do normalnego rozwoju potrzebują one integracji w grupach rówieśniczych, w których mogą rywalizować i dzielić wspólne zainteresowania.
Czy to oznacza, że związek będzie wnioskował o zmianę przepisów, aby decyzje o sieci szkół zapadały w gminie?
Absolutnie tak uważamy, jeżeli samorządność ma nie być fikcją. To powinna być kompetencja samorządu. I tak nie będzie łatwo przekonać do tego radnych, ale realizacja tego postulatu jest naprawdę konieczna.
Powiem więcej, tak naprawdę dla obszarów wiejskich potrzebna jest nowa polityka państwa. Nie ma naszej zgody nie tylko na centralizację zarządzania, ale też na tworzenie nielicznych centrów rozwojowych. COVID pokazał, że wiele rodzin z dziećmi uciekło z miast nie widząc tam dla siebie szans. Dzisiaj mieszkają poza miastem i czują, że tu jest ich miejsce, czują się bezpiecznie i tu chcą wychowywać dzieci. Gdybyśmy jeszcze mieli dostęp do szerokopasmowego internetu, to dziś wiele miejsc pracy funkcjonujących na zasadzie zdalnej byłoby dostępnych dla mieszkańców obszarów wiejskich. Pozwoliłoby to zatrzymać młodych i należycie zaopiekować się starzejącym się społeczeństwem.
W sprawie nowej polityki państwa dla obszarów wiejskich na pewno będzie pana czekać niełatwa debata ze Związkiem Miast Polskich czy z Unią Metropolii Polskich, które czują się pokrzywdzone polityką poprzedniego rządu preferującego gminy wiejskie. Skoro więc mówimy o specjalnej polityce, to na czym miałaby polegać?
Oczywiście, my widzieliśmy transfery finansowe do gmin wiejskich i wiemy, że nie było ich mało. Ale prawda jest taka, że te środki trafiały nie do wszystkich gmin i były to wyłącznie pieniądze inwestycyjne. Ponadto dotowano gminy tak chaotycznie, że wiele z nich do dzisiaj opracowuje dokumentację, aby te pieniądze zagospodarować. To po pierwsze. Po drugie, już złożyłem deklarację szefom pozostałych korporacji, że my jako związek chcielibyśmy zaproponować nowe podejście do współpracy. Trzeba częściej spotykać się i przede wszystkim wzajemnie słuchać. Świat nie jest idealny, pieniędzy zawsze będzie za mało w stosunku do potrzeb, ale powinniśmy szukać najlepszych rozwiązań dla wszystkich korporacji. Podkreślam jeszcze raz, że nie możemy zaakceptować, aby wspierany był tylko rozwój wielkich metropolii.
Rozpoczął pan naszą rozmowę od apelu do gmin wiejskich i małych miasteczek o przystępowanie i aktywny udział w pracach związku. Jak pan ocenia aktualny stan związku i jakie działania zarząd, pod pańskim kierownictwem, planuje podjąć?
Przede wszystkim chcielibyśmy doprowadzić do tego, żeby w zarządzie ZGW RP byli reprezentanci każdego regionu kraju, bo związek zrzesza samorządy z całej Polski. Po drugie, doceniając dotychczasowe wysiłki kolegów często spotykaliśmy się z problemem wrzutek ustawowych dokonywanych z dnia na dzień, co powodowało niemożność zapoznania się z materiałem, nie mówiąc już o jego przeanalizowaniu i wypracowaniu stanowiska. Po trzecie, często mieliśmy do czynienia z tym, że nasi koledzy, którzy wcześniej zobowiązali się do uczestnictwa w zespołach, z różnych powodów nie stawiali się na posiedzenia. Po czwarte, musimy wzmocnić biuro związku. Siedziba jest w Poznaniu, ale polityka parlamentarna odbywa się w Warszawie, więc trudno tak zorganizować pracę, żebyśmy byli reprezentowani we wszystkich komisjach. Dlatego to nie urzędnicy, czyli pracownicy naszego biura, ale przede wszystkim samorządowcy powinni w tych komisjach uczestniczyć. Zaproponowałem, żeby każdy samorząd zgłaszał swojego reprezentanta stosownie do problemów, z jakimi się boryka. Bo nie do przyjęcia jest takie działanie, że połowa się zgłosi do zespołu o finansach publicznych, a druga połowa do oświaty, a przecież mamy jeszcze szereg innych dziedzin do opiniowania.
Rozpoczyna pan kadencję przewodniczącego zarządu Związku Gmin Wiejskich RP, proszę przybliżyć swoją sylwetkę czytelnikom „Wspólnoty”.
Karierę samorządową rozpoczynałem od samorządu zawodowego – lekarsko-weterynaryjnego. Przez dwie kadencje byłem wiceprezesem Warszawskiej Izby Lekarsko-Weterynaryjnej. Kiedy po reformie samorządowej pojawiły się powiaty, mieszkańcy gminy Długosiodło, w której prowadziłem praktykę lekarsko-weterynaryjną, wybrali mnie na radnego powiatowego. Wkrótce potem zostałem starostą powiatu wyszkowskiego. A potem pojawiły się bezpośrednie wybory wójta, burmistrza, prezydenta i moi mieszkańcy poprosili, żebym przyszedł do gminy, którą znam. Uzyskałem wtedy olbrzymie poparcie i od tamtej pory mieszkańcy wybierają mnie w każdych kolejnych wyborach.
Chodzi oczywiście o niebogatą i niezbyt dużą gminę Długosiodło, która jednak wymagała dużych zmian i wiele pracy…
W czasie studiów zjeździłem Europę i z perspektywy tych obserwacji widziałem, jak bardzo zapóźnione są polskie wsie i jak wiele trzeba wysiłku, aby dorównać tym z Zachodu. Nie miałem wątpliwości, że największe możliwości rozwoju obszarów wiejskich tworzył i ciągle stwarza samorząd gminny. Podejmując się funkcji wójta nawet nie marzyłem, że doczekamy się takiego poziomu rozwoju, którego będą zazdrościć nam sąsiedzi. Mam kolegów, którzy mieszkają w Stanach Zjednoczonych, mam kolegę ze szkolnej ławy, który od ponad 20 lat mieszka w Niemczech. Ten z Niemiec co roku przyjeżdża do mnie, nagrywa sobie filmy pokazujące nasze osiągnięcia i mówi, że w Niemczech nie mają dostępu do takich dóbr, jakie mają mieszkańcy gminy Długosiodło. My mamy rehabilitację z prawdziwego zdarzenia prowadzoną przez zatrudniony podmiot. W gabinecie rehabilitacyjnym mamy komorę hiperbaryczną, mamy grotę solną. W parku w Długosiodle wybudowaliśmy tężnię solankową. Oferujemy usługi rehabilitacyjne naprawdę na dobrym poziomie wykorzystując nowoczesny sprzęt. To cieszy, że spracowani ludzie z obszarów wiejskich mogą korzystać z usług do niedawna dla nich niedostępnych.
Udało nam się wyremontować wszystkie obiekty oświatowe, przeprowadziliśmy ich kompleksową termomodernizację, byliśmy też jednymi z pierwszych, którzy sięgnęli po pieniądze na kolektory słoneczne. Mamy fantastyczny letni basen, na który nasze dzieci mają bezpłatny wstęp. Dysponujemy kilkoma boiskami wielofunkcyjnymi, a w tej chwili kończymy nowoczesny stadion z 400-metrową bieżnią poliuretanową i ze sztuczną trawą na pełnowymiarowym boisku piłkarskim.
Gmina funkcjonuje dobrze, ma pan spore doświadczenie samorządowe, ale proszę powiedzieć, jak będzie pan godził funkcję przewodniczącego zarządu ZGW RP z funkcją wójta?
Życie mnie nauczyło, że nawet najdoskonalszy lider nie podoła zadaniom bez zbudowania zespołu ludzi, z którymi będzie rozwiązywał problemy. Dlatego stawiam na podzielenie się obowiązkami i stworzenie dobrej atmosfery, aby każdy miał satysfakcję z tego, co robi.