Rozmowy Wspólnoty

Potrzeby Kępna są równie ważne jak potrzeby Poznania czy Wrocławia

Reprezentuję w Związku Miast Polskę powiatową, a nie Polskę dużych miast, bo jestem burmistrzem 25-tysięcznej gminy. Nasze oczekiwania są nieco inne niż prezydentów metropolii. Chcę, żeby mniejsze jednostki również były zauważane, doceniane, aby o nie dbano – mówi Piotr Psikus, burmistrz Kępna.

Zacznijmy od refleksji na temat obecnego ustroju terytorialnego polskiego samorządu. Czy spełnia on swoją rolę w państwie?

Samorząd terytorialny jest w naszym państwie niezbędny. W imieniu państwa, na jego rzecz i na rzecz naszych obywateli samorządy gminne, ale też powiatowe i wojewódzkie, realizują szereg zadań bieżących i inwestycyjnych, które wpływają na codzienne życie mieszkańców naszego kraju. Natomiast na temat ustroju samorządu terytorialnego – po latach pracy w samorządzie, a pracuję praktycznie od początku, bo od 15 października 1990 roku – mam swoje przemyślenia. W roku 1990 kompetencje, które nam nakreślono, były bardzo szerokie. Był to czas budowy samorządu, bo nie było wówczas innych przepisów niż ustawa z 8 marca 1990 r. o samorządzie terytorialnym (dzisiaj: gminnym). Przypomnę, że ustawa o finansach publicznych została uchwalona dopiero w 1998 roku, a wcześniej obowiązywało archaiczne prawo budżetowe. Z kolei ustawa o gospodarce komunalnej pochodzi z roku 1996. Wtedy były początki, samorządy oraz instytucje państwa uczyły się rozwiązywania codziennych problemów mieszkańców. A tych potrzeb i oczekiwań było wiele. Funkcjonowanie od 1 stycznia 1999 roku samorządów powiatowych i wojewódzkich tak znacząco wpłynęło na życie i funkcjonowanie samorządu terytorialnego, że nie ukrywam, że obecnie jestem zwolennikiem głębokich zmian jeśli chodzi o ustrój JST.

Na czym miałyby polegać?

W moim przekonaniu minął czas samorządów cztero-, pięcio- i sześciotysięcznych. Powinna zostać wprowadzona określona minimalna liczba mieszkańców dla wyodrębnienia JST. Uważam, że za dużo jest małych jednostek. Ten problem zresztą widać w projekcie ustawy o finansach publicznych, który w tej chwili opiniujemy, przewidującym dopłaty na poziomie miliona złotych dla najmniejszych jednostek. Minimalna liczba mieszkańców powinna dotyczyć nie tylko gmin, ale i powiatów. Należałoby się nad tym poważnie zastanowić, a dyskusja powinna się odbyć ponad podziałami politycznymi.

Opowiada się pan za większą gminą w celu racjonalizacji wydatków, ale małe jednostki zapewniają większą spoistość społeczną środowiska, obywatele są bardziej ze sobą związani i porwanie tych więzi może wywołać negatywne skutki. Czy poprawa efektywności zarządzania warta jest tego, żeby naruszać struktury społeczne?

W moim przekonaniu warto to zrobić i zaraz powiem dlaczego. Nie do końca zgadzam się z tezą o zerwaniu więzi społecznych. Dzisiaj wielu mieszkańców swój kontakt z samorządem, z urzędem, utrzymuje za pomocą internetu. Coraz więcej wniosków wpływa w formie elektronicznej. My również w ten sposób kontaktujemy się z mieszkańcami. To jedna strona zagadnienia. Druga jest taka, że nowe pokolenia mieszkańców trochę inaczej patrzą na więzi społeczne, na spoistość terytorialną. Dla nich to, czy mieszkają w Kępnie, czy będą mieszkać we Wrocławiu, w Poznaniu, czy w Ostrzeszowie, nie jest tak istotne. Ważny natomiast jest poziom świadczonych usług, aby był taki, jakiego oczekują od włodarzy swoich gmin.

Zmniejszenie liczby gmin i powiatów to duża zmiana, ale pozostawia trójstopniowy podział terytorialny kraju. Jak się panu podoba dualizm administracyjny w województwie?

Rola wojewody jako instytucji powinna zostać sprowadzona do nadzoru nad samorządami, a szereg kompetencji, które on posiada, powinno zostać przeniesionych do urzędów marszałkowskich. Wojewoda reprezentuje rząd w terenie, więc powinien nadzorować i kontrolować administrację terenową, a nie powielać kompetencje samorządu.

Kępno nie jest dużym miastem, a powiat kępiński także nie należy do największych.

Na kwestię ustroju samorządowego patrzę właśnie z perspektywy Kępna. Jesteśmy gminą 25-tysięczną, a powiatem 56-tysięcznym. Biorąc pod uwagę obecną ilość zadań, kompetencji i finansowanie tych zadań, siedem gmin w niewielkim powiecie to stanowczo za dużo. Należałoby zastanowić się nad sensem takiej struktury. Albo zlikwidować powiaty i zostawić gminy tak, żeby liczyły nie mniej niż 15 tysięcy mieszkańców. Za takim rozwiązaniem poszłyby znaczne oszczędności w funkcjonowaniu samorządów. Zmniejszyłaby się liczba radnych, włodarzy i urzędników, a zaoszczędzone środki można by lepiej wydatkować na rzecz zbiorowości lokalnych.

Zwraca pan uwagę na oszczędności, zatem jak z perspektywy miasta i gminy Kępno ocenia pan projekt ustawy o dochodach jednostek samorządu terytorialnego zaprezentowany przezMinisterstwo Finansów?

Oczekiwania strony samorządowej były większe. Niewątpliwie pozytywnie należy ocenić zmianę powodującą uzależnienie dochodów JST z tytułu udziału w podatku dochodowym od osób fizycznych oraz od osób prawnych od dochodów podatników, a nie jak jest do tej pory od wpływów z PIT i CIT. Uniezależni to samorządy od jakichkolwiek zmian w przepisach podatkowych. Co prawda, proponowane rozwiązania nie rekompensują utraconych przez JST dochodów z udziałów w PIT i CIT wynikających z wprowadzonych w ostatnich latach zwolnień w podatku oraz z podniesienia kwoty wolnej, ale nasze przyszłe dochody powinny być od takich zmian niezależne.
Dobrym rozwiązaniem jest także wliczenie do dochodów podatników, od których będą liczone wpływy do JST, przychodów podatników objętych ryczałtem od przychodów ewidencjonowanych. Uczyni to dochody samorządów niewrażliwymi na zmianę formy opodatkowania przez podatników, czyli przechodzenie z opodatkowania liniowego oraz według skali podatkowej na ryczałt i odwrotnie.
Nowy system powinien również prowadzić do zwiększenia motywacji samorządów do wspierania rozwoju gospodarczego, bo im większe dochody podatników na terenie konkretnej jednostki, tym wyższe wpływy z PIT i CIT. Trudno się z tym nie zgodzić, ale należałoby jednocześnie doprowadzić do likwidacji szarej strefy, w której oficjalne dochody niektórych podatników znacznie odbiegają od faktycznych. Widzę potrzebę podjęcia skutecznych działań w tym zakresie przez organy państwa.
Pozytywnie oceniam zastąpienie dotacji przedszkolnej zwiększonymi dochodami własnymi oraz odwrócenie relacji dochodów własnych JST (podatkowych PIT i CIT) do subwencji ogólnej.
Z perspektywy Kępna widać, że zadań przybywa i koszty funkcjonowania są coraz wyższe. Jeżeli mamy utrzymać tempo rozwoju naszego kraju, to gminy muszą mieć środki na inwestycje. Projekt ustawy, która ma wejść w życie od nowego roku, nie daje samorządom tego, co zapowiadano. Uważam, że projekt będzie przez stronę samorządową oceniony raczej krytycznie.

Czy gmina Kępno zyskuje, czy traci na tym projekcie?

Zyskuje około 4 milionów złotych. Gdy deficyt naszego budżetu może sięgnąć 11 mln zł, nie jest to kwota, która pokryje nam koszty funkcjonowania. Będziemy musieli posiłkować się środkami zewnętrznymi w formie emisji obligacji albo kredytów bankowych. Wszyscy wiemy, że od 1 lipca wzrosło najniższe wynagrodzenie. Ono ma zdecydowany wpływ na funkcjonowanie samorządu, bo kiedy ogłaszamy przetargi to dostrzegamy, że firmy muszą uwzględniać koszty w nowej wysokości, a przecież podwyżki dotyczą nie tylko grupy osób najniżej zarabiających. Wszystkie podmioty chcą zachować odpowiednie proporcje w siatce wynagrodzeń, mówimy więc o podwyżkach płac dla wszystkich grup zawodowych.

Z ramienia Związku Miast Polskich działa pan w Zespole do Spraw Obszarów Wiejskich, Wsi i Rolnictwa Komisji Wspólnej. Jak wygląda dyskusja z przedstawicielami rządu, jeśli chodzi o uzupełnianie braków infrastrukturalnych na obszarach wiejskich?

Sprawa jest złożona, bo w zależności od obszaru, o którym rozmawiamy, czy jest to gmina Kępno, czy powiat kępiński, czy inny samorząd, poziom wyposażenia w infrastrukturę komunalną jest różny. Samorządy z dużą liczbą małych wsi szukają środków, bo budowa sieci wodociągowych, kanalizacyjnych, jest tam bardzo droga. Takie inwestycje często nie są ekonomicznie uzasadnione, ale z drugiej strony jako samorządowcy wiemy, że nie prowadzimy inwestycji dla profitów, ale realizujemy misję społeczną. Na tę misję wielu samorządom brakuje środków, więc szukają ich w narodowym i w wojewódzkich funduszach ochrony środowiska, w urzędach marszałkowskich. Wiele gmin, które znam, korzystało z dotacji poprzedniego rządu i starało się realizować takie inwestycje.

Jest pan członkiem zarządu Związku Miast Polskich, zresztą nie pierwszą kadencję…

…tak, trzecią.

Na jaką postawę ZMP liczy pan w najbliższej kadencji, jeśli chodzi o współpracę z rządem?

Ja reprezentuję w związku Polskę powiatową, a nie Polskę dużych miast, bo jestem burmistrzem 25-tysięcznej gminy. Nasze potrzeby i oczekiwania są nieco inne niż prezydentów metropolii. Chcę, żeby miasta również były zauważane, doceniane, aby o nie dbano. Zależy mi na harmonijnym rozwoju naszego kraju bez względu na to, czy mieszkamy w Kępnie, czy w Poznaniu. Zależy mi, żebyśmy byli równo traktowani i w podobny sposób mogli realizować potrzeby mieszkańców.

Akurat w tym zarządzie zdecydowanie większą rolę niż w poprzednim odgrywają wielkie metropolie.

Dlatego uważam, że nie będzie łatwo przebić się z postulatami niedużych miast, bo jest nas mniejszość. Ale mam nadzieję, że nasze potrzeby zostaną dostrzeżone i będą traktowane tak samo jak dużych miast.

 

Aby zapewnić prawidłowe działanie i wygląd niniejszego serwisu oraz aby go stale ulepszać, stosujemy takie technologie jak pliki cookie oraz usługi firm Adobe oraz Google. Ponieważ cenimy Twoją prywatność, prosimy o zgodę na wykorzystanie tych technologii.

Zgoda na wszystkie
Zgoda na wybrane