Prawo

Zdzisław Majewski: Kłopotliwy handel w piątki i soboty

Ustawa o ułatwieniach w prowadzeniu handlu w piątki i soboty przez rolników i ich domowników weszła w życie 1 stycznia br. To jeden z najbardziej lapidarnych aktów prawnych, bo liczący zaledwie 8 artykułów. Pozwala w piątki i soboty handlować rolnikom i ich bliskim bez opłat targowych, ale w wyznaczonych przez gminę miejscach. Taki sposób handlu ma w zamiarze ustawodawcy skrócić łańcuchy dostaw, wyeliminować pośredników, a tym samym przyczynić się do poprawy sytuacji finansowej rolników, którzy sami mają sprzedawać, ale tylko te produkty, które wytworzą w swoim gospodarstwie.

Idea handlu bezpośredniego słuszna, lecz dość kłopotliwa dla samorządów. Ustawodawca uznał bowiem, że wyznaczenie miejsca do prowadzenia takiego handlu jest zadaniem obowiązkowym gminy. Samorządy powinny więc jak najszybciej miejsca handlowe wyznaczyć, w regulaminie zasady prowadzenia sprzedaży w tej formie opisać, a to wszystko powinno znaleźć się w uchwale rady. Już od 1 stycznia rolnicy mogą więc domagać się od wójtów, burmistrzów i prezydentów, aby ci przygotowali i oznaczyli odpowiednie miejsca, w dodatku blisko centrum miasta, z dogodną komunikacją lub w pobliżu lokalnych atrakcji turystycznych. Brak takiej uchwały może przysporzyć gminom kłopotów, bo każdy rolnik może skorzystać z art. 101 ustawy o samorządzie gminnym i zaskarżyć już dziś bezczynność samorządu do sądu administracyjnego. A więc zaniechanie legislacyjne może być kosztowne, także politycznie…

Niektórzy wójtowie i burmistrzowie z mniejszych jednostek samorządowych są takim przymusem tworzenia nowych miejsc handlu dla rolników – mocno zbulwersowani. W ostatnich latach starali się bowiem ów handel uliczny cywilizować. Za duże pieniądze budowali targowiska, wyznaczali miejsca pod osiedlowe bazarki, walczyli z uciążliwym handlem ulicznym, a dziś ustawodawca wywraca całą dotychczasową politykę porządkowania miejsc do handlu.

Co więcej, włodarze będą musieli uwzględnić zapis ustawowy, że rolnicy mają mieć miejsce do handlu blisko centrum, w sąsiedztwie atrakcji turystycznych oraz z dobrą komunikacją dla mieszkańców. Brak opłat zapewne skłoni rolników, którzy dotychczas korzystali z płatnych targowisk, do przeniesienia się na nowe miejsca, być może na ulicę tuż obok. Czy takie usytuowanie sprzedaży ziemniaków bądź jajek oznacza powrót handlu ulicznego do wczesnych lat 90. ubiegłego wieku? Czy znowu pojawią się stragany na głównych ulicach miast?

Inny dylemat do rozwiązania: jak pogodzić nowe miejsca do handlu w piątki i soboty z – już dość mocno ukształtowanym w orzecznictwie – szerokim pojęciem targowiska. Za targowisko uznaje się bowiem wszelkie miejsca prowadzenia handlu i nieważne kto jest właścicielem tego terenu, nawet jeśli handel kwitnie na terenie do tego nieprzeznaczonym to w świetle prawa targowiskiem będzie. Dziś wszędzie tam, gdzie prowadzony jest handel – samorząd może pobierać opłatę. Co prawda, rada ma pełną swobodę decydowania, gdzie nowe piątkowe oraz sobotnie miejsca handlu dla rolników wyznaczyć, ale w regulaminie zapewne należy je odpowiednio określić i oznaczyć, co naturalnie będzie kosztować i przysporzy sporo kłopotów. Samorządowcy zastanawiają się, jak sformułować przepisy regulaminu, aby były przyjazne dla rolników, a jednocześnie nie zakłócały komunikacji, pozwalały na utrzymanie porządku i czystości, bezpieczeństwa dla pieszych i ruchu pojazdów, wreszcie jak cały ten handel na nowych miejscach nadzorować i kontrolować, aby pod rolników (i ich domowników) nie podszywały się osoby postronne. Trudno mi sobie wyobrazić, że z braku innych obowiązków miejscy strażnicy, a tam, gdzie ich nie ma gminni urzędnicy, gremialnie ruszą do kontrolowania rozkwitającego na nowo handlu ulicznego.

Przypomnę, że rolnicy mogą sprzedawać wyłącznie produkty pochodzące z ich gospodarstw. Jak w praktyce sprawdzić, czy fasola i burak pochodzą z własnej grządki? Zasady kontroli to spore wyzwanie, bo kto taką kontrolę będzie przeprowadzał w piątki i soboty? Jak poradzić sobie z egzekwowaniem zapisów regulaminowych, np. utrzymania czystości miejsc sprzedaży, czy można będzie zakazać rolnikowi sprzedaży decyzją np. strażnika miejskiego lub urzędnika, jeśli będzie sprzedawał banany? A co z opłatami za sprzątanie, korzystanie z pojemników na śmieci, ujęć wodnych? Czy pokryją je samorządy, czy obarczą odpłatnością rolników?

To niejedyne dylematy zafundowane samorządom przez lakoniczną ustawę o ułatwieniach w handlu. Z dużą ciekawością będę śledził losy handlu w piątki i soboty. Ustawodawca wprowadzając tak lapidarną ustawę nie przewidział wszystkich konsekwencji organizacyjnych, prawnych i finansowych, jakie będą towarzyszyć jej wdrożeniu.

Zdzisław Majewski
zastępca redaktora naczelnego „Wspólnoty”

 

Aby zapewnić prawidłowe działanie i wygląd niniejszego serwisu oraz aby go stale ulepszać, stosujemy takie technologie jak pliki cookie oraz usługi firm Adobe oraz Google. Ponieważ cenimy Twoją prywatność, prosimy o zgodę na wykorzystanie tych technologii.

Zgoda na wszystkie
Zgoda na wybrane