W samorządach

Prawda o Legionowie

Po zamieszkach 15 marca 2015 pod komendą policji w ogólnopolskie media nadały dramatyczne relacje, pokazujące Legionowo jako miasto ogarnięte konfliktem. A duża opiniotwórcza gazeta opublikowała artykuł o brzydkim miasteczku pełnym gett i enklaw biedy. Ile w tym jest prawdy?

„To będzie opowieść «z miasta, gdzie rozjebus ma przejebane; tu, gdzie niejeden dzieciak zmarnował swój talent, bo zamiast trenować, to popijał dragi browarem» (to cytat z legionowskich raperów – przy. red.). Z Legionowa, paskudnej pod względem architektonicznym miejscowości, trochę ponad 54 tys. ludzi, za to najciaśniej upchanych w jednej jednostce administracyjnej w Polsce – na zaledwie 13,5 km kwadratowych. Podwarszawskiej sypialni, która ssie stolicznego cyca, ile tylko może, choć nie do końca się jej to udaje: bezrobocie w zeszłym roku przekraczało tu 15 proc., więcej niż średnia krajowa, dużo więcej niż w odległej o jakieś dwadzieścia kilometrów Warszawie. Mieście przezroczystym, nierzucającym się w oczy, nieznanym reszcie Polski. Do niedawna w każdym razie” – zaczyna swoją opowieść „Dziennik Gazeta Prawna”.

 

Dalej jest m.in. o tym, że „nie ma brzydszego miasta niż Legionowo. W stare willowe dzielnice wbito połacie bloków z wielkiej płyty, z roku na rok wycina się drzewa, boiska zalewa betonem. To miasto, gdzie zburzono amfiteatr, by postawić hipermarket. Stado Biedronek pożera lokalny handel. W dodatku, jak mówią jego mieszkańcy, to miasto, gdzie niebezpiecznie jest być młodym. Zwłaszcza młodym mężczyzną”. Choć gazeta zauważa o dziwo, że w Legionowie jest... bezpiecznie. „Można zostawić otwarte mieszkanie, nie trzeba zamykać samochodu, kiedy się parkuje przed domem. Nikt tego nie ruszy”. Te dwa obrazy jakoś nie do końca pasują do siebie, ale jakie dla gazety to ma znaczenie.

 

Plac zabaw przy budynku komunalnym w Kozłówce, rzekomo jednym
z najbardziej miejsc w Legionowie

 

Jest jeszcze coś takiego: „Legionowo to nie tylko brzydkie, bezrobotne miasto, ale także trudne do przejechania. I nie chodzi tylko o mnogość rond i rondek, które mają w zamyśle spowalniać ruch i go udrażniać (co zresztą nieźle działa), ale przede wszystkim o tory, które dzielą miasto na cztery części. Porżnięte tymi torami miasto nie jest jednym organizmem. Dzieli się na kwartały, dzielnice i enklawy. Adresy, które wyznaczają status społeczny ich mieszkańców. Determinują ich teraźniejszość i przyszłość. Najgorsze miejsce, w jakim można się znaleźć, to Kozłówka. Jej ton nadają socjale, baraki, w których zgromadzono biedę z nędzą. Ale takich trójkątów bermudzkich w Legionowie jest więcej, przynajmniej jeszcze cztery”.

 

Polskie Ferguson

Wiadomość o zamieszkach pod komendą policji 15 marca zastaje prezydenta Romana Smogorzewskiego na koncercie piosenki francuskiej. W sali widowiskowej ratusza jest jakieś 300 osób. O tym, co się dzieje na mieście, informuje go SMS-em jego zastępca: „Pod komendą jest co najmniej kilkaset osób, palą znicze, okrzyki”. Smogorzewski odpisuje: „Polskie Ferguson”.

 

Gdy tydzień później przez miasto ma przejść marsz milczenia, prezydent zastanawia się, jak powinien postąpić. Ostatecznie decyduje, że marsz dostanie ochronę straży miejskiej, nie policji. Strażnicy mają nie najgorszą opinię, bo faktycznie pilnują porządku, a nie czają się z fotoradarami przy drogach. Sam Smogorzewski w marszu nie idzie, ale spotyka się z tłumem, stojąc obok księdza. Wszyscy wspólnie modlą się za 19-latka, który podczas interwencji policji zadławił się, próbując połknąć zawiniątko z narkotykami.

 

Jakie naprawdę jest Legionowo?

Co kilkanaście minut do stolicy śmigają klimatyzowane składy Szybkiej Kolei Miejskiej na przemian z również klimatyzowanymi pociągami Kolei Mazowieckich. W 25 minut dojeżdża się do centrum stolicy. Dworzec kolejowy – w budowie. Stawia go miasto, nie czekając na łaskę kolejarzy. Całe centrum Legionowa to wyremontowane ulice z równymi chodnikami z kostki. Dwie bezpłatne linie autobusowe, będzie trzecia. Kilka płatnych linii, których zadaniem jest dowieźć ludzi z peryferii do centrum i do pociągu. Jest też kilka linii do Warszawy. Na jednej autobusy kursują nawet nocą, żeby młodzi mogli wrócić z Warszawy do domu po imprezie w pubie czy klubie. Kilka domów handlowych, ale na ulicach handel nie zamarł. Są spożywczaki i punkty usługowe, działa targowisko, jest nawet restauracja, w której kuchenną rewolucję przeprowadziła Magda Gessler.

 

Roman Smogorzewski rządzi Legionowem czwartą kadencję. W wyborach w 2006, 2010 i 2014 r. wygrywał w pierwszej turze. W zeszłym roku tygodnik „Newsweek” umieścił go na siódmym miejscu w Polsce w rankingu najlepszych prezydentów polskich miast. „Jak rozwijać 54-tysięczne miasto, z którego ludzie dojeżdżają do pracy do odległej ledwie o 25 kilometrów Warszawy? 42-letni Roman Smogorzewski, prezydent Legionowa, sypie pomysłami. Skupia się na ściąganiu do miasta firm, które dadzą pracę na miejscu. I na tym, żeby ludzie mieli co robić po pracy. W ratuszu otworzono salę widowiskową, zmodernizowano stadion, powstała hala sportowa Arena Legionowo. Ale Smogorzewski wie, że z Warszawą musi żyć w symbiozie, a nie rywalizować. Kończy właśnie budowę za 35 mln złotych Centrum Komunikacyjnego z olbrzymim parkingiem w miejsce ohydnych kontenerów dworca PKP i autobusowego” – opisuje go „Newsweek”.

 

Na Rynku

 

Co ciekawe, także w zeszłym roku „Dziennik Gazeta Prawna” – ten sam, który teraz nazywa Legionowo najbrzydszym miastem w Polsce – przyznał mu wysoką, szóstą lokatę w Polsce w rankingu „Perły Samorządu” w kategorii miast do 100 tys. mieszkańców. Samorządy punktowano m.in. za liczbę i jakość imprez kulturalnych i sportowych, za możliwość załatwiania spraw urzędowych przez internet, aktywność urzędu w mediach społecznościowych. Legionowo doceniono też za wprowadzenie SMS-owego systemu ostrzegania i informowania.

 

A i pomniejszych wyróżnień było sporo. Miasto zostało nagrodzone np. przez redakcję portalu Transport-Publiczny.pl i Stowarzyszenie Transportu Publicznego za popularyzację i rozwój systemu transportu publicznego. A redakcje TV Agro oraz TV EXPO zaliczyły Legionowo do „Złotej Siódemki Polskiego Samorządu” za „stworzenie idealnych warunków do zamieszkania oraz wykonanie wielu obiektów rekreacyjnych dla mieszkańców”.

 

Szokujący incydent

Czym więc dla Legionowa był 15 marca? – Incydent, który nas wszystkich zszokował. Ale tylko incydent – mówi twardo prezydent Smogorzewski. – Efekt kumulacji dwóch czynników. Po pierwsze, w globalnych czasach dziennikarze potrzebują sensacji, a do Legionowa z Warszawy blisko, łatwo dojechać i nadać dramatyczną relację. A po drugie, Polacy żyją dziś pod ogromną presją wydarzeń międzynarodowych. Z jednej strony niespokojna sytuacja na Ukrainie, z drugiej informacje o agresywnych zachowaniach policji w USA i wywołanych nimi protestach ulicznych. Na to wszystko nakłada się kampania wyborcza i próba szukania poklasku przez niektórych kandydatów – mówi Smogorzewski, nawiązując do przyjazdu pod legionowską komendę policji Janusza Korwin-Mikkego.

 

Długo opowiada o specyfice podwarszawskich miast, do których ściągają i osiedlają się ludzie z całej Polski szukający pracy w Warszawie – Legionowo wciąż się powiększa, dziś ma ponad 54 tys. mieszkańców. O upadku przemysłu w latach 90. i bezrobociu, które teraz niby wynosi 15 proc., ale jak trzeba znaleźć mężczyzn do robót publicznych, to niewielu się zgłasza. O budowie kolejnych bloków komunalnych, na które miasto może sobie pozwolić.

 

Czy po wydarzeniach z 15 marca coś się w Legionowie zmieni? Na razie prezydent organizuje otwarte dla mieszkańców spotkanie z komendantem stołecznym policji i wojewodą mazowieckiem, aby porozmawiać, co zrobić, żeby w mieście żyło się lepiej. Chce polepszyć współpracę policji z ośrodkiem pomocy społecznej, aby pracownicy ośrodka szybciej dostawali informacje o osobach wymagających wsparcia, także materialnego.

 

Niewykluczone jest wzmocnienie kadry psychologicznej w ośrodku. Przybędzie też finansowanych przez miasto miejsc, w których pracuje się z trudną młodzieżą, bo w publicznych szkołach pedagodzy nie zawsze sobie z tym radzą.

 

– Ja mieszkam w Legionowie niemal od urodzenia. Znam je doskonale. Widzę, jak się zmieniło. To już nie jest tylko szara sypialnia Warszawy. Udało nam się zbudować poczucie dumy z miasta. Z tego, że mieszkając tu tworzymy wspólnotę. Oczywiście, że takie wydarzenia, jak to z 15 marca,  mogą nadszarpnąć nasz wizerunek, ale tylko u osób, które o Legionowie dowiedziały się z przekazów medialnych. O naszych mieszkańców jestem spokojny. To bardzo wymagający, ale i mądrzy ludzie – kwituje Smogorzewski.

TAGI: demonstracje, gospodarka, finanse samorządowe, polityka miejska, pomoc społeczna, prezydent miasta,

Aby zapewnić prawidłowe działanie i wygląd niniejszego serwisu oraz aby go stale ulepszać, stosujemy takie technologie jak pliki cookie oraz usługi firm Adobe oraz Google. Ponieważ cenimy Twoją prywatność, prosimy o zgodę na wykorzystanie tych technologii.

Zgoda na wszystkie
Zgoda na wybrane