Przez cały zeszły rok ponad 326 tysięcy osób pobierało miesięczne świadczenia z funduszu alimentacyjnego. Gminy prowadziły postępowanie wobec ćwierć miliona dłużników alimentacyjnych a świadczenia z funduszów alimentacyjnych w zeszłym roku, w sumie, pochłonęły kwotę prawie półtora miliarda złotych – informuje Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej.
Świadczenia z funduszu alimentacyjnego pobierają osoby, nie mogące wyegzekwować zasądzonych alimentów od osób zobowiązanych do ich płacenia. Pieniądze z funduszu przysługują dzieciom do 18 roku życia, a jeżeli kontynuują naukę okres ten wydłuża się do 25 roku. Bez względu na wiek alimenty wypłacane są jeżeli osoba posiada znaczny stopień niepełnosprawności.
Koniecznym warunkiem jakie musi spełnić rodzina by otrzymać alimenty z funduszu jest nie przekroczenie kwoty 725 zł dochodu na osobę w rodzinie. Maksymalna wysokość alimentów wynosi 500 złotych, przy czym przeciętna wysokość wynosiła niecałe 350 złotych.
Gmina zajmuje się dłużnikami alimentacyjnymi w przypadkach, gdy w ciągu ostatnich dwóch miesięcy nie można było wyegzekwować od nich pełnej należności z tytułu zaległych i bieżących alimentów. Podobnie w przypadku gdy dłużnik przebywa za granicą, lub nieznane jest miejsce gdzie przebywa. Najczęściej zdarza się, że przyczyną niepłacenia alimentów jest rzeczywisty brak zarobków, lub ich ukrywanie.
Aby świadczenie mogło być wypłacone z funduszu alimentacyjnego osoba ubiegająca się o nie musi złożyć odpowiedni wniosek w urzędzie.
Gminy nie są jednak bezczynne i wypłacone pieniądze starają się odzyskać. Dłużnik alimentacyjny jest bowiem zobowiązany do zwrotu wypłaconego przez gminę świadczenia wraz z odsetkami. Część, 20 procent, uzyskanej kwoty trafia do gminy wierzyciela, tyle samo do gminy dłużnika pozostała kwota wraz z odsetkami do dochód budżetu państwa.
Do najskuteczniejszych sposobów egzekwowania długu alimentacyjnego należą zatrzymanie prawa jazdy oraz przekazanie sprawy komornikowi. W zeszłym roku skuteczność działań skierowanych na odzyskanie długu wyniosła zaledwie 9 procent. W sumie udało się odzyskać jedynie 185 milionów złotych.
