Rozmowy Wspólnoty

Wielu samorządowców ponosi porażkę po latach służby

To było dla mnie bardzo trudne doświadczenie, bo nie do końca rozumiałem racje, którymi kierowali się mieszkańcy. Pracowaliśmy wspólnie przez ponad 30 lat i wypracowaliśmy niesamowity poziom rozwoju gminę. Korycin stał się produktem znanym w każdym zakątku Polski. Ale cóż, to się po prostu stało i nie tylko tutaj. Jest w tym pewnie reguła, że im dłużej pracujesz, tym więcej „przyjaciół” zyskujesz – mówi Mirosław Lech, wójt Korycina.

Wygrał pan ubiegłoroczne wybory jednym głosem i to zwycięstwo zostało zaskarżone do sądu. Kim była osoba skarżąca, biorąc pod uwagę jej doświadczenie samorządowe?

To mieszkanka gminy Korycin, która przez pięć lat była dyrektorem Gminnego Ośrodka Kultury, Sportu i Turystyki w Korycinie. Potem pracowała w Muzeum Wsi Wiejskiej i w innych miejscach.

Czyli była niegdyś pana współpracownicą?

W pewnym sensie sam ją zaprosiłem do zamieszkania w gminie Korycin, bo zachęciłem jej męża, notabene burmistrza Suchowoli, żeby osiedlił się u nas.

A więc potwierdziła się hierarchia wrogów: wróg, śmiertelny wróg, kolega z partii?

W ogóle nie chcę tego komentować.

Jakie argumenty strony skarżącej przekonały sąd?

Ostatecznie zdecydował brak jednego pełnomocnictwa do oddania głosu w drugiej turze. Jeden z wyborców udzielił osobie trzeciej pisemnego pełnomocnictwa do głosowania w swoim imieniu podczas wyborów, ale wskutek błędu urzędniczego dotyczyło ono pierwszej tury i nie zostało uznane przez sąd za ważne do głosowania w drugiej turze. Myślę, że w skali kraju było wiele podobnych przypadków i nikt nie robił z tego problemu. Tym niemniej w drugiej instancji – bo wniosłem apelację – sąd z tego właśnie powodu wygasił moją kadencję. To wadliwe pełnomocnictwo dostarczyli do sądu moi przeciwnicy, trzeba jednak powiedzieć, że podnosili wszelkie możliwe zarzuty.

Jaka była dalsza procedura?

Konieczne było powtórzenie drugiej tury wyborów z udziałem moim i mojej kontrkandydatki. Mogli w nich głosować tylko ci mieszkańcy, którzy brali udział w drugiej turze plus ewentualnie ci, którzy w międzyczasie ukończyli 18 lat. Zanim jednak doszło do głosowania w drugiej turze, w momencie wejścia w życie decyzji sądu apelacyjnego 14 października ubiegłego roku przestałem pełnić funkcję wójta po 33 latach służby dla mieszkańców. W tej sytuacji wojewoda podlaski wskazał kandydata na osobę pełniącą obowiązki wójta gminy Korycin i po kilku dniach premier tę osobę powołał.

Kim był człowiek, który w tym czasie pełnił funkcję organu gminy? Była to osoba ze środowiska lokalnego?

Funkcję pełnił bardzo porządny człowiek. Pochodzi z Korycina i świetnie się sprawdził zastępując mnie w tym trudnym czasie. Pełnił obowiązki organu wykonawczego przez około półtora miesiąca.

Przez ponad miesiąc był pan poza urzędem, więc muszę spytać o uczucia po tym odejściu i potem o zmianę nastroju po zwycięstwie w powtórzonych wyborach.

Do tej pory jeszcze walczę z tymi uczuciami. To było dla mnie bardzo trudne doświadczenie, bo nie do końca rozumiałem racje, którymi kierowali się mieszkańcy głosując w wyborach. Pracowaliśmy wspólnie przez ponad 30 lat i wypracowaliśmy niesamowity poziom rozwoju gminy. Korycin stał się produktem znanym w każdym zakątku Polski nie tylko w sensie wizerunku, ale i pod wieloma innymi względami. Ale cóż, to się po prostu stało i nie tylko w gminie Korycin. W wielu innych miejscach liczna grupa koleżanek i kolegów poniosła porażkę wyborczą po latach służby. Jest w tym pewnie reguła, że im dłużej pracujesz, tym więcej „przyjaciół” zyskujesz.

Czyli po prostu przeszła fala zmian?

Może przez te minione lata ludzie przywykli, że wszystko im się należy, że już nie trzeba rozmawiać, skoro można się o wszystko pokłócić?

Po tej traumie wygrał pan w drugiej turze 911 do 722 i to była już duża przewaga. W jakim nastroju wracał pan do urzędu? Jak reagowali ludzie?

Odetchnęli z ulgą. Było widać w całej gminie, że chcą spokoju i rozwoju. Zresztą cały okres wyborczy wykorzystałem na spotkania z mieszkańcami. Było to wiele bardzo przyjaznych spotkań. Przyniosły mi dużo nowych informacji i do dzisiaj dają mi ogromny power. W tej kadencji czekają nas ogromne wyzwania, więc siłę i wiedzę, jakie wyniosłem z tych spotkań, będę mógł wykorzystać dla dobra całej lokalnej społeczności.

Startował pan do ubiegłorocznych wyborów z planem działania na całą kadencję. Jak tragifarsa wyborcza wpłynęła na realizację tych planów?

Nie widzę tu żadnego problemu, wszystko, o czym mówiłem, zrealizuję. Mamy na to ponad 4 lata, a wiele z tych rzeczy już robimy. Nigdy nie rzucam słów na wiatr, to moja dewiza, bo uważam, że nie można funkcjonować w samorządzie, jeżeli się kłamie.

A w polityce można?

Polityka jest brudna i paskudna, natomiast samorząd opiera się na ludziach, wśród których na co dzień żyjemy. To nasi sąsiedzi, to nasze rodziny. Widać to szczególnie na wsi, bo tu nie da się ukryć fałszerstw, kłamstw czy defraudacji. Po trzydziestu paru latach w samorządzie nigdy do głowy by mi nie przyszło, że może być lewa kasa czy łapówki. Jeżeli ktokolwiek z samorządowców to robi, powinien być osądzony i siedzieć w więzieniu.

Takie myślenie nie jest powszechne, bo kiedy patrzymy na karuzele kadrowe w radach nadzorczych spółek w dużych miastach, to tak zarabiane pieniądze są średnio uczciwe.

Mam nadzieję, że tak nie jest.

Zmieńmy temat. W ubiegłym roku budżet Korycina zamykał się kwotą około 30 milionów złotych po stronie dochodów i czteromilionowym deficytem. Jak w stosunku do ubiegłorocznego zmienił się tegoroczny budżet opracowany pod rządami nowej ustawy o dochodach JST?

Jeżeli chodzi o inwestycje, w tym roku budżet mamy rekordowy. Zmiana ustawy o dochodach JST spowodowała, według szacunków Ministerstwa Finansów, większe dochody budżetu naszej gminy o około 1 mln złotych. Nie zmienia to jednak faktu, że wciąż mamy problemy ze zbilansowaniem części bieżącej. W tym roku nam się to udało, ale pytanie, a wręcz obawa dotyczy tego, co będzie w przyszłości. Brak możliwości generowania nadwyżek operacyjnych wciąż pozostaje problemem. Nadwyżki są niezbędne do zabezpieczenia wkładu własnego do różnych przedsięwzięć rozwojowych służących naszym mieszkańcom.

Z jakich źródeł Korycin dostał środki na inwestycje?

Przede wszystkim korzystamy z funduszy Unii Europejskiej, zarówno z KPO, jak i obecnego regionalnego programu operacyjnego. Należą nam się jeszcze zaległe środki, które dostaliśmy od byłego rządu. Przede wszystkim jednak są to środki unijne.

Ostatnie pytanie: będzie ekspresówka przez Korycin, czy jej nie będzie?

W tej chwili bardzo dobrze idą prace na obwodnicy trzech miejscowości. Natomiast jeżeli chodzi o budowę „szesnastki” od Dobrzyniewa przez Knyszyn, Jasionówkę, Korycin, to trwają prace projektowe. Liczę, że zamkną się nie tylko pozwoleniem na budowę, ale również decyzjami związanymi z wyłonieniem wykonawcy.

 

Aby zapewnić prawidłowe działanie i wygląd niniejszego serwisu oraz aby go stale ulepszać, stosujemy takie technologie jak pliki cookie oraz usługi firm Adobe oraz Google. Ponieważ cenimy Twoją prywatność, prosimy o zgodę na wykorzystanie tych technologii.

Zgoda na wszystkie
Zgoda na wybrane