Rozmowy Wspólnoty W samorządach

Smog już do nas nie przyleci

Jedna z polskich stacji telewizyjnych przysłała do nas ekipę, która biegała po rynku z kamerą i pytała matki z dziećmi, czy nie boją się wychodzić z domu skoro powietrze to trucizna. Kilka miesięcy później przyjechali dziennikarze zagraniczni, sprawdzili jakie programy ekologiczne realizujemy i przygotowali materiał, z którego wynikało, że jesteśmy liderem w walce ze smogiem – mówi Antoni Szlagor, burmistrz Żywca.

Połowa maja 2016 roku, media w całym kraju, powołując się na raport Światowej Organizacji Zdrowia alarmują, że Żywiec ma najbardziej zanieczyszczone powietrze w Europie. Jak pan wtedy zareagował?

Zacząłem tłumaczyć dziennikarzom, którzy zjechali tu w poszukiwaniu sensacji, że po pierwsze, raport oparty jest na danych historycznych, z 2013 roku, a po drugie, ujęto w nim tylko te miasta, które miały zainstalowane stacje pomiarowe. Gdyby zbadać jakość powietrza w wielu polskich miejscowościach nazywających się kurortami, okazałoby się, że jest tam znacznie gorzej niż w Żywcu. Prawda jest taka, że spora grupa samorządów nie jest zainteresowana stałą kontrolą stanu powietrza, wybierają strategię chowania głowy w piasek, tak jakby problem ich nie dotyczył. My problemu smogu jesteśmy świadomi i nie boimy się głośno o nim mówić.

 

Z raportu wynikało, że sytuacja jest naprawdę alarmująca.

Ja do tych rewelacji podszedłem spokojnie, bo w Żywcu od wielu lat prowadzimy programy ograniczania niskiej emisji. Były dopłaty do wymiany domowych pieców na paleniska ekologiczne, byliśmy pierwszym miastem w Polsce, które wprowadziło workowy system segregowania odpadów komunalnych, żeby oduczyć ludzi palenia nimi w piecach. Wie pan, na czym polegała różnica w przekazie medialnym? Jedna z polskich stacji telewizyjnych przysłała do nas ekipę, która biegała po rynku z kamerą i pytała matki z dziećmi, czy nie boją się wychodzić z domu skoro powietrze to trucizna. Kilka miesięcy później przyjechała jedna z zagranicznych stacji telewizyjnych, sprawdziła, jakie programy ekologiczne realizujemy i przygotowała materiał, z którego wynikało, że jesteśmy liderem w walce ze smogiem.

 

Przed rokiem mówił pan, że będzie jeździł do Warszawy i rozmawiał z Ministerstwem Środowiska, z Narodowym Funduszem Ochrony Środowiska, na temat uruchomienia specjalnych środków na wsparcie walki z niską emisją.

Odbyłem bardzo dużo rozmów, wszyscy dużo obiecywali, deklarowali przychylność, nawet pani premier i pan prezydent. Na obietnicach się skończyło. Dlatego doszedłem do wniosku, że musimy sami się zorganizować. Jestem przewodniczącym walnego zgromadzenia związku międzygminnego, skupiającego samorządy z powiatu żywieckiego. Podpisaliśmy porozumienie, że wspólnymi siłami stworzymy kompleksowy program – dla całego powiatu – dopłaty do wymiany pieców, do instalacji fotowoltaicznych oraz pomp ciepła. Środki na dotacje obiecał Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska. W najbliższym czasie przeprowadzimy pełną ewidencję źródeł niskiej emisji, ankieterzy dotrą do wszystkich gospodarstw, zapytają, czym ludzie palą w piecach, na jakie paliwo chcieliby się przestawić, jakie mają w domach systemy ogrzewania. Czy chcą mieć instalację gazową, czy może wolą pozostać przy węglu kamiennym, pod warunkiem zainstalowania elektrofiltrów albo zmodernizowania paleniska.

 

Jesienią zeszłego roku straż miejska w Żywcu przeprowadziła dużą kontrolę domowych pieców. Jak ona wyglądała?

Wytypowane zostały budynki, co do których mieliśmy podejrzenia, że właściciele spalają śmieci. Z jednej strony bazowaliśmy na informacjach pozyskiwanych od samych mieszkańców, z drugiej posiłkowaliśmy się danymi od spółki odbierającej odpady. Jeżeli jakieś gospodarstwo nie produkuje odpadów plastikowych, to nie znaczy, że rodzina nie kupuje wody mineralnej czy jogurtów, ale raczej że pozbywa się opakowań w niedozwolony sposób. Pomógł nam też Główny Instytut Górnictwa, który z wykorzystaniem dronów opracował mapę źródeł niskiej emisji. W ten sposób dotarliśmy do sprawców.

 

Z jakim skutkiem?

Pozytywnym. Tłumaczyliśmy ludziom, że opłata śmieciowa obejmuje odbiór wszystkich rodzajów odpadów i w każdej ilości. Już same wizyty strażników w towarzystwie pracowników urzędu miasta i rozmowy spowodowały, że skala procederu spalania śmieci się zmniejszyła, a ilość odbieranych odpadów nagle wzrosła. Na ludzi podziałała też atmosfera wytworzona przez media. Smog stał się tematem codziennych rozmów. Mieszkańcy nagle zainteresowali się problemem, może trochę się przestraszyli i zaczęli baczniej przyglądać się sobie i swoim sąsiadom. 

 

Przestali palić śmieci, ale czy zrezygnowali też z używania najgorszych jakościowo, najtańszych paliw typu muł węglowy czy flotokoncentraty?

Dopóki będą one legalnie sprzedawane i tańsze od węgla, dopóty ludzie będą je kupować.

 

We wrześniu zacznie obowiązywać zakaz stosowania takich paliw, zapisany w uchwale antysmogowej przyjętej przez sejmik woj. śląskiego.

I co z tego, kto go wyegzekwuje? Ludzie pokażą kwit, że muł kupili legalnie, a skoro tak, to mogą go używać. Poza tym mamy teraz sytuację odwrotną do zamierzonej. Ze składów węgla dostajemy sygnały, że wiele osób myśli, że w życie wejdzie zakaz sprzedaży takich paliw i kupują je na zapas, byle zdążyć przed wrześniem. Tutaj mam pretensje do naszego ustawodawcy. Dopóki na poziomie krajowym nie zostaną zapisane dopuszczalne parametry paliw, dopóty będzie to walka z wiatrakami. Kolejne rządy spychają odpowiedzialność za walkę ze smogiem w dół, na gminy, tymczasem to ogólnopolski problem i pewne zakazy oraz parametry powinny znaleźć się w ustawach i rozporządzeniach ministra środowiska.

 

Stan prawny jest jaki jest. Więc co gmina, a konkretnie Żywiec, robi, aby przekonać mieszkańców do inwestycji w ekologiczne źródła ciepła?

Oprócz programu dopłat, o którym już wspomniałem, postawiliśmy na bardzo szeroką kampanię informacyjną. W przedszkolach i szkołach wolontariusze i przeszkoleni pracownicy prowadzą zajęcia z edukacji ekologicznej, z naciskiem na zasady segregowania odpadów oraz ograniczanie niskiej emisji. Dzieci są najlepszymi ambasadorami takiej wiedzy, potem w domach zwracają uwagę rodzicom, że ci robią coś nieprawidłowo. Współpracujemy z organizacjami pozarządowymi promującymi walkę o czyste powietrze. Uruchomiliśmy portal internetowy, gdzie można znaleźć kompedium wiedzy o zanieczyszczeniach powietrza oraz aktualne dane. A w najbliższych miesiącach we wszystkich dzielnicach miasta zainstalujemy stacje pomiarowe i zorganizujemy konkurs dla mieszkańców. Wygra ta dzielnica, w której przez określony czas średni poziom zanieczyszczeń będzie najniższy. Nagrodą będzie lokalna inwestycja, np. remont drogi, plac zabaw czy siłownia plenerowa.

 

Co taki konkurs ma spowodować?

Że mieszkańcy jeszcze bardziej zainteresują się problemem, zaczną zwracać większą uwagę, kto czym pali w piecu. Chodzi o wzmocnienie i utrwalenie ekologicznych zachowań.

 

To chyba nie wystarczy, żeby zainwestowali w wymianę pieców.

System dopłat, który opracujemy, powinien być maksymalnie atrakcyjny. Doprowadzenie instalacji gazowej do gospodarstwa domowego to inwestycja kosztowna i czasochłonna. Dużo bardziej efektywna jest modernizacja pieca węglowego poprzez zainstalowanie elektrofiltrów. To wydatek rzędu 3 tys. zł. W gminnym przedszkolu testujemy wymyślone przez polskiego przedsiębiorcę palenisko zmieniające sposób spalania paliwa z dolnego na górny, co w bardzo dużym stopniu eliminuje szkodliwe emisje. Wyniki testów są bardzo dobre, a takie palenisko można instalować także w domowych piecach węglowych, w których stosuje się ekogroszek. To również wydatek rzędu 3 tys. zł. Będę rozmawiał z WFOŚ, aby uwzględnić możliwość dofinansowania także takiej inwestycji. Jeżeli zaoferujemy dopłatę w wysokości 2100 złotych, to kwota 900 zł przypadająca na właściciela gospodarstwa chyba nie jest wygórowana. Przyjęliśmy zasadę, że nie będziemy zmuszać ludzi do przechodzenia na gaz. Jeśli zechcą dalej palić węglem, to proszę bardzo, ale paleniska muszą zostać tak przerobione, aby spełniały normy emisji. Z sygnałów, jakie do mnie docierają, wynika, że zainteresowanie modernizacją pieców jest spore.

 

W Żywcu odbyły się testy tzw. błękitnego węgla, czyli bezdymnego, opracowanego przez Instytut Chemicznej Przeróbki Węgla z Zabrza. Co z nim?

Ludzie byli nim zainteresowani, dopóki dostawali go za darmo. Testy się skończyły, teraz rynkowa cena to 1200 zł za tonę. Tona mułu kosztuje 300 zł, więc kupują to, co dla nich najtańsze. Obiecywanych przez państwo dotacji do błękitnego węgla nie ma, a my nie możemy czekać, dlatego zabieramy się za takie przedsięwzięcia, na które będzie można uzyskać dotacje.

 

Czyli ta kuracja wstrząsowa w postaci zeszłorocznych publikacji prasowych ostatecznie dała dobry efekt.

Żywiecczyzna to region, dla którego turystyka jest ważną gałęzią gospodarki. Polacy zniechęceni niespokojną sytuacją w Europie szukają w kraju miejsc na spędzenie urlopu. A my chcemy, żeby przyjeżdżali do nas. Mamy wyjątkową atrakcję w postaci Jeziora Żywieckiego otoczonego przez góry. Ale potrzebne jest jeszcze czyste powietrze. Nasi mieszkańcy zaczynają to rozumieć, także ci starsi, wychowani w zupełnie innych czasach. I co ważne, zrozumieli to samorządowcy z gmin wiejskich, gdzie problem z przestarzałymi piecami i palenia w nich czym popadnie jest znacznie większy niż w samym Żywcu. Dostaliśmy wsparcie od biznesu, pomaga nam, także finansowo, Grupa Żywiec, która w swoich hasłach reklamowych odwołuje się do czystych ekologicznie regionów, gdzie powstają jej produkty. Wytworzył się naprawdę sprzyjający klimat do poważnych inwestycji, także realizowanych przez samo miasto.

 

Na przykład jakich?

Przymierzamy się do budowy lokalnej elektrociepłowni wykorzystującej paliwo alternatywne RDF, uzyskiwane z przeróbki niektórych z frakcji odpadów komunalnych. Ze sprzedażą tego paliwa mamy dziś bardzo duży problem, kupują je z łaską niektóre cementownie. Wraz z inwestycjami w fotowoltaikę byłby to poważny krok do samowystarczalności energetycznej naszego regionu, a także element walki z zanieczyszczeniem powietrza.

 

Ilu lat potrzeba, żeby Żywiecczyzna poradziła sobie z problemem smogu?

Jakby ktoś mnie zapytał, czy jestem zadowolony z sieci wodociągowej i kanalizacyjnej, to odparłbym: tak, ale inwestycje trwały od 1994 roku. Musiały minąć 23 lata, zanim skanalizowaliśmy 97 proc. miasta. Stosując tę analogię, odpowiem: myślę, że w 2040 roku problem smogu zostanie całkowicie rozwiązany.

Aby zapewnić prawidłowe działanie i wygląd niniejszego serwisu oraz aby go stale ulepszać, stosujemy takie technologie jak pliki cookie oraz usługi firm Adobe oraz Google. Ponieważ cenimy Twoją prywatność, prosimy o zgodę na wykorzystanie tych technologii.

Zgoda na wszystkie
Zgoda na wybrane