Andrzej Szewczykowski nie zastosował się do wezwania wojewody i rozstrzygnięć sądów administracyjnych i nie powierzył stanowiska dyrektora Zespołu Szkół Powszechnych w Damasławku kandydatowi wyłonionemu w drodze konkursu w 2012 roku. Wójt konkurs unieważnił argumentując, że jeden z kandydatów nie ma wymaganej aktualnej oceny pracy. Ten odwołał się i wygrał, ale wójt pozostał nieugięty. Co więcej, uważa, że wniosek wojewody do premiera o odwołanie go ze stanowiska to „stek pomówień”.
Z kolei wójt Skarbimierza Andrzej Pulit wielokrotnie naruszał prawo oświatowe przy powoływaniu i odwoływaniu dyrektorów szkoły i przedszkola, czego potwierdzeniem też są wyroki sądów. O wójcie szeroko pisaliśmy we „Wspólnocie” wiosną 2013 r. w artykule „Wójt kontra reszta świata”. Cytowaliśmy w nim wypowiedzi nauczycieli przekonanych, że Andrzej Pulit wypowiedział im wojnę. Ten z kolei zarzucał im, że pracują nieefektywnie, źle prowadzą dzienniki zajęć i całą energię spożytkowują na udowadnianie, że wypracowali nadgodziny, za które oczekują pieniędzy. – A ja nie będę płacił za coś, czego nie ma – tłumaczył we „Wspólnocie”. Efektem tej wojny były ustawiczne zmiany na stanowisku dyrektora szkoły, dokonywane niezgodnie z przepisami prawa.
Wójt Pulit w nietypowy sposób interpretował też przepisy dotyczące opłacania nauczycielskich nadgodzin – na niekorzyść pedagogów. – Inni samorządowcy albo nie wiedzą, że tak można robić, albo się boją. A ja się nie boję – tłumaczył. – W Polsce nie mam z kim o moim systemie podyskutować, bo we wszystkich zespołach do spraw oświaty siedzą nauczyciele albo dyrektorzy szkół, którzy bronią interesów swojego środowiska. To lobby skutecznie blokuje zmiany – mówił Pulit. – Ale ja i tak z nimi wygram.
Na razie przegrywa. Ale zarówno on, jak i wójt Damasławka, zapowiedzieli zaskarżenie rozstrzygnięcia nadzorczego wojewody.