Na pomoc w formie wolontariatu zdecydował się prezydent Nowej Soli Jacek Milewski. Takie rozwiązanie wynikało z własnych doświadczeń, jakie Nowa Sól miała w 1997 i 2010 roku po powodzi. Wówczas nieocenione zasługi w uratowaniu miasta i mieszkańców przed skutkami wielkiej wody mieli wolontariusze, którzy, nie szczędząc wysiłku i starań, byli na pierwszej linii walki z żywiołem.
Na realizację decyzji prezydenta Nowej Soli nie trzeba było wiele czasu. W ciągu jednego dnia pracownicy Urzędu Miasta w Nowej Soli wspólnie z uczniami szkół ponadpodstawowych zebrali zespół wolontariuszy i wspólnie ruszyli do Nowej Białej. Na miejscu działali przez trzy dni, pozostając do dyspozycji koordynatorów akcji. - Przez ten czas zajmowaliśmy się głównie działaniami logistycznymi obejmującymi dystrybucję darów dla pogorzelców. Przyjmowaliśmy transporty z darami i pomagaliśmy w przekazywaniu środków osobom poszkodowanym w pożarze - informuje Sławomir Wojciechowski, kierownik Urzędu Stanu Cywilnego w Nowej Soli. - To wielka sprawa móc bezpośrednio pomagać drugiemu człowiekowi, mimo że pracy było bardzo dużo i z pewnością nie była to lekka praca.
- Ilość darów w postaci produktów spożywczych, chemii gospodarczej, artykułów higienicznych, odzieży jest bardzo duża. Wszystko to trzeba było odpowiednio posegregować i rozmieścić, aby dary mogły sprawnie trafiać do potrzebujących - dodaje Ewa Batko, także uczestniczka akcji, na co dzień rzecznik prasowy Urzędu Miasta Nowej Soli. - Każde ręce są bardzo potrzebne do pomocy mieszkańcom Nowej Białej. Nie tylko w kwestii pomocy humanitarnej ale także w zakresie działań, które za chwilę nastąpią - odbudowy domów i gospodarstw, które uległy zniszczeniu w pożarze.
Fot. Sławomir Wojciechowski