Rozmowy Wspólnoty W samorządach

Nie tylko drogi

O projekcie ustawy o Funduszu Dróg Samorządowych, który ostatecznie wycofany został z Sejmu, oraz o budowie dróg w małych gminach rozmawiamy z Markiem Czubem, wójtem Stoczka Łukowskiego.

Sejm zajął się projektem ustawy o Funduszu Dróg Samorządowych i zmianie niektórych innych ustaw. Chodziło o nowe środki na budowę dróg lokalnych. Czy to dobry pomysł?

Czy to byłyby nowe środki? Chyba nie, bo byłaby to kontynuacja programu funkcjonującego od paru lat jako tzw. schetynówki. Nowe miało być tylko źródło środków finansowych – i to rzeczywiście rewolucja – bo dotychczas pieniądze pochodziły z budżetu, a rząd zaproponował nowy podatek. To najmniej ambitne podejście do problemu poprawy dróg lokalnych i z tego punktu widzenia uważam, że to rozwiązanie fatalne. Już dziś ponad połowa ceny paliwa to podatki, więc kolejny nie ma żadnego uzasadnienia. Rząd dobrze robi uszczelniając pobór podatków – na przykład VAT– i myślę, że spokojnie znalazłby te 2 czy 3 miliardy szukając oszczędności w budżecie państwa.

 

Środki, które miałyby złożyć się na fundusz, pochodziłyby z opłaty drogowej w wysokości 20 gr od litra benzyny oraz 37 gr od litra gazu. Czy to wystarczy? Jakie znaczenie miałyby takie pieniądze dla przedsiębiorstw transportowych działających w gminie Stoczek?

Oczywiście, nie byłyby wystarczające, bo skala zaniedbań jest wieloletnia i upłynie wiele lat, zanim doprowadzimy lokalne drogi do standardów europejskich. Jeśli chodzi o przedsiębiorstwa z branży transportowej, a jest ich wiele nie tylko w naszej gminie, ale w całym powiecie łukowskim, one oczywiście poniosłyby straty, ale wzrost cen paliwa odczulibyśmy także my, konsumenci, a przede wszystkim Polska lokalna,  w tym rolnicy. Cena paliwa oddziałuje na wszystko, koszty transportu wpływają bezpośrednio na ceny żywności, komunikacji, odprowadzania ścieków itd . Idea kontynuacji programu budowy dróg lokalnych jest OK, ale pomysł opodatkowania paliwa nie podoba mi się, bo straty społeczne spowodowałby większe niż korzyści.

 

Gdzie rząd mógłby szukać oszczędności w budżecie państwa? A może jakieś rezerwy są w gminach takich jak Stoczek Łukowski?

Na pewno można ich poszukać w administracji rządowej, można też przyjrzeć się funduszom celowym.  A w gminach? Rezerwy tkwią w samym drogownictwie. Zgodnie z obowiązującym dziś standardem drogi muszą mieć co najmniej 5,5 m szerokości. W programie SAPARD było odwrotnie, tam można było finansować drogi o szerokości do 5 m. Gdyby przywrócić tamtą zasadę, można by obniżyć koszty inwestycji oraz wydłużyć odcinki budowanych dróg.

 

Szersze drogi są bezpieczniejsze.

Bodaj w Styrii z trzypasmowej autostrady zjechałem kiedyś na trzymetrową drogę lokalną.  Skoro takie drogi są w Austrii, to mogą być i w Polsce. W mojej gminie do przysiółków Prawda Nowa czy Nowe Kobiałki, w których stoi kilka czy kilkanaście domów, prowadzą drogi mające po 3 lub 4 metry szerokości i nie mogę ich zmodernizować z dostępnych dziś funduszy, bo jest obowiązek dostosowania dróg do obowiązującego standardu. Czy to logiczne, by budować kilometr pięknej 5,5-metrowej drogi ze wszystkimi warstwami, z pomalowanymi pasami, na trzykilometrowej dojazdówce do przysiółka, a kolejne 2 kilometry pozostawiać zrujnowane i na wpół gruntowe? Czy nie lepiej od razu zbudować całą drogę węższą i z jedną warstwą wyrównawczą asfaltu, a po pewnym czasie warstwę ścieralną uzupełnić? Skoro nie ma pieniędzy na kompleksowe rozwiązania, to decydujmy się na tańsze. Podam przykład z mojej gminy. Droga do Rosów, niewielkiej miejscowości, za którą jest już tylko las, ma 5 m szerokości i ponad 3 km długości. Gdybym chciał ją modernizować za pieniądze ze schetynówek czy funduszy rządowych, musiałbym ją poszerzyć na całej długości co najmniej o pół metra. Czy to miałoby jakikolwiek sens ekonomiczny i społeczny? Zresztą gmina często nie dysponuje gruntem pod tak szeroką drogę. Mam sprawę w sądzie administracyjnym, bo jeden z mieszkańców zażądał zbudowania drogi 5,5-metrowej, a gmina dysponuje pasem o szerokości 5 m! Ciekawe, co sąd postanowi. W ustawie o Funduszu Dróg Samorządowych była mowa o finansowaniu także infrastruktury towarzyszącej, więc na marginesie chcę zwrócić uwagę, że tutaj też nie brakuje absurdów. W sąsiednim województwie mazowieckim kanalizację można kłaść w pasie drogowym w odległości pół metra od asfaltu, a w naszym województwie urzędniczka uzgadniająca dokumentację nie dość, że nie zgadza się na zajęcie pasa drogowego, to nakazuje budować kanalizację 15 metrów od krawędzi jezdni.

 

To trzeba by ludziom domy rozbierać.

Dokładnie! Kiedy jej to pokazuję, odpowiada: to budujcie ją za stodołami! To przykład chorego myślenia administracji typu „drogi są nasze i nikomu nic do tego”. Nie! Drogi są dla ludzi. W efekcie już trzy lata projektuję jeden kawałek kanalizacji.

 

Jak ocenić fakt, że ustawa nazywała się o Funduszu Dróg Samorządowych, a w praktyce miała wprowadzać nową daninę publiczną i zaledwie połowę jej wpływów przeznaczyć na drogi samorządowe?

To zmyłka. Rząd chwali się dobrą sytuacją budżetową i chyba ona taka jest, ale celem było zapewne bezpieczne dołożenie pieniędzy do dróg krajowych. No cóż, ten rząd tak ma. W debacie parlamentarnej argumentowano, że chodzi o drogę do każdego domu. To oczywiście niemożliwe, ale rządowi pomagają specjaliści od PR, dlatego co innego się wprowadza, a co innego mówi.

 

Gmina Stoczek Łukowski jest rozległa. Jaka jest łączna długość dróg gminnych, ile z nich jest utwardzonych? Jakie są plany modernizacji?

Oczywiście drogi mają różnych zarządców, ale ja nigdy ich nie dzieliłem i staram się traktować jak swoje. Już wyjaśniam, na czym to polega. Na terenie gminy mamy około 15-kilometrowy odcinek drogi krajowej nr 76. Dwadzieścia lat temu nawiązałem współpracę z GDDKiA. Pokazałem wojewodzie lubelskiemu i dyrektorowi GDDKiA, jak wyglądają wyremontowane drogi na Mazowszu, tuż przy granicy naszego województwa. Trochę zagrałem im na ambicji. W rezultacie modernizowaliśmy tę drogę wspólnie, bo gmina przygotowywała projekty chodników i w części je zbudowała w trosce o bezpieczeństwo mieszkańców.  Nie obyło się bez zgrzytów, bo nie dość, że realizowaliśmy to zadanie narażając się na ewentualne konsekwencje ze strony RIO nie będąc prawnie zobowiązani do takich działań, to GDDKiA, która z prawnego punktu widzenia musiała te chodniki zbudować, stawiała wydumane warunki. Ale udało się. Na podobnej zasadzie wyremontowaliśmy niewielki fragment drogi wojewódzkiej, przy której stoi pomnik bitwy pod Stoczkiem. Marszałek rozumiał, że w otoczeniu ważnego historycznie pomnika nie może straszyć dziurawa droga bez parkingu i chodnika. W efekcie chodnik i parking zaprojektowała i zbudowała gmina. Ale największym problemem są drogi powiatowe. Mamy ich ponad 90 km, są przez gminę budowane, remontowane, odśnieżane, koszone, to my utrzymujemy w należytym stanie przydrożne rowy. W zasadzie wszystko musimy robić sami. Dlatego przekwalifikowaliśmy ponad 20 km dróg z powiatowych na gminne. Współpraca ze starostwem układa się dobrze, ale cóż, powiaty nie mają pieniędzy. Weźmy odśnieżanie – kiedy ludzie wstają rano, aby pojechać do pracy, droga musi być odśnieżona. Gdyby nie zrobiła tego gmina, musieliby czekać dzień czy dwa, aż dotrze do nich pług wysłany przez zarządcę drogi. A mieszkańców nie interesuje, czyja jest droga i mają rację, bo to po prostu sprawa dla administracji. Drogi gminne, których mamy 97 km, nie są dla nas problemem. Najważniejsze ciągi są już wykonane, a nasze środki wspieraliśmy funduszami z SAPARD-u, Banku Światowego i z programu schetynówek.

 

Ustawa przewidywała, że Fundusz dofinansuje 50 proc. kosztów ponoszonych przez samorządy, a w przypadku gmin z dochodami niższymi od średniej nawet 80 proc. Z moich obliczeń wynika, że statystycznie na każdą gminę przypadałoby od 450 do 560 tys. zł rocznie. Co można zrobić za te pieniądze?

Te liczby nie są przeszacowane?

 

To wyliczenia średnie. Większe gminy dostałyby więcej, mniejsze mniej.

Do tej pory nie było aż tyle pieniędzy. Co do podziału kosztów budowy, to finansowanie 50/50 już kiedyś było, ale podoba mi się propozycja zwiększenia dotacji do 80 proc. gminom o niższych dochodach, bo moja w tej grupie się mieści. Pod tym względem pomysł rządu popieram (śmiech).

 

Objechałem gminę Stoczek wzdłuż i wszerz i muszę powiedzieć, że do każdego zamieszkanego zakątka można się dostać bardzo dobrą drogą. Nie skoncentrowaliście się zbytnio na drogach kosztem innych zadań?

Mam to szczęście, że mogę powiedzieć, że każda dziedzina jest u nas dopieszczona. Ostatnio spotkałem kolegę wójta, do którego gminy kilkanaście lat temu woziliśmy ścieki, bo miał oczyszczalnię. My wtedy kończyliśmy wodociągowanie, ale nie mieliśmy nawet kawałka kanalizacji sanitarnej. Od tamtej chwili u niego powstało zaledwie kilka kilometrów kanalizacji, natomiast my zbudowaliśmy oczyszczalnię, którą zaraz będziemy rozbudowywać, oraz kilkadziesiąt kilometrów sieci kanalizacyjnej. Wyprzedziliśmy ich o kilka długości. Mamy siedem szkół, wszystkie po kapitalnym remoncie i rozbudowie, przy każdej są boiska albo orliki. Notabene z dofinansowania do budowy orlików zaczęliśmy korzystać dopiero, kiedy wzrosło ono do 80 proc. Przy każdej szkole są place zabaw, w budynkach są pracownie specjalistyczne, stale wyposażamy je w nowoczesny sprzęt informatyczny, bo on szybko się starzeje i trzeba go wymieniać. Kiedy 20 lat temu nasza gmina powstawała, mieliśmy jedno przedszkole 8-godzinne, dzisiaj takich placówek jest osiem. Kiedy dowiedziałem się, że fundacja Komeńskiego wspiera budowę przedszkoli, już następnego dnia byłem po informacje i pomoc.

 

To może zaniedbaliście kulturę?

W 1998 r. po podziale miasta i gminy Stoczek Łukowski zostaliśmy bez biblioteki publicznej. Dzisiaj w Kobiałkach Starych mamy piękną bibliotekę, która powstała za pieniądze z PROW-u.  Właśnie rozbudowujemy ją o salę widowiskową, na którą dostaliśmy 2 mln zł dotacji –  z Instytutu Książki oraz od marszałka. Chcemy ją oddać do użytku w przyszłym roku, na 100-lecie odzyskania przez Polskę niepodległości. Tworzymy też od podstaw punkt biblioteczny w innej wsi. W każdej większej miejscowości są świetlice. Mamy klub literatów współpracujący z grupami literackimi z innych miast, są zespoły muzyczne i taneczne dla różnych grup wiekowych z seniorami włącznie. Mamy teatr amatorski, który przygotował już trzy premiery i wszystkie spektakle gra przy pełnej widowni. Utrzymujemy dobre kontakty z Białorusią, Ukrainą oraz Izraelem, dokąd nasi mieszkańcy wyjeżdżają na wymianę. Naprawdę dzieje się wiele. Najwięcej do zrobienia zostało nam w sporcie.

 

PS Już po przeprowadzeniu wywiadu okazało się, że partia rządząca wycofała z Sejmu projekt ustawy o Funduszu Dróg Samorządowych. Poprosiłem Marka Czuba o krótki komentarz w tej sprawie. Oto on:

Oczywiście bardzo się cieszę, że rząd zrezygnował z pomysłu dodatkowej opłaty drogowej. To dobra wiadomość dla nas wszystkich. Chciałbym jednak, żeby zmodyfikowany program funduszu celowego wspomagającego budowę i remonty dróg lokalnych nadal funkcjonował.

Aby zapewnić prawidłowe działanie i wygląd niniejszego serwisu oraz aby go stale ulepszać, stosujemy takie technologie jak pliki cookie oraz usługi firm Adobe oraz Google. Ponieważ cenimy Twoją prywatność, prosimy o zgodę na wykorzystanie tych technologii.

Zgoda na wszystkie
Zgoda na wybrane