Rozmowy Wspólnoty

Kielce na nowej orbicie

Start nie był lekki – zła kondycja finansowa miasta, przerośnięte struktury i administracja. Po roku twardych decyzji Kielce zmieniają kurs: są cięcia, reformy i inwestycje, które mają wynieść miasto na wyższy pułap. A symboliczny pieróg w kosmosie? To nie żart – to sygnał, że w mieście znów mierzy się wysoko. O tym, co już udało się zrobić, a co wciąż wymaga zmian, rozmawiamy z prezydent Agatą Wojdą.

Niedługo minie rok od objęcia przez panią urzędu prezydenta. Z jaką rzeczywistością przyszło się zmierzyć na starcie? Co okazało się największym wyzwaniem?
Jednym z najpoważniejszych problemów była trudna sytuacja finansowa miasta. Kielce, podobnie jak wiele innych samorządów, odczuły skutki pandemii COVID-19, wojny w Ukrainie oraz ośmioletniej polityki rządu Prawa i Sprawiedliwości, która ograbiała samorządy z finansowej niezależności. Niestety, przez kilka lat nie podejmowano działań, które mogłyby znacząco poprawić stan finansów miasta, dlatego priorytetem było ich uporządkowanie. Musieliśmy podjąć trudne, czasem niepopularne decyzje, jak podwyższenie podatku od nieruchomości oraz wdrożenie strategii oszczędności.
Drugim istotnym wyzwaniem była reorganizacja struktury organizacyjnej urzędu, a co za tym idzie, zmiana mentalności. Przez lata dominowała silosowość, czyli zamknięcie poszczególnych jednostek w swoich kompetencjach bez szerszej współpracy. Wprowadzamy model pracy zadaniowej, łączymy potencjały różnych wydziałów i zachęcamy urzędników do patrzenia szerzej niż tylko na zakres swoich obowiązków. W ramach tych zmian przeprowadziliśmy dużą reorganizację urzędu miasta, a także rozpoczęliśmy reformę Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie. 
Zależy mi, aby mieszkańcy odczuwali konkretne efekty naszych działań. Dlatego mimo koniecznych oszczędności, równolegle realizujemy projekty związane z remontami dróg, chodników, modernizacją placów zabaw czy inwestycjami w rozwój miasta. Przyjęliśmy zasadę, że sięgamy po każde dostępne środki – aplikujemy o fundusze z mniej oczywistych źródeł, co przynosi wymierne korzyści. Pozyskujemy setki tysięcy euro na mniejsze interwencje w przestrzeni miejskiej, nie ograniczając się jedynie do funduszy regionalnych czy krajowych programów operacyjnych.

Reforma MOPR-u, o której pani wspomniała, to rewolucja w polityce społecznej, która wiąże się również ze zwolnieniami grupowymi i społecznym poruszeniem. To nie są łatwe ani popularne decyzje. 
Ale konieczne. Przez lata obowiązki MOPR-u i urzędu miasta były dublowane. Na przykład w urzędzie działa Biuro Funduszy Europejskich, a w MOPR funkcjonowała 25-osobowa komórka zajmująca się pozyskiwaniem tych samych funduszy. Podobnie z całym działem inwestycji. W ramach jednego z pierwszych spotkań konsultacyjnych zaprosiliśmy ekspertów ze Związku Miast Polskich, aby spojrzeli na Kielce z zewnątrz i ocenili, co jest standardowe, a co przekracza normy. Wnioski były jednoznaczne – wydatki na pomoc społeczną w naszym mieście były o 30 proc. wyższe niż w miastach o podobnej wielkości. Po szczegółowej analizie okazało się, że struktura zatrudnienia w MOPR była znacznie rozbudowana – ponad 700 osób, więcej niż w samym ratuszu. Dużą część budżetu pochłaniały koszty administracyjne, a pomoc społeczna w pewnym momencie zatraciła swoją przejrzystość i funkcjonalność. Dlatego zamówiliśmy audyt organizacyjno-finansowy, który potwierdził nasze przypuszczenia i wskazał konieczne zmiany.
Zaczęliśmy porządkować ten obszar. Wyjęliśmy spod nielogicznej podwójnej struktury zarządzania wiele jednostek i powołaliśmy nowy wydział, który będzie nadawał strategiczny kierunek polityce społecznej. Proces redukcji zatrudnienia przebiega w sposób uporządkowany i społecznie odpowiedzialny. W pierwszej kolejności dotyczy osób mających uprawnienia emerytalne. W drugiej tych, którym kończą się czasowe umowy zawierane na potrzeby realizowanych projektów. Przez lata MOPR otrzymywał finansowanie na konkretne programy, a po ich zakończeniu struktury pozostawały nienaruszone, co prowadziło do niekontrolowanego rozrostu zatrudnienia. Teraz musimy to uporządkować. Równolegle wdrażamy zmiany organizacyjne, które usprawnią pracę. 

W planach są dalsze rewolucje w polityce kadrowej?
Nie nazwałabym tego rewolucją, bo polityka kadrowa to proces ciągły, wymagający stałej pracy i dostosowywania do realiów. Naszym priorytetem jest stworzenie sensownego systemu wynagrodzeń, który będzie motywował pracowników także finansowo, a jednocześnie zapewni przejrzystą ścieżkę awansu. Podobnie jak w innych samorządach, w Kielcach w ostatnich latach nastąpiło niekorzystne wypłaszczenie płac. To bardzo demotywujące i wymaga zmian w postaci usprawnienia pracy i lepszego zarządzania kadrami.
Są też obszary, które wymagają nowego podejścia. Na przykład do tej pory nie mieliśmy spójnego wydziału zajmującego się promocją miasta. Dopiero teraz go stworzyliśmy i nadaliśmy mu konkretne funkcje. W naszej ocenie promocja powinna opierać się na kulturze, turystyce i sporcie, dlatego te dziedziny znalazły się w jego strukturze. To wciąż proces, który rozwijamy.
Podobnie jest z Wydziałem Dialogu Społecznego, w którym skupiliśmy wszystkie działania związane z partycypacją społeczną, polityką młodzieżową czy inicjatywą Akademickie Kielce. Dopiero teraz zaczynamy strategiczne myślenie w wielu obszarach, integrując działania ponadwydziałowo i angażując nie tylko urzędników, ale także mieszkańców i instytucje. 

W najbliższych trzech latach planuje pani inwestycje współfinansowane z kredytu w EBI w wysokości ponad 760 mln zł. Jakie zadania będą realizowane w tym programie?
Jesteśmy w przededniu składania wniosku na modernizację placu Wolności – największego publicznego placu w mieście, który jest w bardzo złym stanie i wymaga gruntownej przebudowy. Drugim istotnym przedsięwzięciem jest rewitalizacja Doliny Silnicy – pięknego przyrodniczego obszaru niemal w samym centrum. Chcemy nadać mu nową funkcję i uczynić z niego przestrzeń atrakcyjną zarówno dla mieszkańców, jak i turystów.
Inwestujemy także w rozwój przedsiębiorczości. Tworzymy nowy inkubator, który powstanie z udziałem funduszy unijnych. Ma pełnić funkcję centrum dla kreatywnych i przedsiębiorczych inicjatyw w Kielcach. Co ważne, przenosimy jego lokalizację bliżej śródmieścia, aby ożywić centrum miasta i dodać mu nowej energii.
Kielce mają ogromny potencjał turystyczny, zwłaszcza w obszarze geologicznym – jesteśmy częścią światowej sieci UNESCO. Dlatego w ramach środków europejskich będziemy inwestować w rozwój turystyki geologicznej, m.in. w rezerwat Ślichowice, Wietrznię, Ogród Botaniczny oraz Kadzielnię – prawdziwą perełkę turystyczną naszego miasta.
Planujemy również szerokie działania w ramach partnerstwa publiczno-prywatnego. Chcemy w ten sposób zrealizować budowę parkingów w ścisłym centrum, a także biurowców klasy A – we współpracy z prywatnym sektorem.
Długofalowo myślimy też o strategicznym rozwoju. Przeprowadziliśmy warsztaty eksperckie dotyczące koncepcji Nowego Miasta, czyli sposobu na przełamanie podziału Kielc na śródmieście i obszary położone za torami kolejowymi. Rozmawiamy ze spółkami kolejowymi o możliwościach przekształcenia tych terenów, aby wprowadzić tam elementy biznesowego city blisko centrum.
Jednym z bardziej innowacyjnych projektów jest Urban Lab – kreatywna przestrzeń dla młodzieży, na którą pozyskaliśmy 4 mln złotych. Powstanie ona w ścisłym Śródmieściu i będzie miejską warsztatownią współtworzoną przez młodych ludzi. To oni, w ramach warsztatów, zaprojektują i zaaranżują tę przestrzeń, a nawet wykonają meble. Chcemy, aby po wakacjach Urban Lab był już gotowy do działania.

Za chwilę w Kielcach ruszy budowa trasy S74, inwestycji Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad, które wzbudza ogromne kontrowersje. Zdaniem wielu mieszkańców podzieli miasto na pół. 
Ta inwestycja zdemoluje ruch lokalny i tkankę miejską. Problem polega na tym, że rozpoczęliśmy tę kadencję w momencie, gdy wszystkie formalne pozwolenia były już praktycznie na finiszu. Od pierwszych dni podjęliśmy intensywne działania, aby tę trasę – mówiąc kolokwialnie – trochę naprawić. Widzimy, że została zaprojektowana w sposób uproszczony, według schematu, który GDDKiA stosowała przez lata przy budowie tras ekspresowych na otwartych terenach. Tymczasem S74 przecina środek miasta i w znaczący sposób wpływa na jego strukturę. Naszym zdaniem poświęcono zbyt mało uwagi infrastrukturze lokalnej i innym użytkownikom ruchu, nie tylko kierowcom.
Zgłosiliśmy szereg uwag i prowadzimy rozmowy o punktowych zmianach, które można wprowadzić zarówno na etapie projektu, jak i w trakcie realizacji inwestycji. Równolegle konsultujemy organizację ruchu na czas budowy, bo to będzie ogromne wyzwanie dla miasta.
Jeśli chodzi o fundamentalne zmiany, jak zmiana przebiegu trasy, to na tym etapie jest to praktycznie niemożliwe – także ze względów terenowych. Jednak dostrzegam otwartość GDDKiA na wprowadzanie korekt, które mogą znacząco poprawić funkcjonowanie tej drogi po zakończeniu inwestycji. Zresztą już wcześniej wprowadzano zmiany w projektach, mimo że początkowo mówiono, że się nie da.

Chyba równie wielkie emocje wzbudzał temat z zupełnie innego obszaru, tym razem sportowego. Mam oczywiście na myśli sprzedaż przez miasto klubu Korona Kielce, którą udało się niedawno zakończyć. Jest pani zadowolona z takiego finału?
Po pierwsze, wraz z zespołem włożyliśmy ogrom pracy w przygotowanie całego procesu sprzedaży. Po drugie, rzeczywiście mam osobistą satysfakcję, bo ilość sceptyków była ogromna – kiedy informowałam, że prowadzimy negocjacje, myślę, że 90 proc. osób nie wierzyło, że coś faktycznie się dzieje. Najważniejsze jednak jest to, że udało się znaleźć inwestora, który zagwarantuje Koronie stabilizację finansową. To nie jest – jak niektórzy sugerowali – próba pozbycia się klubu, tylko znalezienia partnera, który zdejmie z budżetu miasta obowiązek finansowania zawodowego sportu i drużyny w ekstraklasie. Absolutnie nie odżegnujemy się od wspierania Korony. W długofalowej umowie zapisaliśmy zobowiązania dotyczące promocji miasta przez sport oraz wsparcia dla dzieci i młodzieży. Jednak bieżące finansowanie klubu przejął już nowy właściciel. Cieszę się, że radni jednogłośnie poparli tę decyzję. 7 marca podpisałam umowę o sprzedaży 99 proc. akcji, tego samego dnia Korona wygrała kolejny mecz, który miałam okazję oglądać już w towarzystwie nowego właściciela. To też dla mnie symboliczne zamknięcie tego etapu.

Wracając do tego, co pani powiedziała o promocji miasta, że powinna się opierać na kulturze, turystyce i sporcie. Jak znalazły się w tym pierogi?
Miasto chce być kojarzone z tym, że to właśnie stąd zostały wysłane pierogi w kosmos. Wiosną polski astronauta dr Sławosz Uznański-Wiśniewski wyleci w kosmos, a wraz z nim pierogi wyprodukowane przez kielecką firmę. Chcemy podkreślać, że mamy tutaj kreatywne przedsiębiorstwa, które potrafią produkować żywność spełniającą najwyższe standardy –także kosmiczne. Takie misje od zawsze budzą ogromne emocje. Teraz mamy wyjątkową okazję, by stać się częścią tego wydarzenia i nie chcemy jej zmarnować. Byłoby grzechem zaniechania, gdybyśmy nie wykorzystali tego w naszej promocji. Planujemy także stworzenie muralu nawiązującego do słynnego amerykańskiego graffiti, na którym astronauta trzyma tabliczkę z napisem „Send Pierogi”. My odpowiadamy: „OK, wysyłamy!”. Konkurs na projekt muralu już trwa, a do końca marca wybierzemy zwycięską koncepcję. Chcemy, aby jego realizacja zbiegła się w czasie z misją kosmiczną – aby wiosną Kielce świętowały kosmiczne wydarzenie razem z całym światem.
 

Aby zapewnić prawidłowe działanie i wygląd niniejszego serwisu oraz aby go stale ulepszać, stosujemy takie technologie jak pliki cookie oraz usługi firm Adobe oraz Google. Ponieważ cenimy Twoją prywatność, prosimy o zgodę na wykorzystanie tych technologii.

Zgoda na wszystkie
Zgoda na wybrane