Minister edukacji skierowała do Zespołu ds. Programowania Prac Rządu projekt zmian w prawie oświatowym. Jednym z założeń jest rezygnacja z wiążącej opinii kuratora przy ustalaniu sieci szkół oraz łatwiejsze odwoływanie się od negatywnej opinii kuratora. Czy to dobra wiadomość dla gminy Gostynin?
Z pewnością tak. Mam nadzieję, że rzeczywiście tak się stanie, że opinia kuratora już nie będzie wiążąca. W przeszłości wielokrotnie pojawiały się podobne próby, by samorząd miał większą decyzyjność w sprawie sieci szkół, ale nadal to kurator decyduje ostatecznie. Jego wiążąca opinia to blokada, gdy samorząd chce zracjonalizować sieć szkolną.
Jak obecnie wygląda sieć szkół w gminie Gostynin i jakie generuje koszty?
Mamy aż 8 szkół podstawowych, przy których są także oddziały przedszkolne i w 5 z nich punkty przedszkolne. Taka struktura organizacyjna funkcjonuje od wielu lat. Wprawdzie 5 lat temu był zamiar przeorganizowania sieci, ale ostatecznie nie podjęto decyzji. Dzisiaj utrzymanie takiej liczby szkół stanowi ogromne obciążenie dla budżetu gminy. Niemal 50 proc. wydatków na oświatę pokrywamy z własnego budżetu, co niekorzystnie wpływa na kondycję finansową naszego samorządu. Ogranicza realizację innych ważnych zadań dla poprawy życia mieszkańców.
Jak kształtuje się liczebność uczniów w tych szkołach?
W szkołach gminnych mamy dziś 683 uczniów w klasach od pierwszej do ósmej. Łącznie z oddziałami i punktami przedszkolnymi w placówkach oświatowych jest 965 dzieci. Oznacza to, że w 7 szkołach liczba uczniów spada poniżej 100. Mamy jedną placówkę ze 175 uczniami w klasach 1–8, a w pozostałych szkołach liczba uczniów waha się od 57 do 90. Średnio na jeden etat nauczycielski przypada mniej niż 5 uczniów, wliczając dzieci z oddziałów przedszkolnych. Łącznie w naszych szkołach pracuje 212 nauczycieli i 72 osoby obsługi. To generuje bardzo wysokie koszty bieżące.
Czy podejmowaliście próby racjonalizacji sieci szkolnej? Jaka była reakcja mieszkańców i kuratorium?
Od początku mojej kadencji jako wójta, wcześniej przewodniczącej rady gminy, miałam świadomość, że dalsze funkcjonowanie ośmiu szkół to ogromne koszty, które zmuszą nas do zaciągania kolejnych kredytów i ograniczą możliwości inwestycyjne. Przygotowaliśmy szczegółową analizę stanu oświaty, zebraliśmy dane i przedstawiliśmy mieszkańcom. Już sama zapowiedź dyskusji o zmianach wywołała ogromną burzę – szczególnie wśród społeczności trzech najmniejszych szkół, gdzie rozważano ograniczenie kształcenia w placówkach do klas 0–3 lub likwidację. Rodzice i nauczyciele rozpoczęli protesty, wpłynęły do mnie pisma i listy z podpisami przeciwników zmian. Spotykałam się z przedstawicielami tych szkół, odbyliśmy cykl zebrań z rodzicami we wszystkich ośmiu placówkach. Pierwsze spotkania były burzliwe – społeczeństwo było nastawione bardzo negatywnie. Chciałam jednak przedstawić mieszkańcom realne dane i perspektywy na przyszłość, rozmawiać z nimi na temat rozwiązań, a także usłyszeć ich głos.
Rodzice z trzech najmniejszych szkół skierowali także pisma do rady gminy, kuratorium, ministerstwa i do posłów. W efekcie mazowiecka pani kurator odwiedziła trzy najmniejsze placówki, a następnie odbyła spotkanie ze mną. Podczas rozmowy podsumowującej wizytę pozytywnie oceniła te placówki – podkreślała ich dobre wyposażenie i zaplecze dydaktyczne, choć infrastrukturalnie nie mają zbyt komfortowych warunków – brakuje w nich chociażby sal gimnastycznych. Pani kurator przedstawiła stanowisko, z którego wynikało, że nie ma woli poparcia jakiejkolwiek reorganizacji tych placówek.
Jaki procent budżetu gminy pochłania oświata? Jak wyglądało to przed i jak wygląda po reformie finansów samorządowych?
W 2024 roku nasz budżet przekroczył 100 mln zł – dokładnie jest to 102,8 mln. Był wyższy dzięki inwestycjom z Polskiego Ładu, ale wydatki na oświatę stanowiły praktycznie jedną trzecią (31,5 mln), z czego subwencja oświatowa to było 16,4 mln. W budżecie na 2025 rok potrzeby oświatowe naszej gminy skalkulowano na poziomie 19,4 mln zł. Tymczasem my na oświatę zaplanowaliśmy wydatki w wysokości 34,2 mln zł, które i tak są niewystarczające. Nawet niewielka podwyżka wynagrodzeń nauczycieli oznacza konieczność zmian budżetowych i wprowadzenia dodatkowych 1,2 mln zł. Te środki, które otrzymujemy od rządu, wciąż są za małe – tak jak dokładaliśmy blisko 15 mln zł corocznie, tak nadal będziemy musieli finansować oświatę w 50 proc. z własnych środków, bo koszty bieżące rosną, szczególnie wynagrodzenia, które stanowią ponad 80 proc. wydatków oświatowych.
Czy program wsparcia dla małych szkół samorządowych, ogłoszony ostatnio przez rząd, może pomóc w utrzymaniu tych placówek?
Znam ten program, zapoznałam się z nim. Środki – 50 mln zł na całą Polskę – są bardzo niewielkie. Poza tym, aby móc skorzystać z tego programu szkoła musi liczyć poniżej 70 uczniów łącznie z oddziałami przedszkolnymi. U nas najmniejsza szkoła ma 77 uczniów i dzieci, więc nie kwalifikujemy się do złożenia wniosku. Dodatkowo są plany, aby małe szkoły były otwarte poza godzinami lekcyjnymi, między innymi dla osób starszych. To na pewno nie obniży kosztów funkcjonowania tych obiektów. W naszych sołectwach mamy już świetlice, gdzie mieszkańcy mogą się spotykać, gdzie można realizować projekty skierowane do osób starszych. Uważam, że proponowane rozwiązania nie są dla naszej gminy korzystne.
Czy przygotowaliście już konkretny plan racjonalizacji sieci szkół? Jak miałoby to wyglądać w praktyce?
Nasz raport o stanie oświaty pokazuje koszty w przeliczeniu na ucznia w każdej szkole. W 2024 r. średni koszt na jednego ucznia to 35 tys. zł, a w jednej ze szkół nawet 43,5 tys. zł. Chcieliśmy pokazać mieszkańcom, że niż demograficzny pogłębi problem – za 6 lat według prognoz do naszych ośmiu szkół trafi tylko 49 dzieci. Niekorzystne położenie gminy wokół Gostynina powoduje odpływ naszych uczniów do szkół miejskich. To wszystko pokazuje, że będzie bardzo trudno utrzymać sieć placówek oświatowych w obecnym kształcie. Podjęliśmy rozmowy ze społecznością, jak przeprowadzić racjonalizację sieci, by było to jak najmniej odczuwalne dla dzieci i rodziców. A nawet odwrotnie – aby odbyła się z korzyścią dla uczniów. Zależy nam na dobru dzieci. Badania pokazują, że w większych grupach osiągają wyższy poziom rozwoju. Rozważamy różne rozwiązania, np. tworzenie filii, aby ograniczyć negatywne skutki dla nauczycieli i pracowników obsługi. Przy tak małej liczbie uczniów nie da się w dalszej przyszłości utrzymać tylu placówek.
Czy gdyby rząd zapewnił odpowiednie finansowanie, sieć szkół mogłaby pozostać bez zmian?
Tak, oczywiście – pod warunkiem, że nie doszłoby do sytuacji, że w klasach uczy się dwoje czy troje uczniów, bo to nie miałoby sensu. Zależy mi, aby młodzież mogła rozwijać się w pełni wyposażonych szkołach, w dobrych warunkach lokalowych, z salą gimnastyczną, stołówką i świetlicą. Jestem zwolenniczką takiego przeprowadzenia zmian, by były z korzyścią dla uczniów i jak najmniej negatywnie odczuwalne dla mieszkańców i pracowników szkół. Uważam, że to powinno zostać zaplanowane już wiele lat temu. Dzisiaj ten problem bardzo się pogłębił.
Gostynin to teren o dużym potencjale turystycznym. Jak wygląda infrastruktura i w jakim stopniu wydatki bieżące, w tym na oświatę, blokują rozwój gminy?
Rzeczywiście, nasza gmina to piękne miejsce na skraju Mazowsza, wśród lasów i jezior, z dużym potencjałem turystycznym – szczególnie ukierunkowanym na turystykę weekendową. Na terenie naszej gminy przybywa domów jednorodzinnych i letniskowych. Obserwujemy napływ mieszkańców z większych miast, czego konsekwencją jest konieczność rozbudowy sieci wodociągowej, budowy nowych i modernizacji istniejących stacji uzdatniania wody, poprawa i budowa infrastruktury drogowej, ścieżek rowerowych. Niestety, środki, które musimy przeznaczać na oświatę, pomoc społeczną i inne wydatki bieżące ograniczają nam możliwości inwestycyjne. W ostatnich latach udało się zrealizować więcej inwestycji dzięki środkom z Polskiego Ładu, ale wymagało to wkładu własnego, a tym samym zaciągania kredytów. Dziś tych środków już nie ma, nie ma też programów, z których można by finansować np. budowę ścieżek rowerowych czy dróg lokalnych, z których nasza gmina mogłaby skorzystać.
Dzięki współpracy z profesorem SGH Jackiem Sierakiem i jego zespołem jesteśmy na etapie opracowywania strategii rozwoju gminy. Wynika z niej jednoznacznie, że reorganizacja sieci szkół w naszej gminie jest wskazana głównie z powodu małej liczby uczniów uczęszczających do oddziałów oraz rosnących kosztów utrzymania. Jest bowiem zagrożenie, że stracimy płynność finansową i tym samym możliwość dalszego rozwoju. Z roku na rok maleje nam nadwyżka operacyjna, co oznacza spadek możliwości przeznaczania środków na inwestycje.
Mamy wiele pomysłów na rozwój turystyki, przygotowujemy projekty do naborów środków europejskich, m.in. na rozwój szlaków turystycznych, ale z wielu pomysłów musimy rezygnować z uwagi na brak środków własnych.
W kontekście rozwoju turystyki planujemy działania dotyczące infrastruktury wokół jezior – budowę pomostów, zagospodarowanie plaż, uruchomienie wypożyczalni sprzętu, montaż tablic edukacyjnych. W oparciu o walory krajobrazowe Pojezierza Gostynińskiego myślimy o stworzeniu szlaku nordic walking. Planujemy również oznakowanie i rewitalizację obiektów zabytkowych.
Czy nowy system finansowania gmin, wprowadzony ustawą o dochodach JST, wymaga korekty, jeśli ma lepiej wspierać takie gminy jak Gostynin?
Zdecydowanie tak. Jesteśmy gminą rolniczo-turystyczną, nie mamy tak dużych wpływów z podatków PIT i CIT, jak gminy z rozwiniętym przemysłem. Nasze wpływy z CIT to zaledwie 69 tys. zł rocznie. Uważam, że system finansowania powinien być bardziej elastyczny i uwzględniać specyfikę każdej gminy – jej realne potrzeby i rzeczywiste możliwości. Chciałabym też podkreślić, że kiedy mówię o trudnościach w finansowaniu zadań oświatowych, moim celem nie jest likwidacja szkół, ale zapewnienie dzieciom jak najlepszych warunków do nauki, a mieszkańcom – rozwoju gminy. Potrzebujemy jednak realnego wsparcia finansowego i większej decyzyjności dla samorządów, by móc skutecznie zarządzać siecią szkół i inwestować w przyszłość.