W samorządach

Czego CBA szuka w Nozdrzcu

Agenci zatrzymują wójta. W Polskę idzie komunikat: chciał skorumpować egzaminatorów prawa jazdy. Wkrótce wszystkie zarzuty przeciwko wójtowi zostają cofnięte. Dlaczego go upokorzono?

Nozdrzec niełatwo znaleźć na mapie. 8-tysięczna gmina leży w połowie drogi między Rzeszowem a Sanokiem. Malownicze wzniesienia Pogórza Dynowskiego są wręcz wymarzone do turystyki rowerowej. Wyasfaltowane uliczki wspinają się zapierającymi dech serpentynami, jak w Bieszczadach. San płynie szerokim korytem. W gminie nie ma ani jednego mostu przez rzekę. Poza zimą kursuje gminny prom. Podczepiony do liny i napędzany... siłą mięśni kapitana wyposażonego w długą tykę. Zabiera dwa samochody osobowe i pieszych.

 

Jest też wisząca na linach drewniana kładka. Coś jak w filmach o Indiana Jonesie. Ma 174 metry długości i chybocze się i huśta też jak na filmie. Trudno utrzymać równowagę nie łapiąc się lin. Codziennie wędrują nią dziesiątki mieszkańców. Także dzieci do szkoły. Na nikim ekstremalna przeprawa nie robi większego wrażenia.

 

 

Gminę wyróżnia coś jeszcze. Cztery orliki! Ten we wsi Izdebki był pierwszy w Polsce. Na otwarcie 1 czerwca 2008 roku przyjechał sam Donald Tusk otoczony świtą polityków z pierwszych stron gazet. Obsypali wójta pochwałami. Uroczystość relacjonowały największe stacje telewizyjne. Ale z drugiej strony sceny poleciały gromy. Przodowali politycy PiS. Niedługo po wyjeździe Tuska do Nozdrzca przyjechało CBA. Na czele Agencji stał jeszcze wtedy jej twórca, Mariusz Kamiński. Od tego momentu funkcjonariusze zaczęli w Nozdrzcu bywać – bynajmniej nie turystycznie.

 

Płacą mi za to, żebym pomagał

Wójt Antoni Gromala jest słusznej postury. Nie przebiera w słowach: co w sercu to na języku.  Lubi zakląć, ostro zgani, jak ktoś nie wykona polecenia. Ale jest też honorowy. Jak obieca, słowa dotrzymuje. Nauczył ludzi, że kto przyniesie mu w podziękowaniu jakikolwiek prezent, nawet flaszkę wódki, wyleci z gabinetu.

 

– Bo moim obowiązkiem, jak psa, jest praca. Dostaję pensję, bardzo dobrą jak na tutejsze warunki. Płacą mi, żebym pomagał. Tu mieszkają prości ludzie, ale nie prostacy. Wiedzą już, że ja jestem dla nich, a nie na odwrót – mówi. Gdy jedzie samochodem i widzi kobietę czekającą na przystanku, zatrzyma się, podwiezie do domu. – Przecież ten samochód to wasz, podatników, nie mój – śmieje się.

 

Jak przyjdzie mieszkaniec, żeby pomógł podanie napisać, to siądzie i sam napisze albo pracownikowi każe. Wnioski o umorzenie podatku gruntowego niemal wszystkie akceptuje. – Umorzeń wychodzi na 60 tys. zł rocznie. Prawo mi pozwala, to korzystam. Gmina nie zbiednieje, budżet się nie zawali. A dla ludzi te 200 czy 300 zł rocznie to dużo. Tu naprawdę jest bieda – mówi. Zna większość mieszkańców. Na ulicy wita się z nimi po imieniu.

 

W wyborach albo nie ma kontrkandydata, albo miażdży go 80-procentowym poparciem. Ludzie z jego komitetu biorą też niemal wszystkie miejsca w radzie. PiS co prawda wprowadził cztery lata temu trzech radnych, ale ci głosują zazwyczaj tak, jak pozostali. Bo o gminę tu chodzi. Gromala startuje też co cztery lata do rady powiatu brzozowskiego. Wygrywa w cuglach, lista dostaje mocne poparcie. Wtedy rezygnuje z mandatu radnego, a jego ludzie dbają tam o przychylność zarządu powiatu dla gminy. Żeby były pieniądze na drogi, na remonty mostów nad potokami, żeby pozwolenia na budowę wydawano szybko. Tak się robi politykę. Dobrą politykę. I w Nozdrzcu to widać.

 

Skuteczny wójt z PSL, do którego przyjechał sam premier, stał się jednak dla niektórych decydentów w Warszawie solą w oku. Gromala sam o sobie mówi, że niechcący wszedł na linię strzału między PO a PiS. – Chciałem tylko zbudować orlika. Jestem historykiem z wykształcenia, kilka lat pracowałem w szkole jako nauczyciel, postanowiłem coś dobrego dla dzieciaków zrobić, żeby nie przesiadywały z piwem na przystankach. I ostatecznie oberwałem – mówi.

 

Wielki atak na Gromalę

W 2008 roku Platforma była głodna sukcesu, a na Podkarpaciu zbliżały się wybory uzupełniające do Senatu. Partyjni PR-owcy wpadli na pomysł, żeby na dzień dziecka premier otworzył orlika. Zaczęło się gorączkowe szukanie gminy, ale wszędzie trwały procedury. Aż trafili do Gromali, a ten powiedział: – Dam radę.

 

Kompleks sportowy powstał w miesiąc. Ziemię w Izdebkach podarował gminie proboszcz. Akceptację dał sam abp Józef Michalik, do którego wójt prosić pojechał. 19 maja Gromala zgłosił w starostwie zamiar budowy, jeszcze tego samego dnia odebrał papier z prawomocną decyzją. Robotnicy uwijali się dniem i nocą. Co warto podkreślić, orliki w Polsce miały być finansowane w systemie: gmina plus marszałek województwa plus Ministerstwo Sportu. Każde wykłada jedną trzecią środków. Ale podkarpacki pisowski marszałek Zygmunt Cholewiński pieniędzy dla Nozdrzca nie dał, oświadczył, że nie ma. Gromala dogadał się więc z Ministerstwem Sportu, że wyłożą po połowie. Ostatecznie resort dał pół miliona, gmina zaś… 900 tys. zł.

 

1 czerwca 2008 roku. Donald Tusk z dumą pokazuje pierwszy w Polsce kompleks sportowy tego typu. Asfalt świeży, a drzewa posadzono raptem kilka godzin wcześniej. Nikt w gminie nie ukrywa, że orlika czeka jeszcze procedura odbioru, zanim zaczną z niego korzystać dzieciaki.

 

Inwestycja to dla PiS oczywiście sól w oku. Na konferencji w Sejmie była minister sportu Elżbieta Jakubiak grzmi: – Mówimy o otwieraniu boisk, które nie działają. Tak się kompromitują władze rządowe. Wójt miał dobre intencje, ale nie wolno było namawiać go, żeby malował trawę!

 

Wójt na pierwszym w Polsce orliku

 

Politycy PiS atakują Gromalę ze wszystkich stron. Mówią, że otwarcie było maskaradą, bo zaraz potem obiekt został zamknięty. Powtarzają, że trawa była malowana na zielono jak w PRL. Wściekły Gromala mówi dziennikarzom: – To wszystko insynuacje. Nikt nie zamykał boiska, bo nikt go wcześniej nie dopuścił do użytku. Procedury trwają zgodnie z prawem. Nie ma żadnego zwijania asfaltu. Kto nie wierzy niech przyjedzie.

 

Wójt pozuje nawet do zdjęcia, na którym politykom PiS pokazuje gest Kozakiewicza. Zdjęcie, opublikowane przez jedną z gazet, robi furorę w Sejmie. Niektórzy pamiętają je do dziś. Zwłaszcza ci, do których było adresowane.

 

Niedługo potem do Nozdrzca przyjeżdża CBA. Wójt wspomina: – Agent był w urzędzie koło 7 rano i czekał. Gdy wszedłem do gabinetu, pokazał legitymację i wyrecytowali: każdy obywatel tego kraju w kraju i za granicą ma obowiązek udzielić wszelkiej informacji funkcjonariuszowi CBA. Więc mu odpowiedziałem: każdemu obywatelowi tego kraju zgodnie z ustawą o dostępie do informacji mam obowiązek udzielić informacji publicznej, nie tylko funkcjonariuszowi CBA. Czego potrzebujecie? Dokumentów na temat orlika. To co, donos był? Nie donos, to rutynowa kontrola – opowiada Gromala. – Ładna mi rutynowa, pierwszy orlik i rutynowa. Ale dałem wszystko, co chciał, jeszcze powiedziałem, gdzie i co znajdzie. Zabrał i pojechał.

 

Wkrótce do Prokuratury Okręgowej w Tarnobrzegu trafia zawiadomienie CBA o możliwości popełnienia przestępstwa przez wójta Nozdrzca. Sprawę bierze wydział przestępczości zorganizowanej. Ale prokurator nie działa z automatu. Postanawia sam zweryfikować sensacje CBA. Wzywa wójta na przesłuchanie.

 

– Wypytywał o prawo budowlane. Na przykład: panie wójcie, zgłoszenie do nadzoru budowlanego było 19 maja? Mówię, że tak. Ale miesiąc trzeba czekać na uprawomocnienie się, wychodzi, że do 19 czerwca. A 1 czerwca boisko już było gotowe. No to pokazuję decyzję powiatowego nadzoru: jeszcze tego samego dnia, co składałem, zgłoszenie stało się prawomocne. Następne pytanie: badania geologiczne. Odpowiadam: w tym programie w ogóle nie były wymagane. Wykonawca je zrobił, ale ja za to nie zapłaciłem, bo ich nie zlecałem. Dalej pytania z ustawy o zamówieniach publicznych. Aż po kilku godzinach decyzja: odmowa wszczęcia postępowania ze względu na brak znamion przestępstwa – mówi Gromala.

 

A wiceszefowa Prokuratury Okręgowej w Tarnobrzegu Anna Romaniuk tłumaczy: – Dzieciaki kopią w piłkę, boisko działa, służy ludziom, jest zabezpieczone przed zalewaniem, wykonane zostały niezbędne roboty przed odbiorem technicznym. Nie można mówić, że wójt działał na szkodę interesu publicznego.

 

Po decyzji prokuratury media nie zostawiają na CBA suchej nitki. Ale agenci, mimo porażki, a może właśnie w jej następstwie, w kolejnych latach wielokrotnie odwiedzają Nozdrzec.

 

– Pisano na mnie donosy do CBA. Od jednego z przedsiębiorców, który był niezadowolony z rozstrzygnięcia przetargu, usłyszałem: miał pan raz do czynienia z CBA, będzie miał pan po raz kolejny. I miałem. Ale nic na mnie nie mogli znaleźć. Doniesiono na przykład, że sprzedałem działkę rekreacyjną i umorzyłem podatki. Nic się nie potwierdziło, w ogóle nie sprzedawaliśmy żadnych działek. Mieszkańcy wsi mi opowiadali, jak agenci CBA spacerowali sobie po ulicy i przez telefon ustalali ze zwierzchnikami, jakimi sprawami mają się tu zająć – wspomina Gromala.

 

Wojna nerwów trwa. Aż w październiku 2013 roku agenci wyprowadzają wójta z urzędu, a do prasy wędruje komunikat: Antoni G. ma zarzuty korupcyjne.

 

Publiczny lincz

Gromala z trudem hamuje emocje opowiadając o tamtym dniu. – Poniedziałek, dziewiąta rano. Akurat skończyliśmy zebranie. Wchodzi dwóch agentów. Dają mi dokument. A tam napisane o dowodach na korupcję w ośrodku egzaminowania kierowców. Czytam i oczom nie wierzę, nie wiem, o co chodzi. Każą mi wyjść, zabierają do samochodu. Jedziemy najpierw do domu, przebieram się, a potem do Prokuratury Apelacyjnej w Rzeszowie.

 

Wtedy okazuje, że to element większej akcji. W sumie zatrzymanych zostaje 11 osób, w tym dyrektor Urzędu Pracy w Sanoku, instruktorzy nauki jazdy i egzaminatorzy z Krosna. Funkcjonariusze CBA w 15 miejscach zabezpieczają komputery, telefony i dokumenty. Działają m.in. w Urzędzie Gminy Nozdrzec, wojewódzkich ośrodkach ruchu drogowego w Krośnie i Przemyślu oraz w powiatowych urzędach pracy w Sanoku i Brzozowie. Śledztwo CBA nadzoruje Wydział ds. Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Apelacyjnej w Rzeszowie.

 

– W przetargach preferowana była firma jednego z instruktorów nauki jazdy, który został zatrzymany. Dyrektorowi Urzędu Pracy w Sanoku i pracownicy „pośredniaka” w Brzozowie postawiliśmy zarzuty przekroczenia uprawnień i niedopełnienia obowiązków. Antoni G., wójt Nozdrzca, jest podejrzany o płatną protekcję. Podjął się pośrednictwa w załatwieniu pozytywnego zdania egzaminu na prawo jazdy – mówi prokurator Damian Mirecki.

 

Sześć osób zostaje tymczasowo aresztowanych. Inne mogą wyjść po wpłaceniu kaucji. Tylko wójt Nozdrzca wraca do domu z zarzutami, ale bez jakiegokolwiek środka zapobiegawczego.

Gromala: – Usłyszałem, że dowodem mojej winy są rozmowy telefoniczne z szefem autoszkoły. Zapytali, czy rozmawiałem z nim trzy razy. Odparłem, że znacznie więcej niż trzy, bo to mój znajomy. I zażądałem odsłuchania tych rozmów, na których rzekomo go korumpuję, bo zarzuty dla mnie to pomyłka albo prowokacja.

 

Informacja o zatrzymaniu Gromali przez CBA jest podawana przez wszystkie środki masowego przekazu w regionie. Portale zamieszczają jego zdjęcie z czarnym paskiem na oczach. Samorządowiec czuje się, jakby go linczowano. Znajomi i rodzina są przerażeni. Żona choruje na serce, ciężko przeżywa zatrzymanie męża. W urzędzie gminy konsternacja i strach. Urzędnicy boją się, że są podsłuchiwani, nie wiedzą, po kogo jeszcze CBA przyjdzie. W kościołach w gminie księża odprawiają msze w intencji wójta.

 

Mija kilka tygodni. Tuż przed świętami Bożego Narodzenia Gromala dostaje list z prokuratury. W środku informacja o wycofaniu zarzutów i umorzeniu śledztwa przeciwko niemu. Powód? Brak dowodów winy.

 

Niech lepiej łapówkarzy szukają

Gdy spotykam się z wójtem na początku stycznia, ten szykuje się na wizytę w szpitalu. – Ciśnienie mi skacze, muszę porobić badania. Przez to, co mi zrobili, zdrowie siadło – mówi.

 

Objeżdżamy gminę. Dziś są aż cztery orliki. Południe, niemal na każdym dzieciaki biegają albo grają w piłkę. Wuefiści korzystają z dodatniej temperatury. W Izdebkach też trwa wf.

 

Pytam o ten asfalt, który w 2008 roku miał być zrywany po wizycie Tuska. – Jak go położyliśmy na podjeździe, tak sobie leży. Nikt go nie zwijał – wzrusza ramionami Gromala. A te drzewa, co według PiS były „niezwiązane z gruntem”? – Co posadziliśmy, to rośnie. Tu był pośpiech, ale nie było fuszerki – pada odpowiedź.

 

W każdej wsi w gminie najbardziej elegancki budynek to szkoła. W sumie jest 9 podstawówek i 5 gimnazjów. Cztery orliki. Jak to wszystko utrzymać? Po co było budować boiska przy szkołach, w których uczy się w sumie po 50 dzieci?

 

– Jasne, można polikwidować, zrobić dwa molochy i tam wszystkich zwozić, niech siedzą w kupie. Narkotyki, przemoc, przestępstwa. Dopóki ja tu jestem wójtem, będę dbał o dzieciaki. Do oświaty dopłacam 5 mln zł rocznie. Ale nie wszystko przelicza się na pieniądze – mówi Gromala.

 

Orliki czynne są do późnego wieczora. Poprzedniej zimy dzieci same odwalały śnieg, żeby pograć. I firmy urządzają sobie zawody, i rodziny. Na przykład Bednarze przeciwko Adamczykom. Jeszcze kilka lat temu w Izdebkach sensację budziła drużyna dziewcząt. Boisko stało się miejscem spotkań towarzyskich. Chłopcy przychodzą popatrzeć, jak dziewczyny grają.

 

W Nozdrzcu są dziś aż cztery orliki

 

– Skończyły się dewastacje przystanków, przesiadywanie pod sklepami. Te orliki to strzał w dziesiątkę – mówi wójt. Wystartuje na kolejną kadencję? – Oczywiście, mam jeszcze trochę do zrobienia. Będziemy oczyszczalnię ścieków budować, są drogi do wyasfaltowania. A wie pan, co mi się marzy? Basen. Poszukam prywatnego kapitału, chcę skorzystać z formuły partnerstwa publiczno-prywatnego. I zobaczy pan, że tu, na wsi, będzie basen – mówi.

 

– A jest pan gotowy na kolejne akcje CBA? – pytam. – Nie dadzą spokoju, nadepnął im pan na odcisk.

 

– Oni niech lepiej łapówkarzy szukają. Nie załatwiłem pracy nikomu z rodziny. Syn bezrobotny, bez prawa do zasiłku, w domu siedzi. Ale mu nie pomogę. Żaden radny ani jego pociotek nie kupił nawet kawałka ziemi od gminy. Można to sprawdzić, a jestem wójtem od 2002 roku. Tylko żona pracuje jako nauczycielka, ale pracowała, zanim do samorządu przyszedłem. Przecież jej nie zwolnię. Ma nad sobą dyrektora i wie, że nie awansuje. Ja nikogo nie korumpuję i łapówek nie biorę. Dopóki Gromala jest wójtem, nie będzie załatwiania spraw za flaszkę czy za kopertę. Chodzi o zasady – mówi twardo.

– Oczekuje pan od CBA, że przeprosi?

– Nie, ale im wybaczam to, co zrobili, tak po chrześcijańsku.

 

TAGI: cba, oświata, polityka spoleczna, reportaż, finanse samorządowe,

Aby zapewnić prawidłowe działanie i wygląd niniejszego serwisu oraz aby go stale ulepszać, stosujemy takie technologie jak pliki cookie oraz usługi firm Adobe oraz Google. Ponieważ cenimy Twoją prywatność, prosimy o zgodę na wykorzystanie tych technologii.

Zgoda na wszystkie
Zgoda na wybrane