Tomaszów Lubelski to nieduże miasto na Roztoczu. 20 km dzieli je od przejścia granicznego z Ukrainą w Hrebennem. W znacznej mierze utrzymuje się dziś z handlu, a klientami są przede wszystkim Ukraińcy. Markety, zwłaszcza dyskonty, cieszą się tam ogromną popularnością.
Siedem lat temu władze Tomaszowa, zasypywane skargami mieszkańców, postanowiły położyć kres pijaństwu. I radni przyjęli uchwałę, w której zapisali, że sklepy mogą być otwarte od szóstej rano do północy, zaś restauracje i kawiarnie od szóstej do drugiej w nocy. Całą dobę mają prawo być czynne tylko sklepy na stacjach paliw oraz lokale, w których organizowane są imprezy zamknięte, np. wesela. Uchwała przeszła przez nadzór prawny wojewody i weszła w życie.
Sytuacja zmieniła się w 2013 roku. Spółka Jeronimo Martins Dystrybucja, właściciel Biedronki, postanowiła stworzyć jeden market całodobowy. Jej prawnicy uznali, że zakaz uchwalony przez radnych jest bezprawny. Spółka napisała skargę do wojewody.
Jak mówi cytowany przez Gazeta.pl Marcin Bielesz, rzecznik wojewody lubelskiego, uchwałę przeanalizował tym razem Wydział Nadzoru i Kontroli. – W jego ocenie uchwała podjęta na podstawie Kodeksu Pracy może odnosić się jedynie do praw i obowiązków pracodawców i pracowników, a nie służyć innemu celowi, np. ograniczeniu dostępności napojów alkoholowych. Dlatego wydział uznał, że uchwała jest niezgodna z prawem i urząd złożył skargę do Wojewódzkiego Sąd Administracyjnego – powiedział Bielesz.
A WSA uchwałę unieważnił. Jak czytamy w uzasadnieniu, „reglamentowanie przez radę godzin, w których placówki handlu detalicznego oraz zakładów gastronomicznych nieorganizujących imprez zamkniętych mogą prowadzić działalność handlową – bez jakiegokolwiek uzasadnienia, stanowi ograniczenie wolności działalności gospodarczej (…). Wszyscy przedsiębiorcy powinni być traktowani równo”.