Czy typowy bankowiec jest w stanie zrozumieć samorząd?
Oczywiście, szczególnie gdy go zna i spędził tam część swojego zawodowego życia. W moim przypadku tak właśnie było. Po studiach podjęłam pracę w Wydziale Finansowym Urzędu Gminy Warszawa-Centrum, następnie pracowałam w Urzędzie Miasta Stołecznego Warszawy. Dużo się nauczyłam, dogłębnie poznałam potencjał samorządu wraz ze wszystkimi jego wyzwaniami. Kiedy dostałam propozycję zmiany strony stołu, przy którym negocjowane są transakcje finansowe, zgodziłam się. Przeszłam do banku. Od 20 lat współpracuję z samorządami i mogę z pełnym przekonaniem powiedzieć, że rozumiem ich potrzeby, bo sama byłam wcześniej częścią administracji lokalnej. Ciągle identyfikuję się z samorządem – oczywiście także jako mieszkanka mojej gminy – beneficjentka usług samorządowych.
A czy sektor bankowy w Polsce rozumie samorządy?
To zależy. Są instytucje, które oferują tylko gotowe produkty wyeksponowane na bankowych półkach. Są też banki, które obsługę i finansowanie samorządów oraz bycie ich partnerem traktują jako misję – wśród nich znajduje się bank z żubrem w logo.
Na czym ta misja polega?
Najkrócej rzecz ujmując – na byciu finansowym partnerem samorządu, a nie tylko dostawcą standardowych usług finansowych. Oznacza to umiejętność rozpoznawania potrzeb konkretnego samorządu i tworzenia dla niego produktu finansowego, który pozwoli te potrzeby zaspokoić. Aby produkt powstał, trzeba rozumieć otoczenie prawne, w jakim samorząd funkcjonuje, znać specyfikę finansów publicznych, zakres zadań własnych tych jednostek, trzeba wreszcie wiedzieć, że obowiązuje tu reżim finansów publicznych, który nakłada wiele ograniczeń. Samorządy realizują zadania samodzielnie albo poprzez spółki. Jeżeli w korporacyjnym banku spółka organizująca transport miejski ubiega się o kredyt, to można sobie wyobrazić, że analityk finansowy stwierdzi: ona nie osiąga zysku, ma problemy z płynnością finansową, taki klient nie nadaje się do finansowania albo zaproponujemy mu finansowanie z wysoką marżą i poręczeniem samorządu – właściciela spółki. Tymczasem bank przyjazny samorządom jest świadomy tego, że spółka komunalna nie działa w celu wypracowywania zysku, lecz jej zadaniem jest zaspokajanie potrzeb społeczności lokalnej, a samorząd wypłaca jej rekompensatę na pokrycie kosztów. I takiej spółce można udzielić atrakcyjnego dla niej finansowania nawet na 20 lat, które jest bezpieczne dla banku z punktu widzenia ryzyka.
W jakiej formie?
Instrumenty zależą od potrzeb i możliwości klienta. Może to być indywidualnie przygotowana oferta kredytowa, leasingowa, emisja obligacji, czy też obligacji przychodowych i sięgnięcie do rynku kapitałowego, finansowanie w formule PPP.
Poleca pani PPP?
Dzięki tej formule można naprawdę wiele osiągnąć. Partnerstwo publiczno-prywatne pozwala zaangażować sektor prywatny, który oprócz finansowania może dostarczyć lepsze rozwiązania techniczne, technologiczne, organizacyjne czy zarządcze niż samorząd. Oczywiście, należy pamiętać i to zawsze podkreślam, że PPP jest znacząco droższe niż finansowanie zaciągane przez samorząd lub spółkę komunalną. I w tym miejscu pojawia się fundamentalne pytanie, czy przewaga wynikająca ze specjalizacji podmiotu prywatnego w zakresie technologii, organizacji itd., przekładająca się na konkretny poziom oszczędności finansowych, przewyższa czy przynajmniej niweluje ten wyższy koszt kapitału w projektach PPP. Samorząd musi to dokładnie wyważyć. Jeśli wartość dodana w postaci pozyskania technologii czy know-how będzie większa w stosunku do kosztu finansowania, to ta formuła się opłaci. Nie zawsze tak jest. Czasem bardziej efektywną formułą realizacji samorządowych projektów infrastrukturalnych, zwłaszcza przy stosunkowo prostych usługach publicznych, jest project finance realizowane przez spółkę komunalną na podstawie powierzenia zadania własnego samorządu. Mamy też oczywiście dobre praktyki w realizacji zadań w formule PPP, gdzie pozyskanie finansowania jest po stronie spółki komunalnej, a nie po stronie podmiotu prywatnego.
Ustawa o PPP funkcjonuje w Polsce od 16 lat, a ustawa o koncesji na roboty budowlane i usługi od 15 lat. W tym okresie do końca II kwartału 2024 r. wszczęto łącznie 684 postępowania i zawarto 198 umów. Skuteczność mierzona liczbą podpisanych umów w stosunku do liczby wszczętych postępowań nie jest więc imponująca. Powodów ograniczonego zainteresowania PPP jest wiele. Decydenci lokalni często boją się ryzyk, jakie ono niesie, stopnia skomplikowania procesu inwestycyjno-finansowego, kosztów, długości postępowania. Te obawy nie zawsze są słuszne.
Ostatnio miałam ciekawą rozmowę o PPP z panem ministrem Jackiem Karnowskim, sekretarzem stanu w Ministerstwie Funduszy i Polityki Regionalnej, który jako doświadczony samorządowiec ma duże doświadczenie w tym zakresie. Warto by wspólnie z Ministerstwem Funduszy i Polityki Regionalnej zorganizować warsztaty o PPP dla samorządów, żeby pokazywać dobre praktyki i upowszechniać tę metodę finansowania przedsięwzięć inwestycyjnych.
Bank Pekao S.A. finansował już przedsięwzięcia realizowane w formule PPP?
Pokazową inwestycją w tej formule jest budowa linii tramwajowej do Mistrzejowic w Krakowie. To projekt o wartości blisko 2 mld zł, czyli ok. 20 proc. wszystkich zrealizowanych do tej pory w Polsce projektów PPP. Jacek Majchrowski, ówczesny prezydent Krakowa, miał ambicje, żeby zrealizować ten projekt bez angażowania środków własnych miasta. Dopóki tramwaje nie zaczną jeździć, to wszelkie ryzyka bierze na siebie partner prywatny, a pokrywanie kosztów przez miasto zaczyna się dopiero w momencie uruchomienia inwestycji. Bank Pekao S.A. finansuje ten projekt w zacnym gronie instytucji finansowych: EBI, EBOR oraz PFR. Bank Pekao S.A. uczestniczył również w pionierskim projekcie PPP – budowy spalarni odpadów dla Poznania, a obecnie wspieramy w tej formule budowę parkingów dla Warszawy czy Łodzi.
Sytuacja samorządów jest trudna. Reformy systemu finansów publicznych spowodowały znaczący spadek dochodów, wzrost zadłużenia, pojawiły się problemy z realizacją wydatków bieżących. Czy dla banków samorządy wciąż są dobrym partnerem?
Samorządy, obok Skarbu Państwa, są bardzo dobrymi, a nawet można powiedzieć wymarzonymi klientami banków i niektóre banki potrafią to docenić. Samorząd posiada ustawowo zagwarantowane dochody, brak zdolności upadłościowej, ale również ustawowe zobowiązanie do świadczenia określonych usług dla mieszkańców, takich jak chociażby komunikacja miejska, zagospodarowanie odpadów czy usługi wodno-kanalizacyjne. Dyscyplina finansów publicznych też daje bankowi pewien komfort. Dodatkowo wprowadzona przez UE instytucja podmiotu wewnętrznego z rekompensatą kosztów świadczonych usług publicznych stwarza możliwość efektywnej realizacji zadań samorządowych, w tym kapitałochłonnych inwestycji, przez miejskie spółki. Warto też nadmienić, że finansowanie bezpośrednie gminy, powiatu czy województwa przez bank wymaga aż pięciokrotnie mniejszej konsumpcji kapitału banku w stosunku do finansowania podmiotów komercyjnych. A zatem mamy ustalone, że samorządy to klienci mile widziani dla banku.
I tutaj odpowiadając bezpośrednio na pana pytanie: osobiście jestem zwolenniczką szukania rozwiązań, a nie narzekania i usprawiedliwiania stagnacji i braku realizacji inwestycji. Odpowiadam za współpracę ze wszystkimi samorządami w naszym kraju i mam porównanie. Są jednostki, które są otwarte i postawiły na rozwój – oczywiście przy wysokim poziomie zadłużenia – i są takie, które z zasady unikają zaciągania zobowiązań i utyskują na złą sytuację finansów publicznych. Nowe, mądre inwestycje to rozwój gospodarczy regionu i poprawa komfortu życia mieszkańców. Dogmatyczne unikanie zobowiązań to w naszych warunkach często tracenie szans na sukces. Oczywiście wiem, że niektórzy skarbnicy czytając moją wypowiedź pomyślą, że przecież ich budżety nie są w stanie obsłużyć kolejnych zobowiązań. I tu właśnie pojawia się miejsce na dyskusje z partnerem finansowym.
Jeśli bank ma ambicje finansować samorząd to musi być jego parterem i to on przychodzi do samorządu – już na etapie idei, pomysłu na inwestycję. Lubię zadawać prezydentom pytanie: jakie ma pan marzenie, co chciałby pan zrobić dla swoich mieszkańców? W pierwszej chwili jest oczywiście niedowierzanie, że z bankiem można rozmawiać o marzeniach. Kiedy pada odpowiedź, deklaruję: możemy spróbować w tym pomóc. Bank Pekao S.A. przez ostatnie 15 lat zorganizował finansowanie dla różnych infrastrukturalnych projektów komunalnych na kwotę blisko 60 mld zł. To bank ma know-how, jak pozyskać finansowanie.
Jakieś przykłady?
Bydgoszcz długie lata marzyła o nowej linii tramwajowej do sypialni miasta – dzielnicy Fordon. To bank zaproponował strukturę przedsięwzięcia. Ponieważ miejska spółka komunikacyjna miała problemy, doradziliśmy założenie spółki celowej, która wyemituje obligacje przychodowe, spłacane następnie z przychodów generowanych przez nową linię tramwajową. Ten tramwaj już dawno wpisał się w krajobraz Bydgoszczy i cieszy mieszkańców. Podobnie było w Łodzi, gdzie prezydent Hanna Zdanowska marzyła o budowie Orientarium, które będzie magnesem dla turystów z całego kraju i edukacyjną atrakcją dla lokalnej społeczności. Orientarium działa i jest kolejnym sukcesem Łodzi. Jeżeli samorządowiec ma dobry pomysł to taką inwestycję – oczywiście przy założeniu, że ma ona ekonomiczny sens i odpowiednią formułę finansowania – da się zrealizować. Samorząd jest od tego, żeby wykonywać narzucone przez ustawy zadania i na tym na co dzień musi się skupiać, nie jest ekspertem od instrumentów finansowych czy rynku kapitałowego. Dlatego musi znaleźć dobrego partnera, z którym wspólnie poszuka najlepszych rozwiązań. Być może standardy powoli się wyczerpują? Właśnie trudniejsza sytuacja ekonomiczna samorządów i nowe zadania (jak chociażby inwestycje w budowle ochrony ludności cywilnej) sprawią, że musimy się otworzyć na nowe instrumenty i mechanizmy finansowania. Nie bójmy się być pionierami!
Czy myśli pani o jakichś konkretnych instrumentach finansowych dedykowanych JST?
Jestem orędowniczką obligacji wieczystych, ale na razie prawo na ich emisję samorządom nie zezwala. Dziś musi być znana wartość zobowiązania, tymczasem klasyczne obligacje wieczyste polegają na obsłudze odsetek, nie mają daty zapadalności. Ale skoro nie wieczyste, to może 50-letnie, albo nawet 100-letnie? W Polsce popularne są obligacje 10-letnie, rolowane kolejnymi 10-letnimi, w efekcie co 10 lat samorząd płaci bankowi prowizję. Przy 50-letnich płaciłby tylko raz. Należy pamiętać, iż okres finansowania powinien być zbieżny z okresem amortyzacji finansowanego przedsięwzięcia. Jak wiemy, kapitałochłonne inwestycje infrastrukturalne długo się amortyzują.
Ciekawym rozwiązaniem mogą też być społeczne obligacje detaliczne. Jeśli miasto postanowi zrealizować inwestycję, prezydent powie mieszkańcom: zapraszam, kupcie nasze miejskie obligacje, projekt zrealizujemy dzięki waszym pieniądzom, a wy na tym zarobicie, bo obligacje są oprocentowane i zostaną przez miasto wykupione. Mieszkańcy mieliby poczucie, że finansują rozwój swojego miasta. Ja chętnie kupiłabym obligacje mojej Warszawy. Bank Pekao S.A. był organizatorem pierwszych w Polsce obligacji przychodowych, które obecnie stały się już standardem rynkowym. Być może w przyszłości będzie tak również z obligacjami wieczystymi czy detalicznymi.
Czy oferujecie samorządom także zielone obligacje, tak ostatnio modne?
To nie jest tylko moda. Klimat się zmienia, przecież widzimy to na co dzień. Zielone obligacje umożliwiają sfinansowanie szeroko rozumianych przedsięwzięć mających korzystny wpływ na środowisko. Na przykład zakup niskoemisyjnego taboru do obsługi komunikacji miejskiej czy budowę obiektów energooszczędnych. Pierwsze w Polsce zielone obligacje wyemitowała Łódź, a my mieliśmy przyjemność być współorganizatorem tej emisji. Zorganizowaliśmy też emisję zielonych obligacji dla Miejskiego Przedsiębiorstwa Oczyszczania w Łodzi. Jej celem jest sfinansowanie budowy Łódzkiego Centrum Recyklingu, czyli zespołu instalacji do przetwarzania odpadów komunalnych. To był pierwszy w Polsce program emisji zielonych obligacji w branży gospodarki odpadami. Co dla JST jest dziś bardzo ważne – na rynku funkcjonuje grupa inwestorów gotowych zapłacić swoistą premię za to, że ze środków pozyskanych z obligacji będą realizowane przedsięwzięcia przyjazne środowisku. W efekcie samorządom opłaca się emitować zielone obligacje, bo po pierwsze, zyskują dostęp do szerokiego grona inwestorów na rynku kapitałowym, a po drugie, zielone instrumenty mogą być tańsze w porównaniu z klasycznym finansowaniem.
Załóżmy, że jestem burmistrzem średniej wielkości miasta i chcę zbudować kryty basen, ale możliwości budżetu są zbyt małe. Co mam zrobić?
Rozpocząć rozmowy z nami już na etapie pomysłu, to nic nie kosztuje. Nie jesteśmy firmą doradczą, nie mamy cennika za doradztwo i nie pobieramy za to opłat. To właśnie przejaw naszej misji. Usiądziemy przy stole, przeanalizujemy pomysł i zastanowimy się wspólnie, jaki produkt stworzyć, aby był korzystny dla miasta. Oczywiście, zakładamy też, że samorząd z naszych propozycji może nie skorzystać, bo zmieni zdanie, pojawią się nowe priorytety w lokalnej polityce rozwoju. Podkreślam: nie obciążamy urzędu ani burmistrza kosztami podjęcia współpracy. I nie ma znaczenia, czy rozmawiamy z prezydentem dużego miasta, czy burmistrzem lub wójtem niewielkiej jednostki. Jestem dumna z projektów takich jak zapewnienie 2,5 mld zł finansowania na spalarnię odpadów w Warszawie, ale i z organizacji emisji obligacji dla małej gminy Boguchwała.
JST działają w reżimie zamówień publicznych. Nie mogą wskazać konkretnego banku jako partnera do współpracy. Czy nie ma ryzyka, że na etapie konkursu inny bank złoży ofertę o jeden punkt korzystniejszą i samorząd, z którym pracowaliście nad stworzeniem produktu finansowego, będzie zmuszony wybrać kogoś innego?
Moje przeszło 20-letnie doświadczenie pokazuje, że opłaca się być otwartym, uczciwym, mieć dobre intencje i chęć współpracy. My nie działamy po to, żeby zarobić za wszelką cenę, tu i teraz. Chcemy zarobić w perspektywie długoterminowej, dlatego stawiamy na wieloletnie partnerstwo.
Niektórzy samorządowcy traktują banki jako instytucje zachłanne i nastawione wyłącznie na szybki i duży zysk…
…a nas bankowców jako banksterów. Nie powinniśmy budować opinii o bankach na amerykańskich filmach. Bank to przede wszystkim ludzie, a prawdziwa bankowość korporacyjna to partnerstwo, w którym się wzajemnie uczymy, rozwijamy i inspirujemy. Jeżeli osiągamy sukces to zawsze jest on wspólny – samorządu i banku. Jesteśmy dumni z projektów, które finansowaliśmy dla naszych miast i województw. Nowe piękne stadiony, lotniska, niskopodłogowy tabor autobusowy i tramwajowy, koleje regionalne, szpitale, nowe ulice czy ścieżki rowerowe, mieszkania komunalne, baseny, teatry czy przedszkola to namacalny sukces, uśmiech mieszkańców i potwierdzenie słuszności decyzji o współpracy banku z samorządami.
W tym miejscu chciałabym serdecznie podziękować wszystkim marszałkom, prezydentom, wójtom, burmistrzom, starostom i skarbnikom oraz służbom finansowym samorządów za ich otwartość na nowe rozwiązania, zaufanie i wieloletnią owocną współpracę.