Dyrektor Biura Związku Miast Polskich Andrzej Porawski, w krótkich, rzeczowych punktach wykazuje, dlaczego nie powinno się przekładać wyborów samorządowych z jesieni 2023 roku na wiosnę 2024 r.
1. Proponując przedłużenie kadencji organów samorządowych PiS łamie zasadę kadencyjności, o której mówi Trybunał Konstytucyjny w wyroku z 26 maja 1998, sygn. K 17/98. Trybunał wskazuje zwłaszcza, że niezgodne z tą zasadą jest wydłużanie kadencji w trakcie jej trwania.
2. Przesuwając wybory z jesieni 2023 na wiosnę (kwiecień) 2024 r. PiS, likwidując rzekomy konflikt w 2023 roku, stwarza dokładnie taki sam konflikt w 2024 roku, tym razem z wyborami do Parlamentu Europejskiego, które odbywają się zwykle w drugiej połowie maja.
3. W efekcie zamiast jednorazowego, rzekomego konfliktu w roku 2023 (następny z powodu różnicy długości kadencji zdarzy się za 20 lat), będziemy mieli już na stałe konflikt co 5 lat (bo kadencje JST i PE są równe – trwają 5 lat). Wybory w 2023 roku – w pełnej zgodności z prawem – można rozdzielić o 6 tygodni (najwcześniejszy termin samorządowych to 23/24 września, a najpóźniejszy parlamentarnych to 5 listopada).
4. Mając rok czasu można przygotować takie zasady rozliczania kampanii, które jasno oddzielą wydatki na obie kampanie (kandydaci, listy, plakaty, ulotki, audycje wyborcze będą różne w obu kampaniach). Można opublikować stosowne wytyczne PKW, a nawet zmienić odpowiednio przepisy prawa.
Na podst. inf. Związku Miast Polskich, Fot. AdobeStock