Ochotnicze straże pożarne od ponad wieku stanowią filar lokalnego systemu ochrony przeciwpożarowej w Polsce. Utrzymanie tych jednostek pochłania znaczące środki z budżetów gmin. OSP są też ważnym elementem życia społecznego i kulturalnego na terenach wiejskich i w małych miastach. Niestety, najnowsze wyniki badań dr Dariusza Kały przedstawione w artykule naukowym „Nieefektywne finansowanie wybranych ochotniczych straży pożarnych powiatu elbląskiego jako zagrożenie bezpieczeństwa mieszkańców wybranych gmin” („Efektywne państwo i ochrona praw jednostki w XXI wieku”, wydawnictwo AEH, Akademia Ekonomiczno-Humanistyczna w Warszawie, Warszawa 2025) ujawniają poważne nieprawidłowości w gospodarowaniu środkami publicznymi przeznaczonymi na ten cel. Jego analiza wskazuje, że finansowanie „martwych dusz” w systemie ratowniczym nie tylko drenuje gminne budżety, ale wręcz osłabia lokalne bezpieczeństwo, bo pochłonięte w ten sposób fundusze mogłyby realnie wzmocnić aktywne jednostki i cały system przeciwpożarowy.
Dr Kała przeprowadził badania w powiecie elbląskim, analizując działalność wszystkich tamtejszych OSP w latach 2008–2023. Zgromadził obszerne dane z gmin, jednostek OSP oraz Państwowej Straży Pożarnej – m.in. liczbę wyjazdów do akcji ratowniczych, liczbę innych działań statutowych (np. edukacyjnych, kulturalnych, charytatywnych), wysokość finansowania z budżetów gmin, liczebność członków oraz informacje o istnieniu młodzieżowych i dziecięcych drużyn pożarniczych. Tak długi okres obserwacji – sięgający 15 lat – pozwolił dostrzec trendy, odróżniając je od chwilowych wahań aktywności. Wyniki mówią same za siebie: w każdej gminie znalazły się jednostki praktycznie niebiorące udziału w działaniach ratowniczych ani w żadnej innej aktywności, a mimo to rokrocznie otrzymujące niemałe dotacje z gminnej kasy.
Mity o reaktywacji a twarde fakty
W środowisku strażackim i samorządowym przez lata pokutowały pewne usprawiedliwienia dla utrzymywania nieaktywnych jednostek. Pierwszy mit głosił, że „uśpiona” OSP może w końcu się odrodzić – brak wyjazdów to tylko przejściowy kryzys. Drugi mit sugerował, że nawet jeśli jednostka rzadko gasi pożary czy usuwa skutki wypadków, to może przynajmniej prowadzi inną działalność statutową, np. edukacyjną albo kulturalną, więc nie jest całkiem bezużyteczna. Trzeci mit zakładał, że dodatkowa jednostka OSP w gminie zawsze może okazać się potrzebna w sytuacji masowego zagrożenia lub klęski żywiołowej – lepiej więc ją utrzymywać na wszelki wypadek.
Badania dr Kały bezlitośnie rozprawiają się z tymi mitami. Po pierwsze, analiza wieloletnich trendów wykazała, że jeżeli jakaś jednostka popadła w stan „martwoty”, to zazwyczaj jest to stan trwały. W badanym powiecie nie zaobserwowano przypadku, by OSP nieaktywna przez wiele lat nagle zaczęła odgrywać istotną rolę – „umarłe” OSP nie odradzają się w długiej perspektywie. Po drugie, okazało się, że jednostki, które nie uczestniczą w akcjach ratowniczych, nierzadko nie prowadzą również innej działalności statutowej. Brak wyjazdów do pożarów czy wypadków idzie w parze z brakiem działań takich jak pokazy, szkolenia dla ludności, prace z młodzieżą, działalność sportowa czy kulturalna. Innymi słowy, jeśli druhowie nie mobilizują się do podstawowej aktywności ratowniczej, to tym bardziej nie są zaangażowani w poboczne inicjatywy. Po trzecie, potwierdziły się przypuszczenia, że jednostki OSP, które latami pozostają nieaktywne, nie są w praktyce wykorzystywane podczas większych zdarzeń wymagających wsparcia wielu sił – ani przy zabezpieczaniu imprez masowych, ani w razie klęsk żywiołowych. System ochrony przeciwpożarowej na szczeblu powiatowym radzi sobie z takimi zagrożeniami opierając się na innych, aktywnych jednostkach PSP i OSP. To ważna obserwacja: obecność nieaktywnej OSP w strukturze nie zwiększa realnie bezpieczeństwa, bo w sytuacji kryzysowej i tak nie ma ona wkładu w działania ratownicze.
Przykłady nieefektywności – obraz lokalnej rzeczywistości
Ile pracy za publiczne pieniądze wykonują „umarłe” OSP? Na przykładzie dwóch jednostek ujawnionych w badaniu widać skalę problemu. OSP Osiek w gminie Godkowo w latach 2018–2023 otrzymała łącznie ponad 150 tys. zł dotacji, podczas gdy w tym okresie odnotowano w sumie zaledwie 32 wyjazdy do działań ratowniczych z jej udziałem. Co więcej, brak jest jakichkolwiek danych o prowadzeniu przez tę jednostkę innej działalności statutowej – OSP Osiek nie zgłosiła w odpowiedzi na wniosek o informację publiczną ani festynów, ani prelekcji w szkołach, ani żadnych inicjatyw kulturalnych czy sportowych w badanym okresie.
Podobnie OSP Rozgart w gminie Gronowo Elbląskie – przez 11 lat (2009–2019) była zaangażowana łącznie tylko w 7 akcji ratowniczych, a mimo to pochłonęła z budżetu gminy ok. 140 tys. zł na utrzymanie. Trudno o bardziej dobitny przykład nieproporcjonalności ponoszonych nakładów do faktycznej aktywności.
Dla porównania, aktywnie działające jednostki OSP potrafią notować dziesiątki wyjazdów rocznie i prowadzić intensywną pracę z młodzieżą czy społecznością lokalną, uzasadniając otrzymywane środki. Tymczasem „umarłe” OSP trwają często tylko siłą inercji – formalnie istnieją, lecz nie wnoszą realnego wkładu w bezpieczeństwo ani życie społeczne mieszkańców.
Skutki nieefektywnego finansowania i utrwalone mechanizmy
Jeśli „umarłe” OSP nie pełnią swojej roli, to finansowanie ich staje się czystym marnotrawstwem. Badanie jasno pokazało, że do takich jednostek gminy kierują środki finansowe – i niemałe kwoty – choć od lat nie wykazują one praktycznie żadnej działalności. W efekcie publiczne pieniądze są wydawane bezrefleksyjnie na podmioty, które nie realizują swych statutowych zadań, zamiast zasilać te jednostki, które faktycznie mają potencjał i niosą pomoc mieszkańcom. To zjawisko ma nie tylko wymiar praktyczny, ale i prawny. Gmina ma ustawowy obowiązek zapewniać bezpieczeństwo przeciwpożarowe na swoim terenie, co wynika expressis verbis z ustawy o samorządzie gminnym (art. 7 ust. 1 pkt 14) – ochrona przeciwpożarowa należy do zadań własnych gmin. Jednocześnie ustawa o finansach publicznych wymaga gospodarnego i celowego wydatkowania środków publicznych. Nieefektywne finansowanie OSP to naruszenie zarówno przepisów ustawy o samorządzie gminnym, jak i ustawy o finansach publicznych. Innymi słowy, tolerowanie sytuacji, w której pieniądze płyną do niewykorzystanych jednostek, to nie tylko błąd w zarządzaniu – to uchybienie prawne, za które samorządy mogą ponosić odpowiedzialność.
Organy kontrolne zwracały już uwagę na ten problem. Najwyższa Izba Kontroli w raporcie z 2019 r. wykazała szereg nieprawidłowości w finansowaniu OSP przez samorządy. Podkreślono, że fundusze przekazywane jednostkom OSP spoza Krajowego Systemu Ratowniczo-Gaśniczego (KSRG) nie przekładają się na wzrost ich potencjału ani skuteczności, podczas gdy finansowanie jednostek włączonych do KSRG jest co do zasady efektywne. NIK ujawniła m.in., że w 58 proc. skontrolowanych gmin brakowało pełnych i aktualnych informacji o liczbie wyszkolonych ratowników w OSP, ich uprawnieniach i wyposażeniu. Nawet jeśli gminy posiadały takie dane, często nie wykorzystywały ich do monitorowania prawidłowego i efektywnego wydatkowania publicznych pieniędzy na funkcjonowanie OSP – stwierdza raport NIK. Brak rzetelnej ewidencji oraz nadzoru ze strony samorządów stwarza podatny grunt dla trwania status quo, w którym „puste” jednostki nadal otrzymują środki bez rozliczania efektów ich wykorzystania.
Konsekwencje dla bezpieczeństwa i samorządów
Konsekwencje nieefektywnego finansowania OSP są poważne i wielowymiarowe. Po pierwsze, prowadzi ono do marnotrawienia środków publicznych, co jest sprzeczne zarówno z ustawą o finansach publicznych, jak i z zasadą gospodarności i celowości wydatkowania środków. Po drugie, osłabia potencjał całego systemu ochrony przeciwpożarowej, ponieważ środki, które mogłyby zostać przeznaczone na rozwój i modernizację aktywnych jednostek, są wydatkowane na utrzymanie struktur pozbawionych realnej zdolności operacyjnej. Po trzecie, nieefektywne finansowanie OSP utrwala poczucie niesprawiedliwości i demotywuje członków aktywnych OSP, którzy widzą, że ich zaangażowanie nie przekłada się na odpowiednie wsparcie ze strony samorządu.
Wreszcie, w sytuacjach kryzysowych, kiedy liczy się każda minuta i każda sprawna jednostka, okazuje się, że system jest dziurawy, a mieszkańcy nie mogą liczyć na pomoc ze strony formalnie istniejących, ale faktycznie nieaktywnych OSP.
Jak uzdrowić system? Kierunek reform
Skoro zidentyfikowano problem, pojawia się pytanie: jak zwiększyć efektywność finansowania OSP i zahamować marnotrawstwo? Dariusz Kała wskazuje tu jednoznacznie, że receptą jest zaprzestanie finansowania „umarłych” OSP i skierowanie pieniędzy do tych jednostek, które mają realny potencjał rozwojowy. Aby to osiągnąć, samorządy muszą jednak najpierw dokonać rzetelnej ewaluacji wszystkich jednostek OSP na swoim terenie. Ewaluacja taka powinna obejmować zebranie i porównanie kluczowych danych o działalności poszczególnych OSP: liczby wyjazdów do akcji, liczby przeprowadzonych szkoleń i innych inicjatyw statutowych, stanu osobowego (liczby czynnych członków), istnienia młodzieżowych drużyn pożarniczych itp. – czyli dokładnie tych parametrów, które uwzględniono w badaniach powiatu elbląskiego. Na tej podstawie gmina może obiektywnie ocenić, które jednostki są filarem lokalnego systemu ratowniczego i zasługują na intensywne wsparcie, a które od dawna nie wnoszą wkładu w bezpieczeństwo i pełnią co najwyżej rolę lokalnej tradycji.
Niestety – jak zauważa dr Kała – w wielu gminach brak woli politycznej, obawa przed reakcją lokalnego środowiska, a także niechęć do naruszania utrwalonych układów powodują, że nikt takiej oceny nie przeprowadza. Utrzymywanie nawet nieaktywnych OSP bywa wygodne politycznie, bo druhowie to często szanowana część społeczności, a zamknięcie jednostki mogłoby wywołać sprzeciw mieszkańców przywiązanych do swojej straży. Jednak konsekwencją takiego kunktatorstwa jest dalsze „palenie pieniędzmi w piecu”, zamiast racjonalizacji wydatków.
Pewne nadzieje na poprawę wiązano z projektem ustawy o ochotniczych strażach pożarnych, nad którym pracowano w 2021 r. Zakładał on m.in. podział OSP na dwie kategorie: pierwszą – jednostki typowo ratownicze, uczestniczące regularnie w akcjach i jednocześnie mogące prowadzić pozostałą działalność statutową, oraz drugą – jednostki zajmujące się wyłącznie działalnością kulturalno-edukacyjną, sportową, podtrzymywaniem tradycji itp. na swoim terenie. Za takim rozróżnieniem szłyby odmienne zasady finansowania – gminy mogłyby inaczej traktować w budżecie straż pożarną nastawioną na realne działania ratownicze, a inaczej straż pełniącą głównie funkcje społeczne. Była to próba wdrożenia rekomendacji NIK, aby ściślej powiązać poziom finansowania z faktycznymi zadaniami i przydatnością danej jednostki. Niestety, projekt ten w wyniku politycznych sporów ugrzązł i ostatecznie nie wszedł w życie, przez co system pozostał bez strukturalnych zmian. Jedyną istotną nowością, jaka została z niego zachowana, było wprowadzenie dodatku emerytalnego dla długoletnich członków OSP – rozwiązanie słuszne, lecz niemające wpływu na omawiany problem efektywności finansowej.
Skuteczniejsze gospodarowanie funduszami na ochronę przeciwpożarową wymaga więc determinacji na poziomie lokalnym. Dr Kała postuluje odważne decyzje – włącznie z likwidacją tych OSP, które od dawna nie realizują swoich zadań. Jego zdaniem, środki publiczne marnotrawione na utrzymywanie „martwych” jednostek należałoby przekierować tam, gdzie przełożą się na realny wzrost bezpieczeństwa mieszkańców. Taka reorganizacja wymaga oczywiście rozwagi i przygotowania – również po to, by zagospodarować druhów z rozwiązanych jednostek, np. zachęcając ich do zasilenia szeregów aktywniejszych OSP. Jednak unikanie tematu nie jest rozwiązaniem. Analizy i działania reformatorskie powinny zostać podjęte we wszystkich powiatach w Polsce – konkluduje autor badania. Tylko w ten sposób można zidentyfikować skalę zjawiska „umarłych” OSP i przywrócić należytą efektywność finansowaniu systemu ochrony przeciwpożarowej.
***
Obraz wyłaniający się z badań dr. Dariusza P. Kały jest jednoznaczny. W niejednej polskiej gminie znajdziemy OSP, które istnieją głównie na papierze – od lat nie gaszą pożarów, nie szkolą młodzieży, nie uczestniczą w życiu lokalnym. Mimo to pochłaniają publiczne pieniądze, które mogłyby zostać spożytkowane znacznie lepiej. Taka sytuacja szkodzi zarówno finansom samorządów, jak i bezpieczeństwu mieszkańców. Aby temu zaradzić, potrzebna jest odwaga do zmian: rzetelna ocena faktycznej przydatności każdej jednostki, zakończenie finansowania tych trwale nieaktywnych oraz wsparcie tych OSP, które rzeczywiście niosą pomoc i integrują społeczność. W przeciwnym razie nadal będziemy dopłacać do pustych remiz, podczas gdy realne potrzeby – czy to sprzęt dla prężnych jednostek, czy szkolenia dla nowych ochotników – pozostaną niedofinansowane. Efektywne wykorzystanie każdej złotówki na straż pożarną to nie tylko kwestia ekonomii, lecz przede wszystkim obowiązek wobec obywateli i ich bezpieczeństwa.